Ben Bernanke wrzuca na luz

Ben Bernanke wrzuca na luz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Inflacja to dla Amerykanów mniejszy problem niż bezrobocie (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Od inflacji większym zmartwieniem amerykańskiej Rezerwy Federalnej jest słabnąca gospodarka i wysoki poziom bezrobocia.
Jeśli w Europie są obawy przed skutkami puszczenia w ruch (wirtualnej) prasy drukarskiej i „dodruku” pieniądza, to Amerykanie wydają się ich nie mieć. Właśnie aplikują sobie trzecią taką kurację w ciągu czterech lat.

Federal Reserve, czyli amerykański bank centralny, na początku września podjął decyzję o operacji zwanej quantitative easing (QE), czyli luzowaniem ilościowym albo monetarnym. Co miesiąc chce wydawać 40 mld dolarów na skup obligacji opartych na hipotekach. Amerykańskie instytucje finansowe uzyskają dzięki temu gotówkę, która ma naoliwić tryby gospodarki. Prezes Fed Ben Bernanke – w przeciwieństwie do szefa EBC Mario Draghiego – nie zamierza ściągać z rynku wyemitowanego w ten sposób pieniądza. Najwyraźniej nie obawia się impulsu inflacyjnego.

– Inwestorzy nie wpadają w przerażenie z powodu zagrożenia hiperinflacją – uspokaja Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Spodziewają się w USA za dziesięć lat inflacji na poziomie 2,7 proc., a za pięć lat 2,4-2,5 proc.

– Fed ma o tyle prostsze zadanie, że zalewa świat dolarami, które są najbardziej pożądaną walutą świata. Eksportuje więc inflację na cały świat, obniża wartość rezerw dolarowych posiadanych przez innych – ocenia Ryszard Petru, partner w PwC. Podrożało już złoto – pieniądz, którego nie da się dodrukować.

Fed sięga po QE, bo klasyczne pobudzanie gospodarki tanim pieniądzem nie działa. Od dłuższego czasu podstawowa stopa procentowa amerykańskiego banku centralnego wynosi 0-0,25 proc. Nie ma możliwości dalszej obniżki, pozostają działania niekonwencjonalne.

Pierwsze QE bank centralny USA uruchomił jesienią 2008 po upadku Lehman Brothers. By wstrzyknąć pieniądze w zamierający z powodu kryzysu bankowy krwiobieg, rozpoczął program zakupu papierów skarbowych za – bagatela – 600 mld dolarów. Jesienią 2010 r., gdy okazało się, że mimo wspomagania gospodarka nie złapała oddechu, Fed zarządził drugą rundę QE, za kolejne 600 mld dolarów.

Takie podejście wynika z ustawowego mandatu – Fed ma tak prowadzić politykę monetarną, by „wspierać maksymalne zatrudnienie, stabilne ceny i umiarkowane długoterminowe stopy procentowe”. A bezrobocie przekracza 8 proc. Jak na USA to dużo.

Ryszard Petru nie wierzy, by szczepionka QE była trwała: – Jak wiadomo, zalew pieniądza nie może wytworzyć PKB. Dlatego, podobnie jak w przypadku EBC, to tylko sposób na przejściową ulgę – podkreśla Petru.

KAK