Król w lesie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waldemar Pawlak kończy z gestem. Byłych pracowników Żegna premią. Czy teraz pójdzie do chińskiego biznesu?
1. Ostatni raz wsiadł do czarnej rządowej limuzyny. – Proszę włączyć koguta – rzucił z ledwie zauważalnym uśmiechem do kierowcy. Chwilę później wchodził do kancelarii premiera. Donald Tusk otworzył butelkę czerwonego wina. Usiedli. – Wiesz, Waldek, ty to masz głupią tę partię – podsumował Tusk. Pawlak pokiwał głową. Po ponad godzinie odjechał z piskiem opon. To nie był łatwy dzień. Zaczął się jak każdy inny – na peronie w Żyrardowie. Tego dnia pociąg spóźnił się 20 minut.

Współpracownicy z Ministerstwa Gospodarki szybko spakowali mu rzeczy. Trochę figurek, medali, książek. Dużo tego nie było, bo Pawlak zawsze powtarzał, że trzeba być w każdej chwili gotowym, żeby wyjść. Pożegnanie bez zbędnej celebry. Współpracownicy wiedzą, że nawet urodzin nie lubi świętować. Przekonali się o tym, gdy w poprzedniej kadencji na pięćdziesiątkę zamówili mu duży tort. Bardzo był niezadowolony. Zanim wyjechał z ministerstwa, podpisał jeszcze swoim ludziom premie. Miał gest. – To znaczące, jednorazowe kwoty dla wszystkich. Od kierowcy po dyrektorów – mówi nam osoba zbliżona do resortu. Pierwsze pieniądze miały pojawić się na kontach już w piątek.
Więcej możesz przeczytać w 48/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.