Kalisz o "Ordynackiej"

Kalisz o "Ordynackiej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Moja decyzja jest suwerenna i nie ma nic wspólnego z przynależnością do Stowarzyszenia "Ordynacka", mówi Ryszard Kalisz o swojej rezygnacji z pracy w komisji śledczej.
Powtórzył, że jego decyzja spowodowana jest wielością obowiązków sejmowych. "Jestem bardzo zapracowanym posłem" - tłumaczył.

Kalisz mówił też - uzasadniając swoją decyzję - że kiedy godził się wejść do komisji śledczej był przekonany, iż przyda się tam jego doświadczenie prawnicze, sądowe. "Przekonuję się, że moje doświadczenie się w tej komisji nie przydaje. Ta komisja jest bardziej komisją sejmową niż sądem" - dodał.

W komisji śledczej może mnie ktoś zastąpić. "A w pracach dotyczących chociażby prawa karnego materialnego, czy w komisji ustawodawczej, szczerze mówiąc nie widzę, kto mógłby mnie zastąpić" - powiedział. Zaznaczył też, że prace komisji śledczej zapowiadają się na miesiące.

"Żadnych zarzutów się nie boję. Zawsze w tej komisji byłem bezstronny, niezależny i gdybym pozostawał w tej komisji byłbym do  końca bezstronny i niezależny. I nikt nie miał na mnie wpływu" - podkreślał.

Przyznał, że jest członkiem Stowarzyszenia "Ordynacka", podkreślając przy tym, że jest z tego dumny.

"Czy nie było tak, że koledzy ze Stowarzyszenia +Ordynacka+ może mieli do pana żal, że pan ich za mało bronił w tej komisji" - wątpili dziennikarze.

"Jeszcze raz powtarzam - wszelkie moje decyzje są suwerenne, autonomiczne" - odpowiedział Kalisz.

Członkami stowarzyszenia, skupiającego byłych działaczy SZSP, są także m.in. prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty oraz prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Dziennikarze pytali też Kalisza, czy podczas wtorkowego spotkania polityków SLD z prezydentem rozmawiał z Aleksandrem Kwaśniewskiem o swojej rezygnacji. "Byłem u  prezydenta. Rozmawiamy na wiele, wiele tematów. Znamy się od lat i wielokrotnie spędzamy wiele czasu rozmawiając" - brzmiała odpowiedź.

Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin pytany o powody - jego zdaniem - rezygnacji Kalisza, odpowiedział: "A jak pani uważa? Jeśli trzy dni temu jeszcze twierdził, że wartością samą w sobie jest skład komisji, który jest obecnie, tak jak stałość składu sądzącego jest wartością samą w sobie, a dzisiaj rezygnuje, no to co się stało przez trzy dni? (...) Myślę, że został do tego bardzo mocno nakłoniony".

Rezygnacja Ryszarda Kalisza (SLD) z prac w  komisji w połączeniu ze stanowiskiem, jakie to ugrupowanie zajęło wobec wniosku LPR o usunięcie Kopczyńskiego jest przejawem "cynizmu i obłudy" Sojuszu - "z jednej strony mówi się, że bronimy składu komisji w tym stanie rzeczy, który jest, a z drugiej strony zmusza się czy nakłania posła Kalisza do rezygnacji, w ten sposób podważając stałość tego stanu komisji", mówił.

Giertych oskarżył też PO i PiS o to, że sprzeciw ws. odwołania Bohdana Kopczyńskiego z komisji śledczej to efekt porozumienia z Aleksandrem Kwaśniewskim. "W moim przekonaniu te ugrupowania wykonują ustalenia z panem prezydentem, który się zaangażował - z tego co wiem - w to głosowanie dosyć istotnie" - powiedział w radiowej Trójce.

Powtórzył, że utrzymanie Kopczyńskiego w  składzie komisji wbrew woli klubu, który go desygnował, jest złamaniem prawa, mogącym owocować tym, że decyzje komisji mogą zostać podważone jako nieważne. "Zastanawiam się, czy nie należałoby odwołać całego składu komisji i powołać komisji na  nowo" - powiedział.

Zbigniew Ziobro (PiS) natomiast uzasadnił brak poparcia swego klubu (większość posłów Prawa i Sprawiedliwości wstrzymała się od głosu - PAP) dla wniosku ws. wymiany Bohdana Kopczyńskiego na Romana Giertycha tym, że klub LPR nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec ewentualnego powołania do komisji Andrzeja Leppera. "Pan Andrzej Lepper z naszego punktu widzenia oznacza destrukcję komisji (...). Myślę, że jest spora grupa polityków na lewicy, która poważnie obawia się, czuje wielki strach przed tym, co robi komisja (...). To może być działanie służące destrukcji pracy komisji".

Posłowi PiS również trudno uwierzyć w oficjalne powody rezygnacji z prac w komisji Ryszarda Kalisza z SLD. "Poseł Kalisz jako doświadczony prawnik miał świadomość tego, jak wielkim obciążeniem będzie praca w komisji śledczej (...). Stąd nie wierzę, czy trudno mi uwierzyć w te okoliczności" - powiedział.

em, pap