Sąd - na wniosek oskarżonej, która obawia się o swoje bezpieczeństwo - postanowił ponadto, że od marca będą ją konwojować antyterroryści z CBŚ. "Dodatkowy argument dla sądu jest taki, że dzięki temu ośmiu funkcjonariuszy policji sądowej będzie można oddelegować do innych zadań" - uzasadniał sędzia Jankowski.
Warszawski Sąd Okręgowy wrócił do sprawy Haliny G.,"Inki", oskarżonej o to, że w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r. wywabiła Dębskiego z lokalu w pobliżu mostu Poniatowskiego, tam zaś zawodowy morderca Tadeusz M., pseud. Sasza, miał zastrzelić byłego ministra sportu. Latem zeszłego roku "Sasza", po postawieniu mu zarzutu zastrzelenia Dębskiego, powiesił się w celi warszawskiego aresztu.
Według aktu oskarżenia, zabójstwa dokonano na zlecenie mieszkającego pod Wiedniem Jeremiasza B.,"Baraniny", który przez telefon miał kierować poczynaniami "Inki" i "Saszy", za co dziś odpowiada przed sądem w Austrii.
"Baranina" był skoligacony z Dębskim - stąd wzięła się ich znajomość. Zaczęli oni jednak robić wspólne interesy, m.in. założyli lokaty kilkuset tysięcy dolarów na kontach w austriackich bankach. Pieniądze zniknęły i dlatego Jeremiasz B. miał zlecić zabójstwo swego dalekiego kuzyna.
Czytaj też: Siostra "Baraniny"
sg, pap