Dyduch: kościół nas tłamsi

Dyduch: kościół nas tłamsi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch podtrzymał słowa "tłamszeniu" lewicy przez Kościół katolicki. Bp Życiński: Dyduch jest jak Siwak.
Premier Leszek Miller ocenił, że są to  "słowa na wyrost". Szef rządu nie czuje się ani stłamszony, ani terroryzowany. Abp Józef Życiński uważa, że wypowiedzi Dyducha "nie mają uzasadnienia merytorycznego"

Podczas sobotniego wojewódzkiego zjazdu SLD w Bydgoszczy Dyduch przestrzegł "przed stłamszeniem przez Kościół", w przypadku braku obrony świeckiego charakteru państwa. "Jak lewica rządzi, to  Kościół najwięcej ciągnie. Kupują nas, terroryzują. Mówią: my was poprzemy w sprawie Unii Europejskiej, ale chcą zapisów w  konstytucji europejskiej o wartościach religijnych" - powiedział.

W poniedziałek w "Radiu Zet" Dyduch podtrzymał tę opinię. "Jak rozmawialiśmy o Unii Europejskiej, Kościół powiedział: +tak+ dla  Unii, ale Invocatio Dei, zapewnienie tych przywilejów, które ma  dzisiaj w Polsce. Czy to nie jest forma terroru czy nacisku, która nie przystoi w takich sytuacjach?" - pytał.

Sekretarz generalny SLD podkreślił, że chodzi mu o równość wyznań i poglądów w Polsce oraz o szanowanie wolności osobistych. Według niego, obecnie trudno o to w Polsce, "bo presja Kościoła jest ogromna". Jako przykład podał problem aborcji. "To jest wolność osobista, której w Polsce się zakazuje" - powiedział.

Wyjaśnił, że o "tłamszeniu" polityków mówił w kontekście tego, że  - jego zdaniem - członkowie polskiego rządu nie mogą krytykować Kościoła, bo "oczywiście zaczyna się wojna". Według Dyducha, gdyby któryś z członków rządu, liderów SLD, wypowiedział się krytycznie o Kościele, to "wszystko by mu zarzucono, łącznie z tym, że źle prowadzi ministerstwo, źle załatwia polskie sprawy". "Zostałby ostatnim człowiekiem, który by się nadawał do rządu. Wszyscy są ostrożni w związku z tym" - ocenił Dyduch.

Tłumaczył też dziennikarzom, że to jego pogląd, ale podzielany przez część SLD, natomiast nie jest to oficjalne stanowisko Sojuszu. Dodał, że chciałby, aby przed kongresem SLD podjął dyskusję o relacji państwo - Kościół.

Premier, odnosząc się do wypowiedzi Dyducha o tłamszeniu i  terroryzowaniu przez Kościół ocenił, że "są to słowa na wyrost". "Ja się nie czuję ani stłamszony, ani terroryzowany" - powiedział w radiowych Sygnałach Dnia.

Miller podkreślił, że jako socjaldemokrata, zdecydowanie opowiada się za świeckim modelem państwa, ale nie oznacza to odrzucenia współpracy z Kościołem tam, gdzie jest to możliwe i pożyteczne". Dodał, że docenia pozytywne zaangażowanie Kościoła w wiele ważnych spraw, np. w integrację europejską.

Według niego, polska współczesna lewica "ostatecznie i  nieodwołalnie odrzuciła antyreligijność i programową ateizację społeczeństwa", a podział na występującą w ochronie wiary prawicę i walczącą z Kościołem lewicę "można wywoływać tylko wtedy, gdy religię i Kościół chce się wykorzystać do walki politycznej".

Natomiast abp Józef Życiński uważa, że wypowiedzi Dyducha "nie mają uzasadnienia merytorycznego" i świadczą o "jakimś stanie emocjonalnym, gdzie, wtedy gdy wewnętrzne problemy i kłótnie nie  stwarzają perspektywy szybkiego rozwiązania, najłatwiej jest znaleźć zewnętrznego wroga i straszyć nim".

Metropolita lubelski ocenił, że słowa Dyducha są "zgoła nietypowe, nawet jak na terminologię wewnętrznego spotkania lewicy". Arcybiskup podkreślił, że podczas wspólnych obrad rządu i  Episkopatu "nikt nikogo nie terroryzował".

"O tym invocatio rozmawialiśmy podczas posiedzenia komisji wspólnej Episkopatu i rządu. Uczestniczyłem w obradach i nie miałem wrażenia, żebym terroryzował, czy żeby ktoś ze strony kościelnej terroryzował ministra Dąbrowskiego czy Hausnera, którzy uczestniczyli ze strony rządowej" - powiedział.

Abp Życiński porównał Dyducha i senatora SLD Ryszarda Jarzembowskiego, który w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" poparł sekretarza SLD, do Albina Siwaka, budowlańca-betoniarza, członka najwyższych władz PZPR w latach 80., symbolu "betonowych" komunistycznych poglądów.

les, pap