Kolejny świadek obciąża "Baraninę" (aktl.)

Kolejny świadek obciąża "Baraninę" (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Świadek obrony Jeremiasza B. zmienił zeznania, obciążając pośrednio oskarżonego. W poniedziałek został on aresztowany za składanie fałszywych zeznań.
W toczącym się przed sądem w Wiedniu procesie Jeremiasza B., pseudonim Baranina, oskarżonego m.in. o zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, nastąpił nieoczekiwany zwrot. Jeden ze świadków obrony wycofał się z wcześniejszych zeznań, pośrednio obciążając oskarżonego.

Był nim były ochroniarz oskarżonego 33-letni Sławek O., który zwrócił się do sądu o możliwość ponownego złożenia zeznań.

W poniedziałek wieczorem został on aresztowany za fałszywe zeznania. Prokurator wykazał, że mija się on z prawdą, twierdząc, że w noc zabójstwa Dębskiego rozmawiał z Jeremiaszem B. przez telefon komórkowy o końcowym numerze 530. Tymczasem dochodzenie ustaliło, że telefon ten należał do Tadeusza M., który według oskarżenia zastrzelił byłego ministra i to on w noc zabójstwa rozmawiał z Baraniną.

W czwartek Sławek O. wycofał wcześniejsze zeznania. "Nie korzystałem z telefonu komórkowego. W ogóle nie miałem wówczas takiego telefonu" - powiedział. Wcześniejsze, kłamliwe zeznanie tłumaczył podporządkowaniem się żądaniu oskarżonego. Jeremiasz B. "powiedział mi, że mam zeznać, iż korzystałem z tego numeru. Powiedział, że mam mu teraz pomóc, ponieważ wcześniej on pomógł mnie". W tym celu Baranina podał mu informację, gdzie i kiedy została kupiona karta SIM oraz daty połączeń telefonicznych.

Na pytanie, jak Jeremiasz B. znajdujący się w areszcie śledczym w ogóle mógł kontaktować się ze świadkiem, Sławek O. odparł, że  "kilka razy" rozmawiali telefonicznie.

Okazało się, że oskarżony nie był zbyt skrupulatnie nadzorowany w celi: 19 i 23 grudnia 2002 r. Jeremiasz B. rozmawiał również telefonicznie z matką Jacka Dębskiego.

Poprzednie zeznania świadek skłonny był skorygować dopiero wówczas, gdy został przeniesiony do innego zakładu karnego niż ten, w którym przebywa Baranina. "Czułem się zagrożony. Jeśli on może telefonować z więzienia, to wszystko jest możliwe" - powiedział Sławek O. przed ławą przysięgłych.

Świadek mówił, że teraz obawia się o życie i zwrócił się już do polskiej policji o opiekę nad jego rodziną. "B. zna wszystkie moje numery telefonów. Wie, gdzie mieszkają moi rodzice. Boję się, że ja czy ktoś z moich bliskich mógłby stracić życie".

Na życzenie świadka Jeremiasz B. na czas składania zeznań przez Sławka O. został usunięty z sali rozpraw. Kiedy oskarżonego poinformowano o treści obecnych zeznań świadka, oświadczył, że "nie jest to postępowanie fair". Jego zdaniem, ktoś "wpłynął" na świadka.

***

Po południu zeznania składał podpułkownik Josef B. - siedzący w  areszcie śledczym oficer byłej policyjnej komórki ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej (EDOK).

Josef B., któremu zarzuca się nadużycie władzy, wychwalał "Baraninę" jako doskonałego tajnego współpracownika EDOK. Sędzia Thomas Schrammel wręcz nazwał te zeznania hymnem pochwalnym.

Josef B. ma kłopoty z austriackim wymiarem sprawiedliwości za  umożliwianie Jeremiaszowi B. czerpania nieuzasadnionych korzyści materialnych, a także za próbę włączenia "Baraniny" do programu ochrony świadków amerykańskiej FBI.

"Baranina był w latach 90. tajnym współpracownikiem EDOK (później rozwiązanej) i - jak powiedział Geyer - inkasował honoraria nawet wtedy, gdy w Niemczech skazano go za przemyt papierosów na dwa lata więzienia z zawieszeniem i wysoką grzywnę, a w Polsce prowadzono śledztwo w związku z podejrzeniem o przemyt alkoholu. "Niektórzy funkcjonariusze policji działali w interesie jego organizacji" - powiedział prokurator Walter Geyer.

Według prokuratora, funkcjonariusze z EDOK świadczyli Jeremiaszowi B. "znaczne usługi" - nie musiał martwić się o  zezwolenie na pobyt w Austrii. Jeden z funkcjonariuszy EDOK osobiście złożył w jego imieniu wniosek o przyznanie obywatelstwa austriackiego, które B. uzyskał w 1998 roku.

Kiedy, w związku z zabójstwem Dębskiego, nastąpić miało zatrzymanie Jeremiasza B., EDOK usiłowała objąć go programem ochrony świadków FBI i wyekspediować z Austrii. Dwaj funkcjonariusze zostali już za to prawomocnie skazani, postępowanie przeciwko trzeciemu jeszcze się nie  zakończyło. Nawet w areszcie śledczym Jeremiasz B. był na bieżąco informowany o wynikach prowadzonego przeciw niemu śledztwa. Umożliwiał to oficer EDOK, który regularnie spotykał się z obrońcą Jeremiasza B.

Zdaniem obrońcy, "chciano załatwić EDOK. A EDOK można załatwić tylko w ten sposób, że powie się, iż B. ("Baranina") jest supergangsterem".

W czwartek Josef B. zapewniał w sądzie, że "Baranina" świetnie współpracował z EDOK i że efektem tej współpracy było wiele spektakularnych sukcesów policji. Dlatego też życie Jeremiasza B. było w niebezpieczeństwie. "Proszę mi wybaczyć, że wyrażę to tak obcesowo, ale dziwię się, że pan jeszcze żyje" - powiedział Josef B. do oskarżonego.

Josef B. łączy własną sprawę i proces Jeremiasza B.; twierdzi, że  obaj padli ofiarą intrygi resortu spraw wewnętrznych lub wrogich im kolegów.

em, pap