Wałęsa: gdybym pojechał na Ukrainę, byłoby inaczej

Wałęsa: gdybym pojechał na Ukrainę, byłoby inaczej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z TVN24 powiedział, że na Ukrainie nie doszłoby do protestów, gdyby został tam zaproszony, ale o nim "zapomniano"
- Musimy być zdecydowani [w sprawie Ukrainy - red.], ale nie możemy się za bardzo mieszać w sprawy Ukrainy. Dlatego myślę, że różnie będziemy postępować. Cześć rzeczy okaże się dobrych cześć złych - powiedział Wałęsa.

- Jeśli zaproszono by mnie pojechałbym na Ukrainę. Gdybym był tam wcześniej do tego by nie doszło, jestem całkowicie przekonany. No ale zapomnieli o mnie. Między innymi o mnie, nie chciałbym wyjść na zarozumialca. Wtedy [podczas Pomarańczowej Rewolucji - red/] była podobna sytuacja i dobrze im doradziłem. Dobrze ich wyprowadziłem. Oczywiście potem to ułożył Kwaśniewski  i inni bo ja nie miałem czasu, ale te decyzje główne zapadły w mojej rozmowie. Tutaj tez byłem w stanie pomóc, a inni by ułożyli  - podkreślił były prezydent.

Policjanci ukraińscy brutalnie rozpędzili demonstracje

Do akcji specjalnych sił policyjnych Berkut na Placu Niepodległości doszło około 2.30 w nocy czasu lokalnego 30 listopada. W wyniku działań policjantów kilkadziesiąt osób zostało pobitych – w tym przynajmniej dwójka Polaków. Kolejne kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych

Policjanci użyli gazu łzawiącego oraz pałek, by pozbyć się protestujących studentów oraz zwolenników opozycji z Placu Niezależności [Majdanu Niezależności – red.]. Demonstranci odpowiedzieli, rzucając kamieniami oraz butelkami.
Deputowany partii UDAR Witalija Kliczki, Rościsław Pawlenko zapowiedział odpowiedź na działania policji.

Protesty na Majdanie i cierpliwość

Protesty na Majdanie rozpoczęły się w nocy z 21 na 22 listopada, po tym jak rząd Ukrainy zdecydował o wstrzymaniu prac przygotowujących podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z unią Europejską. Wyjaśniając swoją decyzję, prezydent Janukowycz podkreślił, że nigdy nie zrobi niczego przeciwko własnemu narodowi. Jak powiedział w rozmowie z Angelą Merkel, decyzja była podyktowana presją Rosji oraz faktem, że "został z nią sam na sam” . Odnosząc się do wstrzymania stowarzyszenia UE z Ukrainą premier podkreślił, ze „odpowiedzią na taką sytuację musi być dialog, trzeba być cierpliwym” .

Demonstracje trwają

Mimo brutalnego rozpędzenia demonstracji, 1 grudnia w Kijowie zebrało się około pół miliona ludzi by protestować. Lider nacjonalistycznej Partii Swoboda, Oleg Tiahnybok ogłosił początek strajku generalnego. Podczas wiecu przemówił także Witalij Kliczko, przywódca partii Udar. - Uczynimy Ukrainę państwem europejskim. Oszukano nas i skradziono nasze nadzieje - krzyczał do tłumu. - Prezydent i rząd powinni podać się do dymisji - dodał. Tłum krzyczał: "Dymisja, dymisja".

Tłum demonstrantów powalił barierki. Ludzie wdrapują się na stojący na Majdanie ciężki sprzęt i budki, krzycząc "Rewolucja", "Ukraina to Europa!" i "Precz z bandą".

Sąd zakazuje demonstracji

W nocy sąd administracyjny w Kijowie zakazał demonstracji w rejonach parlamentu, siedziby rządu i prezydenta oraz na Placu Niepodległości (Majdanie). Zakaz obowiązuje od 1 grudnia do 7 stycznia 2014 roku. W oficjalnym oświadczeniu prezydent Ukrainy zapowiedział, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby przyspieszyć proces zbliżenia Ukrainy do Unii Europejskiej. Minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko oświadczył, że milicję postawiono w stan najwyższej gotowości. - Funkcjonariusze będą reagować na każde zakłócenie spokoju - zaznaczył.

Demonstracje odbywają się także m.in. we Lwowie, Lugańsku, Eupatorii, Czernichowcach, Tarnopolu i wielu innych ukraińskich miastach.

BBC, Kyiv Post, TVP Info, TVN24/X-news, ml, eb