Artykuł sponsorowany

Prezenty na kredyt

Święta Bożego Narodzenia to okres zwiększonych wydatków, dla niektórych ponad ich możliwości. Z pomocą przychodzą banki i instytucje finansowe, oferujące specjalne świąteczne kredyty. O korzyściach i zagrożeniach związanych z takimi produktami mówi Krzysztof Sadecki, prezes New Direct sp. z o.o.
Czy zaciąganie kredytu gotówkowego na przedświąteczne zakupy uważa pan za rozsądne?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Każdy z nas może być w innej sytuacji finansowej, mieć inne potrzeby oraz rozumować w inny sposób. Osobiście nie pochwalam jednak korzystania z takich produktów finansowych w celach stricte konsumpcyjnych w tym okresie w roku.

Dlaczego?

Powód jest prosty – produkty finansowe tego typu są relatywnie drogie. Pożyczając 1000 zł, często musimy spłacić 200, a czasem nawet 300 zł więcej. W praktyce są to wyrzucone pieniądze. A jeżeli kwota 1000 zł jest dla gospodarstwa domowego kwotą sporą, tym bardziej trzeba się wystrzegać korzystania z wysoko oprocentowanych kredytów krótkoterminowych, które w konsekwencji tylko pogorszą sytuację budżetu domowego.

A jeżeli w danym gospodarstwie domowym brakuje akurat gotówki, a rodzina chce kupić prezenty i przygotować uroczystą kolację wigilijną?

Najlepszym sposobem na zapobieżenie tego rodzaju zjawiskom jest oszczędzanie i skrupulatne planowanie domowego budżetu. Czy nie lepiej, zamiast brać wysoko oprocentowany kredyt, zacząć się przygotowywać do świąt Bożego Narodzenia kilka miesięcy wcześniej, odkładając co miesiąc pewną kwotę pieniędzy? Wprowadzając samodyscyplinę, możemy naprawdę sporo zaoszczędzić i nie będziemy zmuszeni ponosić kosztów kredytu konsumpcyjnego.

Wynika z tego, że krótkookresowe kredyty konsumpcyjne są produktem niekorzystnym?

Tego nie powiedziałem, czasem mogą się one okazać kołem ratunkowym, pomóc komuś w sytuacji zagrożenia, umożliwić wyjście z kłopotów. Należy jednak podchodzić do nich bardzo ostrożnie. Zanim cokolwiek podpiszemy, powinniśmy dokładnie przeczytać umowę oraz tabelę opłat i prowizji.

Według niedawnych badań TNS Polacy nie chcą oszczędzać na świętach Bożego Narodzenia. Zamierzają wydać nawet więcej niż rok temu.

Tak, czytałem wyniki tego badania. Przeciętnie na organizację świąt w 2012 r. wydamy 1132 zł, a prawie połowę tej kwoty na same prezenty. Co ciekawe, badanie pokazuje, że 30 proc. Polaków zamierza sfinansować te święta, ograniczając inne wydatki lub wykorzystując zgromadzone oszczędności, 8 proc. skorzysta z karty kredytowej, a 4 proc. ankietowanych chce w tym celu sprzedać nieużywane przedmioty.

30 proc. to dużo?

Tak sądzę, choć na pewno mogłoby być więcej. Pamiętajmy jednak, że edukacja ekonomiczna to proces długofalowy, wymagający cierpliwości i wzmożonej pracy. Dla mnie ciekawym rozwiązaniem jest sprzedaż nieużywanych przedmiotów w celu sfinansowania zakupów świątecznych, co deklaruje 4 proc. badanych. Sposób ten jest na pewno godny podziwu, jednocześnie bowiem porządkujemy swoje otoczenie i pozyskujemy fundusze – czasem zamiast coś wyrzucić do śmieci, warto najpierw się zastanowić, czy ktoś nie będzie chciał tego od nas kupić.

Wróćmy jeszcze na chwilę do kredytów konsumpcyjnych. Na co należy zwrócić szczególną uwagę, podpisując umowę na taki produkt?

Przede wszystkim musimy mieć pewność, że wiemy, jakie jest realne oprocentowanie kredytu. Wszyscy znamy magię reklamy, warto być jednak świadomym pułapek, które czyhają na niedoświadczonych oraz spieszących się przed świętami konsumentów. Niegdyś najbardziej popularnym chwytem było podawanie przez banki stopy kredytu, która nie uwzględniała stóp referencyjnych, co w praktyce znaczyło, że do magicznych 15 proc. musimy doliczyć na przykład dodatkowe 5 proc.

Na jakie jeszcze sztuczki musimy uważać?

Najważniejsze to znać realny koszt kredytu. Prócz samych odsetek bank lub instytucja finansowa może domagać się jeszcze chociażby prowizji od udzielenia kredytu czy opłaty za wcześniejszą spłatę. I tak jak w wypadku dużych banków możemy czuć się pewniej, bo jest mniejsze prawdopodobieństwo, że doradca klienta nas oszuka, tak w wypadku pozabankowych instytucji finansowych, oferujących kredyty krótkoterminowe, prawdopodobieństwo tego, że klient nie dostanie od doradcy kompletu informacji jeszcze przed podpisaniem umowy, jest niestety większe.

