Ks. Isakowicz-Zaleski: Nie pójdę z Kaczyńskim. Wspierał szefa nazistowskiej partii

Ks. Isakowicz-Zaleski: Nie pójdę z Kaczyńskim. Wspierał szefa nazistowskiej partii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (fot. K. Pacuła/Wprost) 
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Radiem Zet podkreślił, że ma pretensje do Jarosława Kaczyńskiego innych polityków, którzy pojechali na Majdan i nie potrafili się tam zachować. - Okrzyki banderowskie "Sława Ukrainie”, na które lud odpowiada „"erojom sława”, czyli banderowcom sława i wspieranie szefa nazistowskiej partii Ołecha Tiachnyboka jest rzeczą naganną – podkreślił.
Zdaniem Isakowicza-Zalewskiego większość polskich polityków nie wie jak powinna się zachować i co powiedzieć przed kamerą. Skoro tego nie potrafią i nie wiedzą z kim się pokazywać nie powinni w ogóle tego robić. Ksiądz nawiązał w rozmowie również do tego, że Jarosław Kaczyńskiego podczas swojej wizyty na Majdanie stał przy szefie Swobody [nacjonalistycznej partii ukraińskiej - red.] Ołechu Tiachnyboku. Duchowny podkreślił, że nie jest możliwe to, żeby tak doświadczony polityk nie wiedział przy kim stoi. Zdaniem księdza, przez zachowanie Kaczyńskiego "ten watażka nazistowski został uwiarygodniony, on wszędzie, na wszystkich zdjęciach, czy to w marszu, czy na trybunie stał po prawej, po lewej stronie Jarosława Kaczyńskiego, no to jest rzecz, która jest niestety kontrowersyjna i myślę, że kiedyś, w kampanii wyborczej to Jarosławowi Kaczyńskiemu zostanie wypomniane przez jego oponentów ".

Isakowicz-Zalewski zapowiedział również, że nie zamierza manifestować z prezesem PiS 13 grudnia na ulicach Warszawy. - Pan Jarosław Kaczyński nie chciał pójść na uroczystości poświęcone ofiarom ludobójstwa dokonanego przez UPA, był taki marsz 11 lipca bieżącego roku, uchylił się od udziału. No jeżeli nie chciał iść w tamtym marszu, to nie za bardzo, jako osoba, która pochodzi z rodziny pomordowanych nie wiem dlaczego miałbym teraz wspierać i to jest takie moje, no słaby głos szarego obywatela, żeby politycy w tej euforii jednak uważali na to co robią i z kim się fotografują – podsumował duchowny.

dż, Radio ZET