Jak Polacy walczą z bankami?

Jak Polacy walczą z bankami?

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Piszą pozwy, zakładają stowarzyszenia, pikietują na ulicach. Polacy mają dość bankowych sztuczek, więc wypowiedzieli wojnę bankom.
- Straciłem żonę, klientów, byłem zmuszony zamknąć biuro. Jestem zadłużony w ZUS, mam obciążoną hipotekę, a w dodatku został mi do spłaty ponad milion złotych z odsetkami – mówi Tomasz Sadlik, tłumacz przysięgły z Krakowa. Tydzień temu przed jednym z krakowskich sądów rozpoczął się bezprecedensowy proces, w którym Sadlik pozwał Raiffeisen Bank za udzielenie mu kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich. To pierwsza tego typu sprawa w Polsce. Jak mówi Sadlik po ponad 6 latach spłacania musi oddać bankowi dwa razy większą kwotę niż pożyczył. Chce spłacić kredyt po kursie franka z momentu zaciągnięcia pożyczki albo przewalutować go na złotówki. Za Sadlikiem stoi kilkaset innych poszkodowanych, którzy zamierzają podać banki do sądów.

- To są ludzkie dramaty, ale jak ktoś jest dorosły to bierze takie sprawy na poważnie
Osoby, które zaciągały tego typu kredyty były świadome ryzyka. – mówi Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego. W 2006 r. Komisja Nadzoru Bankowego dała rekomendację, aby banki w pierwszej kolejności oferowały kredyty w złotówkach. Kredyty w obcej walucie można było oferować tylko wtedy, kiedy klient podpisał oświadczenie, że jest świadomy ryzyka. – Proszę sobie wyobrazić sytuację, że kredytobiorcy we frankach nagle dostają jakąś taryfę ulgową i mogą płacić niższe raty. Co mają na to powiedzieć klienci, którzy zaciągnęli wtedy kredyt w złotówkach? – pyta Dajnowicz.

Leszek Ropel jest właścicielem jednej z sopockich restauracji. Kilka lat temu zaufał doradcy Getin Banku, który obiecał, że odkładając miesięcznie po kilkaset złotych po 15 latach zagwarantuje sobie sowita emeryturę. Z tym, że nie oferowano mu zwykłego funduszu emerytalnego, a polisolokatę, która dzięki temu, że była ukrytym ubezpieczeniem, miała produkować nieopodatkowane zyski. Z tym, że Ropel zysków nigdy nie widział. – Wpłaciłem 16 tys. zł wkładu początkowego i przez rok regularnie odkładałem prawie 500 zł miesięcznie. Kiedy przeczytałem, że ta polisa to jeden wielki przekręt chciałem wycofać swoje 21 tys., które już zgromadziłem. – mówi. Ale zamiast tysięcy złotych, bank wypłacił mu śmieszne 900 zł.

Okazało się, że z wkładu własnego na dzień dobry traci się 25 proc. środków z racji na koszty bankowe. Jeżeli pieniądze chcemy wyciągnąć już po pierwszym roku stracimy dużą część z odłożonej kwoty. Ropel pół roku temu sprawę zgłosił prokuraturze w Sopocie. Kilka dni temu dowiedział się, że została umorzona. Czeka na pismo z uzasadnieniem, bo prokuratura telefonicznie nie chciała udzielać wyjaśnień. Jak mówi w ten sposób oszczędności życia straciło tysiące klientów. W te wakacje Ropel zamierza zorganizować pikietę przed sopockim oddziałem Getinu. W październiku pod siedziba Raiffeisen Banku przy ul. Zwierzynieckiej w Krakowie pikietował też Sadlik.

Monika Śmigielska, warszawski radca prawny z kancelarii Kozłowski, Śmigielska i Wspólnicy, szykuje właśnie pozew zbiorowy przeciwko kilku bankom, które udzielały kredytów we frankach. – Jak na razie zgłosiło się do nas sto osób. Najwięcej tych, którzy wzięli kredyt z Getin Noble Banku i banku Millenium. Chcemy zgromadzić jak najwięcej poszkodowanych, żeby koszt procesu rozłożył się na wiele osób, bo opłata od pozwu wynosi 100 tys. zł. Szykuje się długi proces, najpewniej we wszystkich instancjach – mówi Śmigielska.

- Gdyby bankowiec narysował klientowi jakąkolwiek pesymistyczną prognozę, że kurs franka grubo wzrośnie, to nikt by tak chętnie tego kredytu nie brał, ale wtedy rzadko który bank w ogóle o tym informował – mówi mecenas Śmigielska. – To bank jest tutaj profesjonalistą. Kiedy przygotowywał te umowy po niższym kursie franka już wtedy wiedział, że są one dla niego opłacalne. Skoro teraz kurs wzrósł prawie dwukrotnie bankowcy zgarniają jeszcze większe zyski kosztem klienta wprowadzonego w błąd. Nic dziwnego, że dzisiaj można przeczytać, że mimo kryzysu banki w 2012 r. po raz kolejny zanotowały rekordowe zyski – dodaje. Na swoim koncie ma kilka wygranych spraw przeciwko bankom, które korzystały z wahań kursów walutowych. Jak zamierza bronić pokrzywdzonych frankowiczów?

- Istnieje takie pojęcie prawne jak nadzwyczajna zmiana stosunków, która umożliwia zmianę zawartej już umowy, kiedy jedna ze stron odnosi nieuzasadnione straty, a druga rekordowe zyski. Klauzula umożliwia zrównanie pozycji obu stron, bo żadna z nich nie mogła w czasie podpisania umowy przewidzieć, że nadejdą tak nieoczekiwane okoliczności. – mówi Śmigielska.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a