MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzenia - Polska
Po raz pierwszy w Polsce w Instytucie Wzornictwa w Warszawie obejrzeć można sto zdjęć z albumu "Oczami fotografów" - zbioru najlepszych prac "National Geographic" z ostatnich lat. Oprócz fotografii przedstawiających najróżniejsze kultury i najciekawsze zjawiska przyrodnicze na świecie na wystawie zaprezentowano kilkadziesiąt najbardziej interesujących okładek magazynu włącznie z pierwszą z 1905 r. Niezwykłe rzadkie wręcz niepowtarzalne ujęcia są efektem ciężkiej pracy reporterów "National Geographic". By zrobić dobry reportaż potrafią przemierzać wielkie odległości (niekiedy kilkadziesiąt tysięcy kilometrów) dźwigając ponad czterdzieści skrzyń ze sprzętem i zużywając przeszło 2 tys. kaset i taśm. Spośród powstałych w podróży kilkunastu tysięcy fotografii do druku trafia zaledwie kilkanaście doskonałych. Profesjonalizm zróżnicowanie tematów i wysoki poziom artystyczny to tylko niektóre z żelaznych zasad magazynu w "żółtych ramkach" mogącego się pochwalić ponad- stuletnią tradycją. Pismo powstało w 1888 r. z inicjatywy entuzjastów - geografów odkrywców adwokatów kartografów biologów inżynierów oficerów. Chcąc promować i upowszechniać wiedzę geograficzną założyli Towarzystwo "National Geographic". Powołanie na stanowisko redaktora naczelnego pisma Dilberta H. Grosenora zapoczątkowało proces pozyskiwania nowych prenumeratorów. Sformułowano wówczas również swoisty kodeks honorowy redakcji. Jedna z zasad - respektowana do dziś - zakłada że wszystkie reportaże należy pisać w pierwszej osobie. Gwarantowana w ten sposób autentyczność relacji buduje prestiż pisma i oddziałuje na wyobraźnię odbiorcy. Zdjęcia pokazywane na wystawie odzwierciedlają autentyczne przeżycia fotoreporterów: lęk wytrwałość i odporność przy skradaniu się do dzikiego zwierzęcia w amazońskiej dżungli współczucie dla zalęknionego dziecka w ogarniętym wojną Afganistanie czy zachwyt widokiem zachodzącego słońca nad Saharą. We wszystkich fotografiach uderza przede wszystkim dbałość o szczegóły. We wrześniu na rynku prasowym ma się pojawić polska edycja magazynu. Wobec tego niebagatelne znaczenie ma fakt że publicystami "National Geographic" są słynni naukowcy i odkrywcy. W tym elitarnym gronie redakcyjnym znaleźli się między innymi Robert E. Peary (zdobywca bieguna północnego) Hiram Bingam (odkrywca zagubionego miasta Inków Machu Picchu) oraz Robert D. Ballard (znalazł Titanica zatopionego w wodach północnego Atlantyku). Najnowszym odkryciem Towarzystwa "National Geographic" ze stycznia tego roku są legendarne wodospady Hidden Falls w Tybecie. Warszawa jest pierwszym z czternastu miast w których można obejrzeć wielką wystawę fotografii "National Geographic" (do 9 maja). Następnie zdjęcia zostaną zaprezentowane w Poznaniu Krakowie Wrocławiu Katowicach Łodzi i Gdańsku.
Emilia Stankiewicz



KSIAŻKI
Album Krzysztofa Gierałtowskiego "Portrety" (Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe) wyselekcjonował wybitne i niezwykłe postaci zasługujące - zdaniem autora - na zauważenie w dwumilionowej Warszawie. Wśród nich są nie tylko ludzie cenni dla Warszawy lecz także dla Europy (Gustaw Herling-Grudziński Magdalena Abakanowicz Wojciech Młynarski Krzysztof Kieślowski Franciszek Starowieyski Andrzej Wajda Adam Ważyk Tomasz Stańko Jerzy Andrzejewski). Niektórzy z bohaterów odeszli na zawsze inni mają życie przed sobą. Wszyscy razem tworzą jednak zbiorowy portret. Fotografia to dokument przemijania czasu. Oglądając album wydaje się że Gierałtowskiego nie interesuje nic oprócz konkretnego człowieka siedzącego przed aparatem. "Portrety" są przede wszystkim subiektywnym wspomnieniem spotkań z warszawiakami. Inteligentny Polak czy indywidualna "osoba ludzka" ulegali na oczach autora degeneracji w trybach biurokratycznego aparatu który uniformizację przyjął za warunek awansu. "Stojąc umierali renesansowi "starzy szlachcice". Pochodzący ze społecznego awansu członkowie nowej klasy lat siedemdziesiątych patrzyli mi w kamerę z naiwnym samozadowoleniem" - pisze Gierałtowski. Lata 80. były dla artysty najciekawszym okresem spotkań. Bezwzględne przyspieszenie lat 90. wylansowało nowych bohaterów - od idoli rocka przez "grube portfele" do papierowych indywidualności kreowanych przez skomercjalizowane media na potrzeby maluczkich. Ciekawość jacy są ci ludzie jak rozwiązują problemy z którymi spotykał się również autor była motorem fotografowania. Dlatego tak dużo w tym albumie zdjęć ludzi starych którym artysta chciał ukraść doświadczenia a mało fotografii kobiet bo - jak pisze autor - "okres spontanicznych z nimi doświadczeń już minął"..
(MCz)


Bohater książki "Polski James Bond - Zenon Kuchciak" Henryka Suchara - rozwiązując wiele konfliktów pozwolił na uniknięcie mnóstwa dramatów związanych nie tylko ze sprawą polskich zakładników uwolnionych z Czeczenii. Makabryczna zbrodnia dokonana na czterech cudzoziemcach przez czeczeńskich terrorystów pod koniec 1998 r. na punkcie granicznym między dwiema kaukaskimi republikami Czeczenią i Inguszetią wstrząsnęła światem i utrwaliła mało przyjazną i niesprawiedliwą opinię o Czeczenach. "Feralną czwórkę" podobno zlikwidowano podczas próby odbicia podjętej przez antyterrorystyczne czeczeńskie komando. W Groznym krążyła opinia że w sprawie czterech zamordowanych nie sprawdził się mediator. Nikt do końca nie jest pewny kogo zainteresowane państwa poprosiły o zajęcie się tą sprawą. Mówi się również że wszystko szło dobrze dopóty dopóki w Czeczenii negocjacje z porywaczami prowadził Zenon Kuchciak.
(MCz)
Więcej możesz przeczytać w 16/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.