Jak się zabezpieczać przed naciągaczami?

Przede wszystkim należy szerokim łukiem omijać nieznane nam firmy czy instytucje, które kuszą nas bardzo atrakcyjnymi warunkami. Nietrudno w tym wypadku o sytuację, w której okaże się, że musimy nagle spłacić dwa razy tyle, ile pożyczyliśmy, a dodatkowo zaczną nas nachodzić nieprzyjemni ludzie.

Co poza tym?

Najprostsze i najbardziej skuteczne rozwiązanie to przeczytać dokładnie wszystkie dokumenty przed ich podpisaniem, a więc oczywiście samą umowę, ale też załączniki oraz tabelę opłat i prowizji. A jeżeli nie czujemy się specjalistami od finansów, warto poprosić o wsparcie i konsultację kogoś, kto lepiej się na tym zna.

Czy doradców w określonych instytucjach możemy darzyć zaufaniem?

W przypadku znanych banków raczej tak. Oczywiście nigdy nie możemy mieć stuprocentowej pewności, czy osoba siedząca naprzeciwko nie chce wykorzystać braków w naszej wiedzy na naszą niekorzyść. Takim sytuacjom można zapobiec, korzystając z usług niezależnych doradców mających w swoim portfolio oferty różnych banków, różnych instytucji. Wtedy możemy mieć pewność, że doradca wybierze dla nas najkorzystniejsze rozwiązanie, zaproponuje taki bank, gdzie warunki są faktycznie najatrakcyjniejsze, a jednocześnie badając naszą zdolność kredytową, sprawdzi dla nas, czy możemy otrzymać kredyt, o który się ubiegamy.

Od kilku lat coraz modniejsze stają się prezenty świąteczne w postaci różnorodnych produktów finansowych.

To według mnie całkiem dobry pomysł. Jeśli chcemy kupić dziecku pod choinkę pięć różnych zabawek, zamiast jednej z nich możemy podarować mu chociażby konto bankowe dla młodych. Może być ono przez nas zasilane co miesiąc pewną kwotą, którą i tak przeznaczamy na kieszonkowe. To uczy nasze dziecko odpowiedzialności finansowej, daje mu narzędzie umożliwiające naukę oszczędzania i racjonalizację wydatków. Oczywiście istnieją również inne rodzaje produktów finansowych, którymi można zostać obdarowanym pod choinkę. To na przykład fundusze inwestycyjne czy karty kredytowe.

Fundusze inwestycyjne pod choinką? Brzmi oryginalnie.

Dlaczego? Jest to oczywiście niestandardowy i teoretycznie nietani prezent, ale to tylko pozory. Odpowiednio przemyślany może stanowić naprawdę atrakcyjny upominek. Może bowiem stanowić dla obdarowanego inspirację do rozpoczęcia systematycznego oszczędzania, dostarczając mu gotowe narzędzie. Po kilku latach może się okazać, że to był najwspanialszy prezent, jaki dana osoba dostała.

A karty kredytowe?

W mojej opinii karta kredytowa jest jednym z najlepszych produktów finansowych, jeżeli chcemy uczyć dziecko odpowiedzialności. Banki oferują karty dodatkowe do karty głównej, które możemy przekazać członkom rodziny, w tym także dzieciom. Można na nich ustalić miesięczny limit, a także na bieżąco monitorować wydatki dziecka. Zamiast przekazywać mu kieszonkowe w gotówce, możemy podarować kartę kredytową z określonym limitem. Limit może przewyższać kwotę miesięcznego kieszonkowego, z zastrzeżeniem, że służyć to ma sytuacjom awaryjnym, gdy wskutek nieprzewidzianych zdarzeń dziecko nagle potrzebuje pieniędzy. W przeciwnym wypadku powinno zachowywać tę kwotę niewykorzystaną, ucząc się samodyscypliny.

W okresie przedświątecznym Polacy często pozwalają sobie na więcej, niż powinni, by sprawić przyjemność bliskim. A my akurat teraz rozmawiamy o oszczędzaniu.

Teraz jest ku temu najwłaściwszy okres. Najlepiej przecież rozmawiać i starać się edukować właśnie na konkretnych przykładach, w tym wypadku wykorzystując szał przedświątecznych zakupów. A zamiast kolejnej gry komputerowej czy filmu na DVD, może warto się zastanowić nad kupnem swojemu nastoletniemu dziecku poradnika systematycznego oszczędzania czy książki pomagającej zrozumieć sens długofalowego inwestowania. Później natomiast, wykorzystując świąteczny czas wolny od pracy, można omówić z nastolatkami główne myśli zawarte w tych publikacjach, starając się odnieść je do codziennego życia.