Dowód nieufności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kogo policjanci mają prawo legitymować
W lutym tego roku na warszawskim Starym Mieście policyjny patrol wylegitymował - bez żadnego powodu - młodego chłopaka. Ujął się za nim Adam F. Wojciechowski, współzałożyciel (w 1977 r.) Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Zapytani o podstawę prawną interwencji funkcjonariusze powołali się na art. 15 ustawy o policji. Daje on - ich zdaniem - możliwość legitymowania i zatrzymania każdego obywatela. Dyskusja toczona na Starym Mieście zakończyła się szarpaniną i wizytą Adama Wojciechowskiego w komisariacie policji. - Noszenie dowodu osobistego, nawet na spacerze, jest przejawem zniewolenia, uznawania siebie nie za obywatela demokratycznego państwa, lecz za jego pokornego sługę. Jeśli jestem uczciwy, nie muszę się przecież obawiać, że policjant zaczepi mnie na ulicy. Mam bowiem prawo do bezpieczeństwa osobistego zapisane w szóstym artykule Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka - komentuje prof. Andrzej Rzepliński członek Komitetu Helsińskiego.
Z rozporządzenia Rady Ministrów z 17 września 1990 r. wynika, że legitymowanie może nastąpić tylko w ściśle określonym celu: identyfikacji osoby podejrzanej, ustalenia świadka zdarzenia, wykonania polecenia sądu lub innego organu państwa oraz poszukiwania osób zaginionych bądź ukrywających się przed wymiarem sprawiedliwości. Policjant może więc wylegitymować na ulicy osobę podobną do groźnego przestępcy, poszukiwanego listem gończym, nie może natomiast tego zrobić, jeśli ktoś mu się nie podoba. Przeglądanie naszych dokumentów (musimy je posiadać, co nie znaczy - zawsze nosić przy sobie) powinno służyć ustaleniu tożsamości człowieka.
Policjantowi nie wolno legitymować osób, które zna. Niestety, takie praktyki - jak wynika z informacji Komitetu Helsińskiego - stosuje się często wobec recydywistów. Żądanie okazania dowodu osobistego staje się wówczas wyłącznie formą upokorzenia. - Policjant nie może legitymować ludzi tylko po to, by ich upokorzyć. Chociaż ze statystyki wynika, że jeden na trzystu przechodniów może być osobą poszukiwaną, nie należy prowadzić wyrywkowej, losowej kontroli dokumentów - twierdzi prof. Rzepliński.


Policjant nie może legitymować ludzi tylko po to, żeby ich upokorzyć

Nękanie i uprzykrzanie życia pewnym kategoriom obywateli jest niezgodne z prawem. Takie stanowisko zajął Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 7 sierpnia 1998 r., uznając nieważność rozporządzenia wojewody warszawskiego w sprawie akcji Małolat. Tym samym podzielił stanowisko rzecznika praw obywatelskich, który stwierdził w swojej skardze, że "działania władz publicznych muszą zawsze się mieścić w porządku prawnym, zwłaszcza zaś nie mogą przekraczać granic ingerencji władz publicznych w sferę wolności".
Podobne problemy mają kierowcy. Nie wiedzą, czy powinni się zatrzymać, gdy drogę zajedzie im samochód bez policyjnych oznaczeń. Przecież w 1997 r. odnotowano 98 napadów dokonanych przez bandytów przebranych za policjantów. W ubiegłym roku było już 138 takich zdarzeń. Przepisy stanowią, że nie umundurowani funkcjonariusze poza obszarem zabudowanym mogą nas zatrzymać tylko w ciągu dnia i to pod warunkiem, że posługują się policyjnym pojazdem. Ewentualne wykroczenia można zwalczać w prosty sposób: samochód bez policyjnych oznaczeń, wyposażony na przykład w kamerę, jedynie "rejestruje" przekroczenie prawa, natomiast "namierzony" pojazd zatrzymuje umundurowany funkcjonariusz.
Informacje tego rodzaju powinny być szeroko rozpowszechnione - obywatele znaliby wówczas prawa przysługujące im w wypadku spotkania z policjantem. Kiedyś mógł je znaleźć na przykład w "Biuletynie Informacyjnym" wydawanym pod auspicjami KOR i redagowanym przez Adama F. Wojciechowskiego. W rubryce "Art. 114 kpk" doradzał on, w jaki sposób należy się zachowywać w komisariacie. - Od tamtych czasów wiele się w Polsce zmieniło na lepsze. Policjanci pokazują "blachy", nie biją (najwyżej trochę wytarmoszą) i jeżdżą znacznie szybszymi autami - mówi z ironią Adam Wojciechowski.
Rzeczywiście, jesteśmy bardziej świadomi przysługujących nam praw, policja nie traktuje każdego napotkanego obywatela jak przestępcy. Co więcej, podstawowe informacje na temat relacji władza-obywatel można znaleźć w Internecie, na przykład na stronie przygotowanej przez Anarchistyczny Czarny Krzyż. Anarchiści przypominają: "Policja ma prawo zatrzymać każdą osobę (z wyjątkiem posiadających immunitet), ale jedynie wówczas, gdy zachodzi podejrzenie, że osoba ta popełniła przestępstwo". Poradnik zamyka dwuwiersz Janusza Reichela: "Policjant broni mnie przed gwałtem/ Lecz kto obroni mnie przed policjantem?".
Więcej możesz przeczytać w 12/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.