Warszawiacy wieszają liście na... sztucznej palmie

Warszawiacy wieszają liście na... sztucznej palmie

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. PAP
Kilkudziesięciu warszawiaków niosło w niedzielnym pochodzie liście sztucznej palmy stojącej w centrum miasta. Celem pochodu zorganizowanego przez inicjatorkę ustawienia palmy, Joannę Rajkowską, był powrót liści na drzewo ogołocone przed rozpoczęciem Euro 2012.

Grupa uczestników niedzielnego happeningu "Liściopochód" zaniosła syntetyczne liście pod palmę na rondzie Charles'a de Gaulle'a w Warszawie, gdzie następnie rozpoczęto ich instalację na sztucznym drzewie. Instalowanie liści ma zakończyć się w niedzielę wieczorem.

"Liście powinny zostać umieszczone tam, gdzie jest ich prawowite miejsce" - uzasadniał swój udział w happeningu mieszkaniec ul. Hożej, skąd wyruszył niedzielny pochód. Według innej uczestniczki pochodu udział warszawiaków w happeningu świadczy o tym, że palma stała się trwałym i lubianym elementem pejzażu Warszawy. Rajkowska zdjęła liście z palmy w przeddzień inauguracji w Warszawie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, gdy obok sztucznego drzewa na rondzie de Gaulle'a postawiono ogromną piłkę futbolową, w ramach dekorowania miasta na czas Euro 2012. Na sztucznym drzewie zawisł wówczas transparent z napisem: "Chleba zamiast igrzysk". Jak tłumaczyła Rajkowska, piłkę ustawiono bez porozumienia z nią.

W niedzielę artystka powiedziała dziennikarzom, że zdjęcie liści było też protestem przeciwko piłkarskiej imprezie. "Nie wszyscy się cieszyli z tego, czym było Euro" - oceniła. Artystka podkreśliła, że organizacja mistrzostw wymusiła cięcia w budżecie na kulturę.

Rajkowska tłumaczyła, że przez trzy lata bezskutecznie negocjowała z władzami miasta przejęcie opieki nad palmą. "Chciałam, abyśmy wszyscy razem decydowali o tym, co się z tym projektem (palmą - PAP) będzie działo dalej" - wyjaśniła. Wyznała, że utrzymanie i konserwacja palmy są kosztowne. Aby znaleźć na to środki, będzie musiała sprzedać licencję biznesmenom, którzy zaczną produkować gadżety z wizerunkiem sztucznego drzewa.

Przejęcie opieki nad palmą rozważa Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. "Chodzi o to, żeby tak uregulować stan prawny, aby palma stała się własnością publiczną, a nie prywatnym obiektem artystki, który stoi w miejscu publicznym na podstawie umowy z miastem" - wyjaśnił PAP wicedyrektor muzeum, Marcel Andino Velez.

Sebastian Cichocki z muzeum zastrzegł, że sprawa z palmą jest skomplikowana. "Jesteśmy na początku drogi szukając rozwiązań prawnych. Nie +przejmujemy+ palmy, lecz podejmujemy próbę objęcia jej opieką merytoryczną i chcemy wesprzeć artystkę w negocjacjach z miastem. Być może będzie to umowa użyczenia" - powiedział PAP Cichocki.

Rajkowska w tym roku nie odebrała Nagrody m.st. Warszawy dla wybitnych warszawiaków działających na rzecz rozwoju stolicy i nie pojawiła się na gali wręczenia odznaczeń. "Odmówienie przez miasto współpracy przy projektach artystycznych, a potem przyznanie mi nagrody odebrałam jako gorzką ironię. Nie mogłam jej odebrać" - powiedziała w niedzielę artystka.

Palma stanęła na rondzie w grudniu 2002 r. Instalacja "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich" ma przypominać, zgodnie z założeniem jej autorki, o żydowskiej społeczności zamieszkującej przedwojenną Warszawę. Rajkowska wpadła na pomysł postawienia sztucznej palmy w centrum miasta podczas podróży do Izraela. Tam zobaczyła pocztówkę z napisem "Pozdrowienia z Hebronu", przedstawiającą palmę daktylową.

Warszawską palmę wykonał amerykański producent za prawie 12 tys. dolarów. Prace nad jej wyprodukowaniem i postawieniem trwały półtora roku. Drzewo jest imitacją palmy daktylowej, spotykanej najczęściej w Azji Mniejszej i w północnej Afryce.

Joanna Rajkowska studiowała malarstwo na ASP w Krakowie w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego (1988-1993) oraz historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim (1987-1992). Jest autorką filmów, instalacji oraz akcji i interwencji artystycznych, realizowanych często w przestrzeni publicznej. Np. w ramach projektu "Dotleniacz" w 2007 r. Rajkowska wkomponowała w trawnik na pl. Grzybowskim w Warszawie staw wzbogacany tlenem. "Dotleniacz" wkrótce jednak został zlikwidowany; władze dzielnicy nie uwzględniły go w ostatecznym planie zagospodarowania placu.

eb, pap