Końcowe "targi" z Unią (aktl.)

Końcowe "targi" z Unią (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziś w Brukseli ostatnia szansa na "wytargowanie" - z wyjątkiem finansów - korzystniejszych warunków akcesji. Najwięcej niezałatwionych postulatów mają Polska i Malta.
Szef Rady ministrów spraw zagranicznych UE spotyka się w poniedziałek w Brukseli kolejno z szefami dyplomacji krajów kandydujących z wyjątkiem Łotwy, która nie przyjechała, ponieważ uważa, że wynegocjowała już wszystkie sprawy dwustronne. W nieformalnych sesjach bierze także udział komisarz Unii Europejskiej ds. poszerzenia Guenter Verheugen.

W tych ostatnich przed kopenhaskim szczytem negocjacjach chodzi o to, by "wyczyścić" przedpole dla ostatniej rundy rokowań na szczeblu przywódców w Kopenhadze. Zdaniem przewodniczącej UE Danii, szczyt powinien ograniczyć się do ostatecznego uzgodnienia przepływów finansowych między budżetem UE a budżetami nowych państw w latach 2004-2006.

Cypr jako pierwszy z dziesiątki kandydatów oficjalnie zakończył w poniedziałek rozmowy akcesyjne, oświadczył Joanis Kasulidis, cypryjski minister spraw zagranicznych po spotkaniu z czołowymi politykami UE. Nikozja już w ubiegłym tygodniu sygnalizowała gotowość zamknięcia negocjacji po uzgodnieniu problemów związanych z rolnictwem i  budżetem. Cypr jest najbogatszym z dziesięciu krajów kandydujących do Unii Europejskiej. Jedynym mankamentem jest niezałatwiony spór o wyspę z Republiką Turecką Cypru Północnego, uznawaną tylko przez Ankarę.

Niemile zaskoczyła Danię Estonia, która w poniedziałek zgłosiła - jej zdaniem - nowe żądanie. Dyplomaci estońscy twierdzą, że wcale nie domagają się niczego nowego, lecz wyjaśnień, dlaczego oferta finansowa nieco pogorszyła się wskutek nowych wyliczeń Komisji Europejskiej, opartych na skorygowanych danych statystycznych.

Źródła w Komisji Europejskiej wyjaśniają, że Estonia notuje ostatnio tak wysoki wskaźnik wzrostu gospodarczego, że należy się jej mniej funduszy strukturalnych i spójności dla uboższych krajów i regionów.

Poza tym Estonia formalnie podtrzymuje jeszcze postulat wyższych dopłat bezpośrednich dla rolników i skrócenia okresu przejściowego, w którym nowe państwa członkowskie będą dochodzić do pełnego wymiaru dopłat. Kandydaci chcą, żeby był on jak najbliższy trzech lat, a Unia proponuje dziewięć lat z możliwością skrócenia do ośmiu.

Dania zagroziła w tej sytuacji wycofaniem niektórych koncesji zaoferowane Estonii w ubiegłym tygodniu, w tym nieco wyższą kwotę (limit) produkcji mleka, wyższy kontyngent na  import stali z Rosji, prawo do odławiania ryb o wyższej zawartości dioksyn i do... samodzielnego zarządzania populacją rysi w  pięcioletnim okresie przejściowym. Duńczycy oceniali wcześniej, że sześć krajów kandydujących - trzy państwa bałtyckie, Cypr, Słowacja i Węgry - właściwie jest już na tyle zadowolonych z ich oferty, że mogłyby zakończyć negocjacje w poniedziałek. Do zamknięcia rokowań miało nie dojść właściwie tylko dlatego, że kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder odmówił pełnej zgody na duńską ofertę przez szczytem w Kopenhadze. Jeśli miałby do niej dorzucić trochę gotówki, zrobi to dopiero na końcu w stolicy Danii. Oficjalnie Słowacy i Węgrzy podtrzymują uzgodnione w Grupie Wyszehradzkiej postulaty wyższych dopłat bezpośrednich dla rolników i rekompensat budżetowych, ale według unijnych dyplomatów w zaciszu gabinetów dali do zrozumienia, że właściwie czekają już tylko na gotówkowy "prezent pod choinkę" w Kopenhadze.

