Borusewicz: Romaszewski był filarem polskiej demokracji

Borusewicz: Romaszewski był filarem polskiej demokracji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bogdan Borusewicz (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- To bardzo smutna wiadomość. Znaliśmy się od 1977 roku. Specjalizował się w pomocy represjonowanym. W stanie wojennym tworzył „Solidarność”. Był jednym z filarów opozycji w okresie PRL-u - powiedział w rozmowie z Wprost Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu, komentując informację o śmierci Zbigniewa Romaszewskiego.
- To bardzo smutna wiadomość. Znaliśmy się od 1977 roku. Spotkaliśmy się na posiedzeniu KOR, w czasie ostrej dyskusji. Był wtedy z Zosią, małżonką, z którą tworzyli taki tandem. Zaczęli się specjalizować w KOR, który później przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Romaszewski tworzył różnego typu pomoc, przede wszystkim prawną, ale także finansową, osobom poszkodowanym przez władze. Byli to działacze opozycji, ale nie tylko. Docierali do nas różni ludzie. Zbyszek w czerwcu 1976 roku działał od Radomia do Ursusa, gdzie byli represjonowani robotnicy, którzy demonstrowali. Od tego rozpoczął działalność KOR. Później jeździł po całym kraju. Specjalizował się w pomocy represjonowanym - powiedział Borusewicz.

- Stworzył,wraz z żoną, biuro interwencji. To była odrębna instytucja KOR-u, posiadająca własnych pracowników. Była to grupa ludzi, którzy działali na rzecz pomocy, przede wszystkim, robotnikom. Zbyszek koncentrował się na tych działaniach. Stworzył instytucję, której centrala była właściwie w jego mieszkaniu. W tym miejscu nadal mieszka ich córka. W stanie wojennym tworzył „Solidarność”. Pokazał, że można tworzyć tego typu działalność w podziemiu. Został, wraz z żoną, aresztowany. Dosyć długo trzymano go w więzieniu, bo był groźny dla władzy. Był jednym z filarów opozycji. Był znaczącą osobą w podziemiu warszawskim. Był człowiekiem niezależnym. Tworzył własne grono współpracowników. Działając w tandemie z żoną Zosią, szli do przodu jak taran, nie oglądając się na nic - dodał marszałek senatu.

- Zaimponował nam w okresie opozycji, choć było to trudne, swoim wyjazdem do Moskwy i spotkaniem z Andriejem Sacharowem. To było jakieś niedopatrzenie władz PRL-u, że nie zabrali mu paszportu. Po spotkaniu opowiadał jak sprawdzał, czy nie jest śledzony, jak próbował zgubić śledzących w metrze moskiewskim. Ważna nie była tyle ta rozmowa, co sam fakt spotkania z Sacharowem. Pokazaliśmy, że chcemy współdziałania z Rosjanami, z demokratyczną Rosją. Oskarżono nas o nienawiść do Rosjan. A my walczyliśmy z systemem, ze Związkiem Radzieckim, a nie z Rosjanami, którzy walczyli o demokrację, tak jak Sacharow. To było bardzo symboliczne spotkanie, dlatego było tak ważne - podkreślił Borusewicz.

- Romaszewski był człowiekiem, który odrzucał nacjonalizm, działania poniżające inne narody. To miało miejsce nie tylko w czasach PRL-u, ale i w wolnej Polsce, gdzie był senatorem od pierwszej kadencji. Kontynuował tym samym to co robił wcześniej. Stworzył komisję praw człowieka, która zajmowała się, przede wszystkim w pierwszym okresie demokratycznego państwa, tym co było ważne w KOR. Kontynuował rozwiązywanie problemów PRL-u. Później działalność rozszerzyła się o nowe sprawy. W poprzedniej kadencji był wicemarszałkiem senatu. Muszę powiedzieć, że był człowiekiem dosyć trudnym we współpracy, nie zawsze się zgadzaliśmy. Natomiast zawsze darzyłem go ogromnym szacunkiem. W tym roku nie udało nam się spotkać. Jednak organizowałem spotkania KOR-u, na których pojawiał się Zbyszek. Ten kontakt był utrzymywany. Nieraz byliśmy bliżej, nieraz dalej. To jest tak, że on mieszkał w Warszawie, ja mieszkam w Gdańsku. Były takie okresy, kiedy bardzo blisko współpracowaliśmy. Nieraz działaliśmy na innych płaszczyznach. Pewne jest, że Romaszewski był jednym z filarów opozycji w okresie PRL-u, a później jednym z twórców demokratycznej Polski. Przez cały czas funkcjonował w polskiej polityce - podsumował marszałek Borusewicz.