Julia Michalska-Płotkowiak po weselu wraca do wioseł

Julia Michalska-Płotkowiak po weselu wraca do wioseł

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Newspix
Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich Julia Michalska-Płotkowiak póki co odpoczywa od wioślarstwa, ale już wkrótce wystąpi w prestiżowych zawodach w Bostonie Head of the Charles Regatta. Poznanianka nie wyklucza, że przyszły sezon potraktuje nieco ulgowo.

Po igrzyskach mistrzyni świata 2009 w dwójce podwójnej wzięła mały rozbrat ze sportem. Był czas na odpoczynek i podreperowanie zdrowia.

"Te dwa miesiące upłynęły bardzo szybko, przede wszystkim psychicznie wypoczęłam. Potrzebny był mi taki luz. Nie za wiele się ruszałam, ale takie miałam zalecenia i czuję, że to mi pomogło. Mój organizm prawidłowo się regeneruje, co wykazują kontrole rehabilitacyjne" - powiedziała PAP Michalska-Płotkowiak.

Przerwę w treningach wykorzystała również na uporządkowanie osobistych spraw i zmianę stanu cywilnego. W ostatni weekend września wyszła za mąż za byłego wioślarza Michała Płotkowiaka. Tydzień później jej partnerka z osady - Magdalena Fularczyk także została mężatką.

"Oczywiście Magda była u mnie na weselu, a ja u niej, na obu świetnie się bawiłam. Cieszę się przede wszystkim, że udało nam się zrealizować te wszystkie nasze plany" - przyznała.

Michalska-Płotkowiak za kilka dni wyleci do Bostonu na prestiżowe zawody wioślarskie Head of the Charles Regatta.

"Byłam już trzy razy zapraszana i w końcu muszę tam pojechać. Trochę potraktuję te zawody +z marszu+, ale jak najbardziej poważnie. W końcu są to największe i najbardziej prestiżowe regaty na świecie. Startuje cała wioślarska elita, mnóstwo medalistów igrzysk olimpijskich. Ja będę tylko w ósemce - Great Eight" - poinformowała.

W Bostonie zasiądzie w osadzie m.in. z niedawnymi rywalkami finałowego wyścigu dwójek podwójnych z Londynu - złotą medalistką Brytyjką Anną Watkins i srebrną Australijką Kim Crowe. Jedną z jej partnerek będzie także mistrzyni olimpijska w skiffie Czeszka Mirka Knapkova.

"Widziałam już łódki, każda ma wiosło w swoich barwach narodowych, ale akurat pomylono strony i będę płynąć jako Australijka, a Crowe w barwach Polski. Jest jakiś kłopot, żeby to z powrotem przemalować, jednak obie z Kim uznałyśmy, że nie stanowi to dla nas problemu" - zaznaczyła brązowa medalistka igrzysk.

Po regatach zostanie jeszcze przez dwa tygodnie w Stanach Zjednoczonych. Potem zamierza wznowić treningi, ale już nie w Poznaniu, a w Londynie, gdzie mieszka na stałe jej mąż.

"Będę trenować w klubie Tideway Scullers brązowego medalisty igrzysk Alana Campbella. Polska jest tak blisko, że przyjechać tutaj, to nie jest żaden problem. Nie opuszczam mojego klubu Trytona, po prostu dotąd to co robiłam w Poznaniu, teraz będę wykonywać w Londynie" - powiedziała.

Na razie nie myśli o planach sportowych na przyszły rok. Nie wyklucza, że być może sezon poolimpijski potraktuje nieco ulgowo.

"Do stycznia, gdy zaczynamy zgrupowania, pozostało jeszcze sporo czasu. Może zrezygnuję ze zgrupowań i będę trenować na miejscu. Jestem dziewięć lat w kieracie i myślę, że przerwa mi się należy. Przede wszystkim mojemu organizmowi, który w pewnym momencie zaczął mi się sypać. Udało mi się go poskładać i przed Londynem byłam w życiowej formie. By gonić świat, muszę najpierw zadbać o siebie. Przyszły rok to najlepszy sezon, żeby to zrobić. Jeżeli poważnie myślimy o igrzyskach w 2016 roku, później tego nie da się zrobić" - podkreśliła poznańska wioślarka.

eb, pap