Towarzyszu, zrób sobie raj

Towarzyszu, zrób sobie raj

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czeskie gazety rozpisują się o triumfie rodzimych komunistów w wyborach lokalnych. Na elity polityczne i biznesowe padł blady strach. Komuniści, traktowani od 1989 r. jak trędowaci, wyśmiewani i skazywani na wymarcie, wyrastają na pierwszą siłę polityczną kraju. Jak tak dalej pójdzie, to wygrają wybory parlamentarne w 2014 r.

To dopiero będzie czeski film. Komuniści znad Wełtawy – to trzeba powiedzieć – to nie żadni przebierańcy w stylu SLD. To prawdziwa komuna, spadkobiercy Gottwalda i Husáka. Domagają się wyjścia Czech z NATO, są antyamerykańscy i antyniemieccy. Popierają wszelkie reżimy komunistyczne na świecie, od Korei Północnej po Kubę. Ich zdaniem aksamitna rewolucja 1989 r. to kontrrewolucja wspierana przez CIA (podobnie jak pomarańczowa rewolucja na Ukrainie w 2004 r.). Michaił Gorbaczow to sprzedawczyk i zdrajca sprawy międzynarodowego komunizmu. Interwencja sowiecka w Czechosłowacji w 1968 r. to była bratnia pomoc, na jaką ZSRR, niestety, nie zdobył się dwadzieścia lat później. Czescy komuniści do dziś mają o to żal do Moskwy i m.in. dlatego obecnie są raczej prochińscy niż prorosyjscy.

Oczywiście każdy może wierzyć, w co mu się żywnie podoba. Kandydat na prezydenta USA Mitt Romney jest mormonem, ale większości Amerykanów jakoś to nie przeszkadza. Rosnąca liczba Czechów ma równie pragmatyczne podejście do komunistów. Być może ich poglądy są z księżyca, ale to jeszcze nie powód, żeby nie mogli rządzić w gminie czy powiecie. A może i w kraju. W każdym razie w niedzielę 15 października 2012 r. poparło ich 20,43 proc. głosujących (dokładnie 538 953 Czechów). To najlepszy wynik komunistów w wolnych wyborach od 1946 r.

A zarazem największy od lat sukces komunistów w kraju członkowskim UE (z wyjątkiem Cypru). Co jest o tyle dziwne, że choć czeska gospodarka w tym roku wpadła w recesję, to jednak ogólna sytuacja jest bez porównania lepsza niż w jakimkolwiek kraju europejskiego Południa, włącznie z Grecją. Wskaźniki bezrobocia i zadłużenia kraju, jak również oprocentowanie 10-letnich obligacji rządowych należą do najniższych w całej Europie (i są znacznie niższe niż w Polsce). Mimo to czeska lewica, to znaczy komuniści i socjaldemokraci, cieszą się już razem poparciem ponad połowy społeczeństwa i najprawdopodobniej utworzą przyszły rząd. Do tej pory wydawało się, że to socjaldemokraci, nawiązujący do przedwojennych tradycji, będą grali pierwsze skrzypce w koalicji. W tej chwili nie jest to już pewne – i dlatego właśnie wyniki wyborów samorządowych w Czechach są taką rewelacją.

Dla nas w Polsce wynika z tego tyle, że znużenie rządzącą od sześciu lat ekipą i pozornie zabetonowanym układem może przybierać bardzo zaskakujące formy. Kandydat na premiera rządu technicznego prof. Piotr Gliński początkowo był przedmiotem kpin. Ja się nie śmiałem, bo pamiętam, co pisano w Czechach przed trzema laty o Janie Fischerze, premierze prowizorycznego rządu fachowców, o którego charyzmie najlepiej świadczyło nadane mu przez dziennikarzy przezwisko „Szara Myszka”. Od tamtej pory myszka wyrosła na całkiem zaradnego gryzonia. Fischer jest pewniakiem w wyborach prezydenckich, które odbędą się w już styczniu 2013 r.

Kończący urzędowanie prezydent Vaclav Klaus przyjechał dziesięć dni temu do Polski z wizytą pożegnalną. Nawet podczas uroczystego obiadu wydanego na jego cześć w Pałacu Prezydenckim nie darował sobie wygłoszenia antyeuropejskiej filipiki, z której wynikało, że jego zdaniem polski rząd to banda idiotów albo sprzedawczyków. Ta imponująca asertywność cechuje Vaclava Klausa od początku jego kariery politycznej. Kiedyś wyniosła go na szczyty władzy, z czasem jednak sprawiła, że stał się politycznym rozbitkiem.

Czeski prezydent najchętniej rozwiązałby UE – na sam dźwięk tego słowa dostaje pląsawicy. Kiedy prezydent Komorowski podczas toastu wspomniał, jak to Polacy i Czesi wspólnie zrealizowali swoje marzenie o członkostwie w NATO i UE, tłumacz po prostu pominął UE, by nie rozzłościć swojego pryncypała. Było to tym zabawniejsze, że prezydent Klaus i bez jego pomocy zrozumiał, co chwilę wcześniej powiedział gospodarz. A ja przy byłem, miód i wino piłem. I nie dziwię się Czechom, że mają po dziurki w nosie rodzimej prawicy.
Więcej możesz przeczytać w 43/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.