Kwaśniewski: inspektorzy do Iraku

Kwaśniewski: inspektorzy do Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Aleksander Kwaśniewski opowiedział się za powrotem inspektorów rozbrojeniowych ONZ do Iraku oraz wzmocnieniem roli ONZ w wywiadzie dla niemieckiego "Spiegla".
Mówiąc o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku, Kwaśniewski oświadczył, że była to "bardzo trudna decyzja" dla niego samego, dla rządu i dla polskiej opinii publicznej. "Byliśmy przekonani o prawdziwym zagrożeniu terroryzmem i bronią masowego rażenia. Usunięcie Saddama Husajna dało nam większe bezpieczeństwo. Działaliśmy jak lojalny, konsekwentny sojusznik. Dlatego możemy być teraz pewni, że nasi sojusznicy pomogą nam, gdyby kiedyś zagrażało nam niebezpieczeństwo" - powiedział polski prezydent.

Zdystansował się jednak od tych amerykańskich polityków, którzy chcieliby na własną rękę decydować o usuwaniu dyktatorów i obalaniu reżimów.

"Dzieli mnie przepaść od stanowiska amerykańskich neokonserwatystów, którzy uważają, że przysługuje im prawo określania i wprowadzania demokratycznych standardów" -  powiedział. "Ameryce nie wolno izolować się; musi ona angażować się - lecz wspólnie ze swoimi sojusznikami. Transatlantyckie stosunki, ale także Narody Zjednoczone, muszą przy tym odgrywać ważną rolę" - podkreślił.

"Inspektorzy powinni wrócić - teraz będą się mogli poruszać bardziej otwarcie i bardziejswobodnie" - uważa polski prezydent. "Narody Zjednoczone powinny też zapewnić pomoc humanitarną. To światowe gremium nadal jest potrzebne i musi zostać umocnione - nie mamy niczego lepszego" - powiedział.

Zdaniem prezydenta RP, szanse znalezienia irackiej broni masowego rażenia są obecnie większe od tych, które kiedykolwiek mieli inspektorzy ONZ.

Jest przekonany, że obalony reżim posiadał broń masowego rażenia na terenie "Bez takiej broni Saddam Husajn nie byłby w stanie tak długo utrzymać się przy władzy" - wyraził przekonanie Kwaśniewski. Jest też pewien, że znajdą się dowody na posiadanie przez Irak broni masowego rażenia. Dowody te "mogą jednak być wystarczające dla jednych, a dość rozczarowujące dla innych".

Polska polityka opiera się na rozwijaniu partnerstwa z USA przy równoczesnym traktowaniu Europy jako "bardzo ważnego" partnera, deklarował Kwaśniewski.

"Nie podzielam stanowiska prezydenta Komisji Europejskiej Romano Prodiego, który wytknął nam, że nie można mieć portfela w Europie, a swe bezpieczeństwo importować z USA. W rzeczywistości to właśnie zachodni Europejczycy prowadzili dokładnie taką politykę przez 50 lat po wojnie" - przypomniał Kwaśniewski.

Jego zdaniem, nie można stawiać krajów kandydujących do UE przed wyborem i zmuszać ich do wyboru jednego (partnera) kosztem drugiego. Decyzja o zakupie amerykańskich samolotów F-16 poprzedzona była "przejrzystą" procedurą, zapewnił, odpowiadając w ten sposób na zarzuty wielu krajów Unii, które widziały w tym przejaw nielojalności wobec Europy.

W wywiadzie dla "Spiegla" Kwaśniewski wyraził obawę, że spór pomiędzy krajami Unii Europejskiej w kwestii Iraku może spowodować powrót narodowych egoizmów i opóźnić utworzenie wspólnej europejskiej polityki bezpieczeństwa. "Im szybciej podjęty będzie dialog - także z kandydatami do Unii, tym lepiej" - dodał.

Warunkiem bowiem większej samodzielności Europy jest - zdaniem prezydenta - powstanie europejskich sił interwencyjnych: "Nie można z jednej strony nie posiadać własnych oddziałów, a z drugiej obrażać się, gdy Amerykanie podejmują działania wojskowe". "Musimy być realistami: Europa przedstawia gospodarczą i polityczną siłę, lecz z wojskowego punktu widzenia prawie się nie liczy. Dlatego współpraca transatlantycka jest dla nas nadal niezwykle ważna" -  podkreślił.

Polska mogłaby - zdaniem prezydenta RP - odegrać rolę mediatora między Niemcami i Stanami Zjednoczonymi. "Tak, można sobie to wyobrazić. Nie możemy jednak odgrywać takiej roli, jeżeli nie chcą tego silni partnerzy. Niemcy i Ameryka powinny w każdym razie zawsze utrzymywać bardzo bezpośrednie kontakty. Dobre niemiecko-amerykańskie stosunki oznaczają również dla Polski większe bezpieczeństwo" - podkreślił.

Kwaśniewski zapewnił, że objęcie urzędu europejskiego ministra spraw zagranicznych przez Niemca nie byłoby dla Polski żadnym problemem. Za jednego z kandydatów na to stanowisko uważany jest aktualny szef niemieckiego MSZ Joschka Fischer.

Pytany o plany objęcia stanowiska sekretarza generalnego NATO Kwaśniewski powiedział, że do końca 2005 roku będzie piastował urząd prezydenta Polski. "Mamy jeszcze wiele problemów do rozwiązania, a (aktualny sekretarz generalny NATO George) Robertson jest bardzo dobrą osobą na swoim stanowisku".

em, pap