Korea Północna przyznała się do uprowadzenia w latach 70. trzynastu obywateli japońskich, mających uczyć w szkole wywiadu w Phenianie języka i obyczajów Japonii. Przeżyło tylko pięcioro porwanych, pozostali zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach. Takie informacje ujawniono w trakcie wrześniowego spotkania w Phenianie przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Ila z premierem Japonii Junichiro Koizumim. Tam także ustalono, że porwani przyjadą na dwa tygodnie do Japonii. Zakładnikami, gwarantującymi ich powrót, stały się ich dzieci, a w jednym przypadku także amerykański mąż jednej z Japonek.
Pięcioro Japończyków przebywa w kraju od 15 października i zabiega w Tokio o interwencję rządu w sprawie wypuszczenia z Korei Północnej pozostawionych tam dzieci. Korea Północna wykluczyła jednak takie rozwiązanie.
Phenian poinformował także rząd Japonii, iż amerykański mąż porwanej Japonki Hitomi Soga jest poważnie chory i umieszczono go w szpitalu. Resort spraw zagranicznych Japonii zareagował żądaniem odesłania 62-letniego Charlesa Roberta Jenkinsa na leczenie do Tokio. Amerykanin jest dezerterem z armii USA i grozi mu sąd wojenny. Waszyngton odmówił objęcia Jenkinsa amnestią.
Przed pięcioma dniami rząd japoński oznajmił, że nie podejmie zaplanowanych na koniec listopada rozmów z reżimem Kong Dzong Ila, ponieważ nie dotrzymał on wcześniejszych obietnic, dotyczących porwanych - nie wyjaśnił losów tych, którzy rzekomo zmarli w niewoli, a także nie przekazał ich prochów rodzinom w Japonii. Korea Północna nie zgodziła się też na przyjazd do Japonii dzieci pięciorga porwanych, którzy przed dwoma miesiącami przybyli do Tokio.
em, pap