PO: trumny zamieniono, bardzo przykre, ale państwo działało

PO: trumny zamieniono, bardzo przykre, ale państwo działało

Dodano:   /  Zmieniono: 
W grobie Anny Walentynowicz nie było ciała Anny Walentynowicz (fot. PAP/Adam Warżawa)
- Nastąpił błąd. Na pewno taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Prokuratura dobrze wykonuje swoją pracę. Dzięki niej doszliśmy do tego, że gdzieś nastąpił błąd i że dwie trumny zostały zamienione - mówiła na antenie radiowej Jedynki posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska.
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, iż ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione". Jedna z ofiar to Anna Walentynowicz, druga - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska.

- Nastąpił błąd. Na pewno taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jest to sytuacja bardzo przykra i traumatyczna dla rodzin, które po raz kolejny muszą przypomnieć sobie, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku, ale to jest błąd ludzki. Ja pamiętam dokładnie, co się działo po 10 kwietnia, pamiętam jak wszyscy chcieliśmy, żeby ciała ofiar jak najszybciej przyjechały do Polski, jak wszyscy chcieli pożegnać zmarłych, jak chcieliśmy, żeby były pogrzeby - mówiła Kidawa-Błońska.

W ocenie posłanki PO prokuratura w sprawie katastrofy smoleńskiej działa dobrze. - Dzięki prokuraturze doszliśmy do tego, że gdzieś nastąpił błąd i że dwie trumny zostały zamienione. Prokuratura dobrze wykonuje swoją prace, to był naprawdę błąd ludzki. W Sejmie mam nadzieję dostaniemy wyjaśnienia w tej sprawie. Na pewno sprawa bardzo przykra, ale na pewno państwo polskie wtedy działało, wszystkie ciała bardzo szybko wróciły do Polski - przekonywała.

Kidawa-Błońska odpierała zarzuty, jakoby za tą sytuację odpowiedzialna była ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz. -To, co dokonała Ewa Kopacz, że tam pojechała, nadzorowała to, była z rodzinami, pomagała im w tej sprawie i rzeczywiście, to ona bardzo często stała przy tych trumnach, do których rodziny nie miały odwagi zajrzeć. Ewa Kopacz wykonała swoją prace należycie. Tutaj popełnił ktoś błąd przyczepiając tabliczkę z nazwiskiem do trumny. Takie błędy nawet w czasach spokojnych się zdarzają - podkreśliła.

ja, Polskie Radio Program Pierwszy, PAP
Ankieta: Czy śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej powinno być wszczęte od nowa?