US Open: meczbol w dwie godziny po północy

US Open: meczbol w dwie godziny po północy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Philipp Kohlschreiber (fot. PAP/EPA/JUSTIN LANE) 
Wieczorne sesje na nowojorskich kortach są jedną z głównych atrakcji wielkoszlemowego US Open (pula nagród 25,526 mln dol.). Niemiec Philipp Kohlschreiber pokonał Amerykanina Johna Isnera 6:4, 3:6, 4:6, 6:3, 6:4, a meczbola wygrał dopiero o godz. 2.26 w nocy.

Wyrównano rekord imprezy, jeśli chodzi o późną porę zakończenia meczu na Arthur Ashe Stadium. Dokładnie taką samą porę odnotowano w 1993 roku w chwili rozstrzygnięcia decydującej piłki w meczu drugiej rundy, gdy Szwed Mats Wilander wygrał z rodakiem Mikaelem Pernforsem. Tamten mecz jednak budził średnie zainteresowanie miejscowej widowni, bo na korcie nie grał żaden Amerykanin.

Tym razem chodziło o najwyżej notowanego obecnie tenisistę z USA - Isnera, dziesiątego w rankingu ATP World Tour. Posiadacz jednego z najmocniejszych serwisów świata był największą nadzieją gospodarzy na triumf ich gracza. Jednak nie sprostał w trzeciej rundzie rozstawionemu z numerem 19. Kohlschreiberowi. W czwartym i piątym secie, niemal pełne wcześniej trybuny, stopniowo pustoszały, a wygraną pikę meczową przez Niemca obserwowało już niewiele osób. - Oczywiście jest bardzo późno, więc do tej godziny wysiedzieli tu najbardziej wierni, czyli szaleni, fani tenisa, za co bardzo wszystkim dziękuję - powiedział w trakcie krótkiego wywiadu przed zejściem z kortu Kohlschreiber, który w 1/8 finału trafi na Serba Janko Tipsarevica (nr 8.).

Jednak Nowy Jork, który we wszystkim chce być pierwszy i najlepszy, nie może się pochwalić światowym rekordem. Ten należy do największego stadionu w Melbourne Park - Rod Laver Arena, gdzie w 2008 roku mecz trzeciej rundy w ramach wieczornej sesji zakończył się o godz. 4.34. Bohaterami tamtego wydarzenia byli Australijczyk Lleyton Hewitt i Marcos Baghdatis z Cypru.

Pozostali Amerykanie

Po odpadnięciu Isnera, amerykańscy kibice będą z uwagą śledzić dalsze występy dwóch ostatnich swoich zawodników w głównej drabince. Czeka ich trudne zadanie, bowiem Mardy Fish (nr 23.) w czwartej rundzie spotka się z liderem rankingu Szwajcarem Rogerem Federerem, pięciokrotnym triumfatorem tej imprezy (2004-08).

Natomiast na drodze Andy'ego Roddicka (nr 20.) stanie w 1/8 finału Argentyńczyk Juan Martin del Potro (7.), który wygrał w Nowym Jorku w 2009 roku, przerywając serię Federera. Roddick zapowiedział w ubiegłym tygodniu, w dniu swoich 30. urodzin, że jest to jego ostatni turniej w karierze. Jest on ostatnim Amerykaninem, któremu udało się wygrać US Open, a miało to miejsce w 2003 roku. Raczej trudno się spodziewać, że powtórzy tamten wynik, albo że w jego ślady pójdzie Fish.

Jedynaczka

Dlatego większe nadzieje miejscowa widownia i organizatorzy wiążą raczej ze swoją "jedynaczką" w 1/8 finału rywalizacji kobiet - Sereną Williams. W lipcu była najlepsza w Wimbledonie, a miesiąc później również w igrzyskach olimpijskich rozgrywanych na tych samych kortach trawiastych w Londynie. Do czwartego tytułu w US Open (po sukcesach z lat 1999, 2002 i 2008) brakuje jej jeszcze czterech wygranych meczów. Pierwszy z nich czeka ją w poniedziałek wieczorem. Rywalką będzie Czeszka Andrea Hlavackova, a w ewentualnym ćwierćfinale Bułgarka Cwetana Pironkowa lub Serbka Ana Ivanovic (12.).

W półfinale na drodze Amerykanki może stanąć Agnieszka Radwańska (2.), jeśli wcześniej upora się z Włoszką Robertą Vinci (20.), a następnie z lepszą zawodniczką w meczu Niemki polskiego pochodzenia Angelique Kerber (6.) z inną Włoszką Sarą Errani (10.). 23-letnia krakowianka przegrała w Wimbledonie, w swoim pierwszym wielkoszlemowym finale w karierze, z Williams.

W niedzielnych późnych meczach awans do wtorkowych ćwierćfinałów wywalczyły Białorusinka Wiktoria Azarenka (nr 1.), Rosjanka Maria Szarapowa (3.), Australijka Samantha Stosur (7.) oraz Francuzka Marion Bartoli (11.), która wyeliminowała wyżej notowaną Czeszkę Petrę Kvitovą (5.) 1:6, 6:2, 6:0.

jl, PAP