Czechy pogodziły się z dotychczasową ofertą Unii Europejskiej w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników i  rozważają zamknięcie już teraz negocjacji członkowskich w  rolnictwie. "Obawiam się, że nie ma szansy na jakikolwiek znaczący wzrost lub  zmianę dopłat" - powiedział szef czeskiej dyplomacji Cyril Svoboda na konferencji prasowej w Brukseli po spotkaniu z reprezentującymi Unię ministrem spraw zagranicznych Danii Perem Stigiem Moellerem i komisarzem UE ds. poszerzenia Guenterem Verheugenem. Główny negocjator Czech Pavel Teliczka poinformował, że przedstawiciele Unii zaoferowali w poniedziałek Czechom podwyższenie górnych pułapów dopłat bezpośrednich w pierwszych trzech latach do 45, 50 i 55 proc., Dodatkowe dopłaty muszą jednak sfinansować z własnego budżetu.

Czechy - podobnie jak Słowenia - wciąż walczą o wyższą rekompensatę budżetową. Praga domaga się również nadal szybszej liberalizacji przewozów w drogowym transporcie towarowym.

Już wcześniej unijni dyplomaci twierdzili, że - mimo publicznych "twardych" wypowiedzi - Teliczka zrezygnował już z walki o wyższe dopłaty bezpośrednie dla rolników. Tłumaczył to faktem, że wcześniej polski negocjator Jan Truszczyński dał do zrozumienia stronie unijnej, że jeśli Unia zmusi polski rząd do wyboru, to Warszawa wybierze rekompensaty budżetowe i pogodzi się z ofertą w sprawie dopłat. Rząd temu zaprzecza, ale wyjaśnia też zarazem, że "musi być jakaś hierarchia problemów. Przede wszystkim kasa państwa, a równolegle do tego dopłaty bezpośrednie" - jak ujął to premier Leszek Miller.

Według unijnych dyplomatów, Polska i Malta mają najdłuższe listy niezałatwionych postulatów negocjacyjnych. Polska oficjalnie podtrzymuje zarówno postulat wyższych rekompensat budżetowych w latach 2004-2006 (Dania zaproponowała tylko 443 mln euro w 2004 roku), jak i wyższego poziomu startowego dopłat oraz większych kwot produkcyjnych w rolnictwie.

Piętnastka oferuje 25, 30 i 35 proc. należnych dopłat w  pierwszych latach. Prócz tego powinna zgodzić się na propozycję Danii, żeby dopełniać tę formę wsparcia rolników częścią funduszy rozwoju wsi i własnymi środkami do poziomu 40 proc. w pierwszych trzech latach.

Dania zaproponowała, żeby przeznaczać na dodatkowe dopłaty do 25 proc. przyznanych danemu krajowi funduszy rozwoju wsi (średniej rocznej z lat 2004-2006) w 2004 roku, do 20 proc. w 2005 i do 15 proc. w 2006. Wszelkie dodatkowe punkty procentowe musiałyby pochodzić z polskiego budżetu. Trzecim priorytetem polskiego rządu jest podniesienie zaoferowanych przez Danię kwoty (limit) produkcji mleka i plonu referencyjnego zbóż służącego do obliczania dopłat bezpośrednich. Rząd zdaje sobie sprawę z twardego stanowiska Unii w tym zakresie. Przyznała to w piątek w Brukseli minister ds. europejskich Danuta Huebner. Na szczycie w Kopenhadze "będzie moment decyzji, czy wchodzimy do Unii, czy z powodu mleka nie  wchodzimy", powiedziała. Polska zgłasza jeszcze wiele "drobniejszych" postulatów, od kwot produkcyjnych na inne płody rolne, poprzez niższy VAT na ciągniki, maszyny rolnicze i gotowe mieszkania aż po korzystniejsze warunki dla dużych inwestorów w specjalnych strefach ekonomicznych. Trzeba te sprawy "wyjaśnić" przed szczytem w Kopenhadze, bowiem - jak przestrzegają przedstawiciele Unii - 13 grudnia polski premier "nie znajdzie wśród unijnych przywódców rozmówcy w tych sprawach. Na szczycie będzie gotowość do rozmowy co najwyżej o  żywej gotówce".

Rozpoczęło się już spotkanie szefa duńskiej dyplomacji Pera Stiga Moellera z ministrem Włodzimierzem Cimoszewiczem, zaplanowano w godzinach 13.00-14.00.

Tajemnicą poliszynela jest, że jeśli kandydaci wytrwają do końca w uporze, kanclerz Schroeder zgodzi się w Kopenhadze dorzucić jeszcze może nawet miliard euro do unijnej oferty finansowej dla  10 krajów. Na Polskę przypadałoby z tego do pół miliarda euro. Komisarz Verheugen mówił nawet o 2 mld euro "zapasu" w negocjacjach, bo duńska oferta jest o 2 mld euro "tańsza" dla Unii, niż wynikałoby z pułapów wyznaczonych sobie przez UE w  Berlinie w 1999 roku. Ale nie wszystkie stolice wyliczają to w sposób równie korzystny dla kandydatów.

em, pap