Ekshumacja legendy "Solidarności" zakończona

Ekshumacja legendy "Solidarności" zakończona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ekshumacja Anny Walentynowicz (fot. PAP/Adam Warżawa)
Na gdańskim cmentarzu "Srebrzysko" odbyła się ekshumacja legendarnej działaczki Solidarności Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 r.

Prokurator, kpt. Marcin Maksjan poinformował, że ekshumacji dokonali prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przy udziale specjalistów z Żandarmerii Wojskowej oraz biegłego lekarza sądowego i przedstawicieli Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. Na miejscu była też rodzina zmarłej i jej pełnomocnik, adwokat Stefan Hambura.

"Prokuratura będzie wyjaśniać tę sytuację"

Ekshumacja rozpoczęła się z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem. Maksjan powiedział, że wynikało to ze spóźnienia się przedstawicieli inspektoratu sanitarnego. Według relacji prokuratora, kobiety z inspektoratu były przed godz. 3, na którą zaplanowano rozpoczęcie ekshumacji, przed bramą cmentarza, ale "z niewiadomych przyczyn oddaliły się". - Nic mi nie wiadomo, że nie zostały wpuszczone. Prokuratura będzie wyjaśniać tę sytuację - oświadczył Maksjan. Później przyznał, że na liście osób biorących udział w ekshumacji z gdańskiego inspektoratu było napisane, że instytucję tę reprezentować będą dwie osoby, ale nie było żadnych danych tych osób.

"Chodzi o krótką modlitwę za przyjaciółkę"

Przed bramą cmentarną od ok. 3 w nocy zorganizowana była warta honorowa. Na początku w około 30-osobowej grupie byli m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, posłanki PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Anna Fotyga oraz autor książki o Annie Walentynowicz, Sławomir Cenckiewicz. - Tu nie chodzi o śledzenie ekshumacji, ale o krótką modlitwę za przyjaciółkę, która jest niepokojona po śmierci - powiedział Wyszkowski. Na teren zamkniętego cmentarza próbowały wejść posłanki PiS, ale nie pozwoliła im policja.

"Żądamy prawdy o smoleńsku"

Do końca ekshumacji przed bramą stało kilkanaście osób związanych m.in. z klubem "Gazety Polskiej" i posłanka Fotyga. Miały m.in. transparent z hasłem: "Żądamy prawdy o Smoleńsku".

Rodzina miała wątpliwości

O przeprowadzeniu ekshumacji zdecydowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wniosek w tej sprawie złożyła też rodzina działaczki, która po zapoznaniu się z rosyjską dokumentacją medyczną ma wątpliwości, czy w grobie na pewno złożono ciało Walentynowicz. Zdaniem rodziny, rosyjski opis wydaje się dotyczyć innej osoby.

- W sprawie ekshumacji był złożony wniosek rodziny, ale decyzja prokuratora o przeprowadzeniu tej ekshumacji nie zapadła w następstwie tego wniosku, tylko po analizie przez prokuratora materiału dowodowego; prokurator uznał, że ekshumacja jest konieczna ze względu na niemożność wyjaśnienia w inny sposób wątpliwości, jakie się pojawiły - mówił wcześniej rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.

Szczątki z Gdańska trafią do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie będą przeprowadzone badania sekcyjne. Sekcję zwłok przeprowadzą specjaliści z Wrocławia, Gdańska i Bydgoszczy.

Prok. Maksjan poinformował, że "czynności badawcze potrwają kilka dni, natomiast wyniki czynności sądowo-medycznych będą znane w ciągu 3-4 miesięcy". Rodzina Walentynowicz we wtorek rano weźmie udział w Warszawie w ekshumacji innej ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.

Kolejna ekshumacja

TVN24 w niedzielę poinformowała, że w Warszawie zostanie przeprowadzona ekshumacja działaczki Rodzin Katyńskich, Teresy Walewskiej-Przejałkowskiej, której szczątki także będą przewiezione do Bydgoszczy. Jak podała stacja, śledczy przypuszczają, że ciała mogły zostać zamienione. Prokuratura ma wątpliwości, czy zwłoki Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przejałkowskiej złożono we właściwych grobach.

Dotychczas w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura dokonała ekshumacji trzech ofiar tragedii. W ubiegłym roku biegli badali szczątki Zbigniewa Wassermanna, zaś w drugiej połowie marca 2012 r. specjaliści medycyny sądowej dokonali badań ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki.

Powodem wszystkich ekshumacji - jak informowała prokuratura - były wątpliwości i rozbieżności między dokumentacją sądowo-medyczną otrzymaną z Rosji a innymi dowodami, np. zeznaniami świadków. Prokuratura podkreślała jednocześnie, że nie ma wątpliwości dotyczących tożsamości ofiar katastrofy.

zew, PAP