Zamrażarka polityczna

Zamrażarka polityczna

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Jest to biurokratyczna struktura i instytucja powołana do celów propagandowych"
"Członkowie zespołu przyczynili się do zlikwidowania wielu barier ograniczających działalność gospodarczą". Takie dwie skrajne opinie można usłyszeć po roku funkcjonowania Zespołu ds. Odbiurokratyzowania Gospodarki, powołanego z inicjatywy wicepremiera Leszka Balcerowicza. Która z tych opinii najlepiej oddaje dotychczasowe osiągnięcia tego gremium? Prawda - jak zawsze - leży pośrodku, chociaż wydaje się, że łatwiej jest przekonać ministerialnych urzędników do nowych rozwiązań, niż przyspieszyć prace nad fundamentalnymi ustawami w naszym parlamencie. Komisja przygotowała jedenaście projektów ustaw; tylko cztery z nich przeszły już cała parlamentarną procedurę. "Czy główną barierą w odbiurokratyzowaniu gospodarki i usuwaniu źródeł korupcji miałby się okazać parlament?" - pyta wicepremier Leszek Balcerowicz.

Kiedy w styczniu 1998 r. powoływano zespół jako jeden ze stałych komitetów Rady Ministrów, określono, że jego celem jest dokonanie przeglądu przepisów prawa gospodarczego (ze szczególnym uwzględnieniem barier w rozwoju przedsiębiorczości i zmniejszenia niebezpieczeństwa korupcji), a także opiniowanie nowych projektów aktów prawnych dotyczących gospodarki.
Z punktu widzenia całej gospodarki dwie ustawy wydają się najważniejsze: prawo o działalności gospodarczej oraz o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Kiedy w 1988 r. ówczesny premier Mieczysław F. Rakowski wprowadził zasadę: "co nie jest zabronione, jest dozwolone", koncesjonowane były cztery dziedziny działalności gospodarczej. Po prawie dziesięciu latach budowy podstaw gospodarki rynkowej dotyczy to już trzydziestu dziedzin. Członkowie zespołu postulowali radykalne zmniejszenie ich liczby, a nawet powrót do rozwiązań z czasów premiera Rakowskiego. Zaproponowano także ograniczenie i skoncentrowanie w jednym urzędzie wydawania zezwoleń na prowadzenie określonej działalności, aby na przykład zamierzający kupić ziemię cudzoziemiec nie musiał zabiegać o zgodę kilku ministrów i szefów centralnych urzędów, a postawienie jednego masztu GSM nie wymagało uzyskania ponad dwudziestu podpisów i pieczątek.
Z tymi i wieloma innymi postulatami zgodziło się Ministerstwo Gospodarki. W czerwcu ubiegłego roku minister gospodarki przygotował projekt ustawy "Prawo o działalności gospodarczej", zaakceptowany we wrześniu 1998 r. przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Po miesiącu projekt uzyskał akceptację rządu i trafił do parlamentu. Minął kolejny miesiąc, zanim przekazano go dwóm komisjom sejmowym: Komisji Gospodarczej (na jej czele stoi poseł Zbigniew Kaniewski z SLD) oraz Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw (jej pracami kieruje poseł Jacek Piechota z SLD). Obie komisje potrzebowały prawie miesiąca, aby powołać podkomisję, której zadaniem jest rozpatrzenie projektu ustawy. Do końca marca 1999 r. zdołała ona przeanalizować 18 z 105 artykułów ustawy.


Czy główną barierą w odbiurokratyzowaniu gospodarki i usuwaniu źródeł korupcji jest parlament?

Jeżeli utrzyma się obecne tempo prac nad "konstytucją polskiej gospodarki" (posłowie rozpatrują przeciętnie sześć artykułów w ciągu miesiąca), to ustawa wejdzie w życie w XXI wieku. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że podkomisja nie doszła jeszcze prawdopodobnie do najbardziej kontrowersyjnych zapisów ustawy, m.in. listy branż wymagających koncesjonowania. Z nieoficjalnych informacji wynika, że lista koncesjonowanych sfer działalności gospodarczej jest już znacznie dłuższa. Można wyrazić nadzieję, że poznamy wszystkich autorów pomysłów rozszerzenia udziału państwa w życiu gospodarczym.
Znacznie krótsze są losy ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Najważniejszym postulatem członków zespołu była likwidacja, a przynajmniej poważne "odchudzenie" listy przedsiębiorstw o "specjalnym znaczeniu dla państwa". Prawie każda z dotychczasowych nowelizacji tej ustawy polegała na dopisaniu do tej listy nowych przedsiębiorstw. "Specjalne znaczenie" w praktyce uniemożliwia sprywatyzowanie firmy, daje natomiast urzędnikom i politykom możliwość wpływu na jej funkcjonowanie, na przykład dzięki możliwości usuwania członków zarządu i rad nadzorczych.
Projekt nowelizacji ustawy został zaakceptowany przez Ministerstwo Skarbu, potem Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, a następnie rząd. W połowie lipca dokument trafił do Sejmu, który po miesiącu przekazał go do rozpatrzenia Komisji Skarbu, Uwłaszczenia i Prywatyzacji (jej pracami kieruje poseł Tomasz Wójcik z AWS). Dlaczego przez siedem miesięcy przewodniczącemu komisji nie udało się zwołać ani jednego posiedzenia w tej sprawie i przeanalizować projektu ustawy? Czyżby posłowie Komisji Skarbu, Uwłaszczenia i Prywatyzacji jedynie deklarowali chęć przyspieszenia przekształceń własnościowych w gospodarce?
Te dwa przykłady nie są, niestety, odosobnione. W lutym Komisja Gospodarki oraz Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży (jej przewodniczącą jest poseł Grażyna Staniszewska z UW) otrzymały projekt ustawy mający uprościć system certyfikacji i badań technicznych. Komisje nie rozpoczęły jeszcze prac nad tym projektem.
W przyszłym roku parlament będzie musiał uchwalić lub znowelizować wiele ustaw niezgodnych z unijnymi normami. Niedostosowanie naszego ustawodawstwa, zwłaszcza gospodarczego, może opóźnić termin przyjęcia Polski do UE. Czy za kilkanaście miesięcy nie okaże się, że barierą na drodze do Brukseli nie jest stan gospodarki, lecz wolne tempo pracy parlamentu?

Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.