Seul: nie drażnić Kima

Seul: nie drażnić Kima

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waszyngton wysyła na wyspę Guam 24 bombowce B-1 oraz maszyny B-52, by - jak twierdzi - zapobiec ewentualnej akcji Phenianu w razie wojny z Irakiem. Seul upomina USA.
Wzywam Stany Zjednoczone, by nie posuwały się za daleko -  powiedział Ro Mu Hiun, który 25 lutego objął urząd prezydenta Korei Południowej. - W ostatecznym rachunku obecny kryzys może zostać rozwiązany przez prezydenta Busha i przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Ila. Zdaniem Ro, "ważną rolę do  odegrania" ma tu również brytyjski premier Tony Blair.

Ro Mu Hiun, jak zauważa AFP, nie aprobuje twardej linii administracji Busha i opowiada się za ustanowieniem gorącej linii między Waszyngtonem i Phenianem, która umożliwiłaby nawiązanie osobistych kontaktów między obu przywódcami i tym samym unikanie nieporozumień.

Zapowiedział, że podczas swojej najbliższej wizyty w Waszyngtonie będzie starał się przekonać George'a W. Busha, iż mimo że Korea Północna nie  podziela wartości wyznawanych przez Stany Zjednoczone i z ich punktu widzenia nie jest krajem sympatycznym, "istnieje możliwość poprawy wzajemnych stosunków". Historia uczy - podkreślił Ro Mu Hiun - że "wielkość przywódcy jest proporcjonalna do podejmowanych wysiłków na rzecz dialogu" z  innymi krajami.

Ostrzeżenie ze strony prezydenta Korei Płd. zbiegło się z decyzją Waszyngtonu umocnienia swej obecności wojskowej na Dalekim Wschodzie, o czym świadczy skierowanie do regionu eskadry bombowców B-1 i B-52. Kroki te podjęto w dwa dni po niedzielnym incydencie, spowodowanym przechwyceniem amerykańskiego samolotu szpiegowskiego przez myśliwce północnokoreańskie w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Stany Zjednoczone oficjalnie twierdzą jednak, że decyzja o wysłaniu eskadry bombowców na wyspę Guam nie ma żadnego związku z incydentem przechwycenia amerykańskiego samolotu wywiadowczego przez północnokoreańskie myśliwce w międzynarodowej przestrzeni powietrznej w minioną niedzielę.

Mają one powstrzymać potencjalne agresywne akcji ze strony Korei Północnej w razie wojny z Irakiem, a więc utrzymać pokój w rejonie Półwyspu Koreańskiego, gdzie nie brakuje napięć, twierdzi Pentagon. Również rzecznik sił powietrznych USA, komandor Jeff Davis zapewnił, że obecne posunięcie nie ma charakteru agresywnego.

em, pap