B. doradca Putina o Ukrainie: Kreml może bronić ludności rosyjskojęzycznej

B. doradca Putina o Ukrainie: Kreml może bronić ludności rosyjskojęzycznej

Dodano:   /  Zmieniono: 
B. doradca Putina o Ukrainie: Kreml może bronić ludności rosyjskojęzycznej (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Siergiej Markow, były doradca Władimira Putina, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” odniósł się do działań podejmowanych na Ukrainie przez Unię Europejską i Rosję. Zdaniem Markowa to Zachód przygotował zamach stanu, który doprowadził do demonstracji na Majdanie, a jego celem jest obalenie Wiktora Janukowycza.
Były doradca Putina określił obecną sytuację mianem „zimnej wojny ideologicznej”. Jej stawką jest to, czy Rosja okaże się wielkim mocarstwem. Stwierdził, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród, któremu nikt nie może narzucać swojej woli. Obiecane przez Kreml kredyty nazwał „braterską pomocą na wypłaty emerytur i pensji”.

– Zachód pragnie się zemścić zarówno na prezydencie Władimirze Putinie, jak na Wiktorze Janukowyczu za Wilno, gdzie nie doszło do podpisania porozumienia stowarzyszeniowego Ukrainy i UE – kontynuował. –  Taka strategia nic nie da. Jest po prostu nieracjonalna. Prezydent Ukrainy jest demokratycznie wybranym przywódcą i ma prawo umowę międzynarodową podpisać lub nie. Jest dziś w niezwykle skomplikowanej sytuacji. Walczy o życie, gdyż sukces opozycji stanowi dla niego osobiste zagrożenie – dodał.

Markow stwierdził też, że Janukowycz ma dwie możliwości. Pierwsza zakłada „użycie milicji, wojska i służb bezpieczeństwa do zdławienia protestów”. Może też wykorzystać siły cywilnej samoobrony na południu i wschodzie kraju. Wtedy jednak mogłoby dojść do wojny domowej. W jego ocenie mogłoby to powstrzymać Unię przed ingerowaniem w sprawy Ukrainy. Nie wykluczył przy tym, że Rosja może stanąć w obronie ludności rosyjskojęzycznej zamieszkującej Ukrainę w sytuacji, gdyby doszło do wojny domowej. Zauważył, że „ostatnią rzeczą, jakiej chce Zachód, to otwarta konfrontacja z Rosją”.

– To, co robi Zachód, jest niezwykle niebezpiecznym precedensem, bo gdy uda się operacja pozbawienia władzy legalnych struktur na Ukrainie, to dlaczego nie miałaby się udać w innych krajach? – stwierdził. – Na przykład nawet w Polsce, jeżeli władze miałyby się okazać dla kogoś niewygodne. Tacy oligarchowie, jak Rinat Achmetow i Wiktor Pińczuk ulegli już presji Zachodu i odsunęli się nieco od Janukowycza. Nie jestem przekonany, czy jego Partia Regionów ma przewagę w parlamencie, gdyż część deputowanych jest zależna od oligarchów. Nie jest to dobry znak, gdyż nie ma szans na żadne głosowanie nad kluczowymi dla przyszłości Ukrainy sprawami – podsumował Markow.

kl, Rzeczpospolita