Łyżwińscy znów przed sądem

Łyżwińscy znów przed sądem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małżeństwo Wandy i Stanisława Łyżwińskich ponownie stanie przed Sądem Rejonowym w Radomiu za niepłacenie podatków. W grę wchodzi kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Stanisławowi Łyżwińskiemu, który w końcu lat 90. był właścicielem spółki PPH Skarpol, postawiono trzy zarzuty. Według oskarżyciela, Łyżwiński w 1999 roku w złożonym zeznaniu podatkowym wykazał stratę w działalności swojej firmy wyższą od rzeczywistej o 72 tysiące złotych i o ponad 9 tys. zaniżył wysokość swego dochodu z drugiej spółki, Skarpol II, której był współwłaścicielem. W efekcie skarb państwa nie otrzymał blisko 18 tys. zł podatku.

Drugi zarzut dotyczy podatku VAT. Według Urzędu Kontroli Skarbowej, Łyżwiński zawyżył podatek naliczony i zaniżył podatek należny, przez co do budżetu państwa nie wpłynęło ponad 19,5 tysiąca złotych. Ponadto zarzuca mu się, że nie uiścił gminie Skaryszew podatku od nieruchomości w wysokości 11 tys. zł.

Wandzie Łyżwińskiej oskarżyciel zarzucił, że rozliczając się razem z mężem wykazała mniejszy od rzeczywistego dochód z  działalności spółki Skarpol II, w której posiadała część udziałów. W wyniku tego skarb państwa poniósł stratę w kwocie blisko 15,5 tys. zł. podatku dochodowego od osób fizycznych.

Oboje nie przyznają się do winy. Stanisław Łyżwiński, który jako pierwszy zeznawał przed sądem, powiedział, że od 1995 do 2000 roku nie miał żadnego wpływu na działalność firm Skarpol i Skarpol II. Twierdzi, że przyjęty do pracy w 1995 roku Zbigniew B. w dwóch innych firmach dokonał "potężnych nadużyć", dlatego Łyżwiński zaproponował mu 25 proc. udziałów w Skarpol II, aby wspólnik był lojalny i uczciwy.

Po podpisaniu umowy ze Zbigniewem B. zaczęli pojawiać się u niego "różni ludzie": szefowie policji z Radomia, urzędnicy skarbowi i przedstawiciele świata przestępczego. "Zaczęło się od szantażowania. W samochodzie i przy drzwiach domu zostawiano pisma, w których żądano, abym nie włączał się w życie gospodarcze firmy, bo źle skończę" - mówił Łyżwiński.

Zbigniew B. miał zastraszać oskarżonego przystawiając mu pistolet do głowy. Po kilku szantażach, w nocy 6 maja 2000 roku na  posesji Łyżwińskich wybuchł pożar. Nocował tam wtedy Andrzej Lepper. "Od dawna miałem informacje, że tak się stanie. Mówił mi to sam B." - zeznał oskarżony.

Z siedziby Skarpol II ginęły dokumenty i produkowana tam kostka brukowa. Podpisy na dokumentach i fakturach były fałszowane, a  Łyżwiński nie otrzymywał żadnych pieniędzy. Jak twierdzi oskarżony, proceder ten trwał kilka lat, są świadkowie tych zdarzeń i może ich wskazać. Mówił też, że informował organy ścigania o  stosowanych wobec niego metodach i nadużyciach w firmach, ale  postępowania były umarzane.

Poseł nie pamięta, do kiedy rozliczał się z podatków wspólnie z  żoną i nie wiedział, aby jakiekolwiek dokumenty były wysyłane do  Urzędu Skarbowego. Rozliczeń z fiskusem mogła dokonywać jedna z  pracownic. Obecnie działalność firmy Skarpol jest zawieszona. Łyżwiński zaś nie jest już współwłaścicielem Skarpol II.

Wanda Łyżwińska podtrzymała zeznania męża. Mówiła, że  niejednokrotnie była świadkiem, jak B. mu groził. Zeznała, że nie miała wpływu na podpisywanie żadnego dokumentu.

Sąd postanowił wezwać na świadka Andrzeja Leppera. Następna rozprawa odbędzie się 20 stycznia.

Proces w tej sprawie toczył się w sądzie grodzkim i miał szansę zakończyć się. Na ostatnie posiedzenie sądu w marcu ubiegłego roku spóźnił się ostatni świadek. Przybył tuż po ogłoszeniu przez przewodniczącego składu sędziowskiego, Marka Kostyrę, iż proces będzie się toczył od początku z uwagi na koniec jego pracy w tym sądzie.

em, pap