Zmiana układu jest nieunikniona

Zmiana układu jest nieunikniona

Dodano:   /  Zmieniono: 
prof. Tadeusz Iwiński (SLD) Archiwum
Od samego zwycięstwa lewicy nie przybędzie środków finansowych na walkę z kryzysem, ale wyraźnie widać tendencję do sprawiedliwości społecznej i większej ingerencji państwa. Ciężar kryzysu mają nieść nie biedniejsze warstwy społeczeństwa, lecz ci, którzy do niego doprowadzili komentuje w rozmowie z Businesstoday.pl przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, prof. dr Tadeusz Iwiński, poseł SLD.
Mladen Petrov: Zmiany w Europie. Kolejne rządy się zmieniają, a Europa wyraźnie skręca w lewo...

Tadeusz Iwiński: To prawda. Zwycięstwo Hollande’a we Francji oznacza ogromny sukces sił lewicy socjalistycznej i socjaldemokratycznej w skali Europy. Od dłuższego czasu bowiem występuje tendencja odzyskiwania znaczenia przez lewicę w związku z trwającym kryzysem finansowo-gospodarczym. Po wyborach prezydenckich we Francji w przyszłym miesiącu odbędą się wybory parlamentarne. Socjaliści powinni zwyciężyć.
Dodajmy do tego zwycięstwo lewicy na Słowacji, jutro odbędzie się zaprzysiężenie nowego rządu, również wykazującego tendencje socjalistyczne, w Rumunii. W Serbii, gdzie odbywają się wybory prezydenckie, parlamentarne i lokalne, wszystko wskazuje na to, że utrzyma się koalicja centrolewicowa. Za dwa tygodnie odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich, w których bez wątpienia będzie uczestniczył prezydent Boris Tadić, którego Partia Demokratyczna należy do Międzynarodówki Socjalistycznej. Nie wiemy jeszcze, jak potoczą się sprawy w Grecji, ale najprawdopodobniej nie wystarczy głosów dla rządu koalicyjnego konserwatywnej Nowej Demokracji i socjalistycznej partii Pasok. Być może będzie potrzebny trzeci partner. Widać wyraźnie opór greckiego społeczeństwa przeciw warunkom zaciskania pasa ? więcej głosów, niż oczekiwano, dostały zarówno partie skrajnie prawicowe, jak i lewicowe. W Niemczech właśnie odbyły się bardzo ważne wybory w Szlezwiku-Holsztynie, jeszcze ważniejsze będą wybory już za tydzień w największym niemieckim landzie ? w Północnej Westfalii. Gdyby tak się zdarzyło, że ani wczoraj, ani za tydzień CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna), partner koalicyjny Angeli Merkel, nie przekroczy progu 5 proc., to wtedy kanclerz będzie w zasadzie zmuszona ogłosić wcześniejsze wybory ? jeszcze w tym roku ? do Bundestagu. Może to oznaczać zupełnie inny układ sił.

Jakie znaczenie ma zmiana układu dla Unii Europejskiej?

Wielkie! We Francji Hollande mówi o tym, że trzeba doprowadzić do zmiany paktu fiskalnego. Oczywiście trzeba zaciskać pasa, ale robić to rozsądnie, być może wprowadzając taką konstytucyjną klauzulę, jaką mają Polska i Niemcy, jeśli chodzi o relację między długiem państwowym a PKB. Temu musi towarzyszyć cały pakiet działań na rzecz rozwoju gospodarczego, zwłaszcza tworzenie nowych miejsc pracy. Hollande dla najlepiej zarabiających, inkasujących ponad 1 mln euro rocznie, proponuje podatek w wysokości 75 proc.! Ciężar kryzysu mają więc nieść nie biedniejsze warstwy społeczeństwa, lecz ci, którzy do niego doprowadzili.

Czy możemy też spodziewać się zmian w najważniejszych dla Europy stosunkach między Francją a Niemcami?

Uważam, że rola Francji i Niemiec jako motoru Europy pozostanie taka sama. Niemniej jednak musimy jeszcze poczekać tydzień na wybory w Północnej Westfalii. Zobaczmy, czy za tydzień kanclerz Merkel nie będzie zmuszona do ogłoszenia wyborów. To może zmienić całą konstrukcję. Idąc tym tropem, w przyszłym roku odbędą się wybory we Włoszech itd. Od samego zwycięstwa lewicy oczywiście nie przybędzie środków finansowych na walkę z kryzysem, ale wyraźnie widać tendencję do sprawiedliwości społecznej i większej ingerencji państwa. Francuska lewica wiele lat temu wymyśliła hasło 'Rynki mają służyć ludziom, a nie ludzie rynkom'. Nowy francuski prezydent obiecał obniżenie wieku emerytalnego z 62 do 60 lat. Jest to przykład szukania różnych rozwiązań zamiast trzymania się prymitywnych dogmatów.

Z jakimi wyzwaniami poza walką z kryzysem będą musieli poradzić sobie nowi rządzący?

W całej Europie rosną antymigracyjne i ksenofobiczne nastroje. Sarkozy w dużej mierze przesunął się w prawo, zapowiadając zmniejszenie fali migracji o połowę. W zasadzie rozwijał myśl, że trzeba się cofnąć, jeśli chodzi o strefę Schengen. Ogólnie rzecz biorąc, widać, że rosną siły skrajnej lewicy i prawicy. Wyniki wyborów w Grecji również tę tendencję potwierdzają. Stara prawda o przeciwieństwach, które się przyciągają, się potwierdza. Pojawiają się też nowe ruchy społeczne i polityczne. Partia Piratów ze swoimi sukcesami w Niemczech i Szwecji jest tego dowodem.

Znajdujemy Pana w Serbii, gdzie Pan przebywa w roli obserwatora. Za dwa tygodnie druga tura wyborów prezydenckich. I co dalej?

W Serbii jest 7 mln głosujących. Nie tak dużo, ale jest to kraj ogromnie rozpolitykowany: mamy 12 kandydatów na prezydenta i 18 list wyborczych w wyborach parlamentarnych. Serbia to kraj, który na rozpadzie byłej Jugosławii stracił najwięcej. Dylematem tutejszym jest, czy będzie kontynuowana współpraca z Unią Europejską tak jak dotychczas, czy wręcz przeciwnie ? akcent będzie kładziony na stosunki z Rosją. Zwolenników tej opcji nie brakuje, ale na razie wydaje się, że kierunek proeuropejski jednak weźmie górę.