Poseł Palikota do policjantów: Złożę, k..., na was skargę i wyj…ą was z roboty!

Poseł Palikota do policjantów: Złożę, k..., na was skargę i wyj…ą was z roboty!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Palikot i Wojciech Penkalski (Zdjęcie ilustracyjne z tygodnika "Wprost" Adrian Starus/PAP) 
Złożę, k..., na was skargę i wyj…ą was z roboty! – zastraszał policjantów poseł Wojciech Penkalski. Tygodnik "Wprost" dotarł do policyjnych notatek na temat bliskiego współpracownika Janusza Palikota.
Karbowo, niewielka miejscowość na Mazurach, niedawne święto Trzech Króli. Późnym popołudniem policjanci próbują zatrzymać pędzącego z prędkością niemal 100 km/h opla insygnię. Kierowca lekceważy wezwanie, więc funkcjonariusze ruszają za nim w pościg. Kilka minut później doganiają przed zamkniętym szlabanem kolejowym w Lubominie. Proszą, by zjechał na gruntową drogę. – A niby dlaczego?! – wykrzykuje kierowca opla. Funkcjonariusze wyjaśniają, że niemal dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość. Mężczyzna jest wściekły: – Nie pokazuj na mnie palcem, to raz. A dwa, nikt mnie nie zatrzymywał! – krzyczy. Tym razem policjanci bardziej stanowczo proszą, aby zjechał na pobocze i pokazał dokumenty. Po sprawdzeniu prawa jazdy okazuje się, że uciekinierem jest Wojciech Penkalski, poseł ugrupowania Janusza Palikota.

Kiedy przedstawiciele drogówki informują go, że dostanie 400 zł mandatu i osiem punktów karnych, polityk traci nad sobą panowanie. – To załatwia sprawę! – mówi, wyciągając poselską legitymację i próbując wyrwać dokumenty z rąk policjantów. Jest coraz bardziej opryskliwy i wulgarny. Twierdzi, że funkcjonariusze, zatrzymując go do kontroli, przeszkadzają mu w wykonywaniu obowiązków parlamentarnych. – Masz, k..., na przeprowadzenie kontroli dwie minuty! – mówi do jednego z nich. I żąda, aby pokazał swoją legitymację. – Złożę, k..., na ciebie skargę i w...bią was z roboty – grozi.

Chwilę później w niewybredny sposób instruuje: – Ja wam, k..., rozkazuję: macie tu stać i kierować ruchem, aż naprawią te je...ne światła! A z roboty i tak was w...bią! – krzyczy. Chodzi o awarię sygnalizatora na przejeździe kolejowym. Policjanci obelgi znoszą ze spokojem, ostatecznie rezygnują nawet z wypisania mandatu. Informują go jednak, że przygotują notatkę, w której całe zdarzenie opiszą, i że prawdopodobnie trafi ona do marszałek Sejmu wraz z wnioskiem o odebranie parlamentarzyście immunitetu.

Dwa dni później policyjna notatka jest już w Sejmie. Prokuratura Rejonowa w Lidzbarku Warmińskim chce postawić Penkalskiemu zarzut kierowania pod adresem funkcjonariuszy gróźb karalnych. Poseł przeprasza więc za swoje zachowanie i informuje, że sam zrzeknie się immunitetu. Rezygnuje też z funkcji rzecznika dyscypliny klubowej Twojego Ruchu. Jednocześnie utrzymuje, że policjanci kłamią, a on nikomu nie groził.

– To koniec sprawy? Nie będzie żadnych innych konsekwencji? – pytamy współpracowników Janusza Palikota.

– Oczywiście, że koniec. Sprawa jest zamknięta! – odpowiadają, podkreślając, że jeśli policja ma dowody na złe zachowanie posła, to powinna je pokazać. Przekonują, że pokazanie legitymacji poselskiej w takiej sytuacji to wręcz obowiązek parlamentarzysty.

Więcej o spotkaniach posła Penkalskiego z policją w najnowszym num erze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a