Billingi to żaden dowód (aktl.)

Billingi to żaden dowód (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Rady Nadzorczej Agory Stanisław Sołtysiński oświadczył przed komisją śledczą, iż podejrzewa, że przypisane mu billingi zostały sporządzone, łagodnie mówiąc, wadliwie.
"Przy liberalnej i bezkrytycznej interpretacji billingów, zastosowanej przez niektórych członków komisji, dochodzi do  wirtualnych ustaleń liczby rozmów. Czasem do interpretowania jednego, podwójnie odnotowanego połączenia, jako rozmowy, w której ktoś dzwoni i abonent oddzwania" - zeznał Sołtysiński przed komisją.

"Na mojej liście billingów znajduje się około 90 proc. rozmów bliźniaczych, to znaczy trwających dokładnie tak samo długo, co do  sekundy np. zero sekund, dwie sekundy, 286 sekund i każda kolejna rozmowa ma tyleż sekund. Odległość czasowa między tymi bliźniaczymi rozmowami jest równa czasowi trwania obu odnotowanych połączeń" - powiedział.

W opinii Sołtysińskiego, można to wytłumaczyć "chyba tylko tym, że zastosowany program komputerowy odnotowuje zarówno rozpoczęcie, jak koniec tej samej rozmowy, jako dwa odrębne połączenia".

"Oznacza to, że w przypadku połączeń naszej kancelarii zawyżono liczbę kontaktów telefonicznych niemal o połowę. Ponadto fałszywe są dane o czasie odbycia rozmowy. To znaczy tej drugiej, nieistniejącej zapewne rozmowy" - wyjaśnił.

O przesłuchanie Sołtysińskiego wnioskował na początku kwietnia Jan Rokita (PO). Uzasadniał wówczas, że Sołtysiński w 2002 roku 213 razy rozmawiał telefonicznie z Rywinem. O jego rozmowach telefonicznych z Rywinem mówiła też Renata Beger (Samoobrona).

Sołtysiński, jak to określił, "w interesie rzetelnego postępowania przed komisją" poddał pod rozwagę szefa komisji śledczej pilne zbadanie podanych przez niego okoliczności. Jego zdaniem, mogą one być następstwem "albo wady programu komputerowego, albo niejasno dokonanego zestawienia czy opisu połączeń".

"Zniekształcenia takie mogą dotyczyć również billingów przypisanych innym osobom, a przede wszystkim naruszyć, w sposób rażący, dobra osobiste świadków" - zaznaczył.

Wcześniej szef Rady Nadzorczej Agory złożył oświadczenie o sprawach dotyczących przebiegu prac nad projektem noweli ustawy o rtv.

Według niego, Rada Nadzorcza spółki była informowana o zagrożeniach, jakie projekt stwarzał dla Agory oraz o poprawkach zgłaszanych do niego przez media prywatne.

Zeznał, że w lipcu ubiegłego roku, tuż po wyborze na stanowisko szefa Rady Nadzorczej, był dwukrotnie informowany przez prezes Agory Wandę Rapaczyńską o szansach kompromisu między rządem a nadawcami.

"Nie brałem udziału w żadnych negocjacjach dotyczących przedsięwzięć lobbingowych związanych z powyższymi sprawami" - oznajmił Sołtysiński.

Według szefa Rady Nadzorczej Agory, ostatecznie nie został zawarty kompromis między rządem a nadawcami prywatnymi.

"Według mojej najlepszej wiedzy, rysował się kompromis między nadawcami prywatnymi a rządem w tej sprawie na przełomie czerwca i  lipca. Ale do kompromisu nie doszło z tego względu, że strony nie  mogły dojść do porozumienia w sprawie istotnych szczegółów. Potem nastąpiła ta sprawa (Rywina), która zajmuje dziś komisję, co  bardzo utrudniło prowadzenie dialogu" - zeznał.

Jedyną ważną kwestią, którą udało się uzgodnić był 30-procentowy poziom dopuszczalnych udziałów wydawcy gazety ogólnopolskiej w radiu bądź telewizji publicznej. Nie rozstrzygnięto m.in. wzajemnego stosunku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta i kompetencji KRRiT. Ponadto prywatni nadawcy chcieli m.in. osłabienia telewizji publicznej, jako konkurenta na rynku reklam.

Jego zdaniem tego uzgodnienia nie można jednak nazwać kompromisem. "Jeśli chodzi o pułap 30 proc. to przypominam sobie, że członkowie zarządu mówili, iż jest to pułap do zaakceptowania, jednak sub conditione - pod warunkiem osiągnięcia kompromisu w  innych dziedzinach" - mówił Sołtysiński.

Rysujący się kompromis załamał się - jak uważa Sołtysiński - m.in. z powodu oferty korupcyjnej Lwa Rywina. "W tym sensie, że wówczas atmosfera ogólna polityczna uległa, ogromnemu zaostrzeniu. Następnie przecież wiadomo o polemikach jakie miały miejsce między Agorą a +Trybuną+, powstały dodatkowe wątki jak na przykład sprawa posła Wenderlicha itd. Potem już w zasadzie nie było żadnego stwierdzenia optymistycznego, aczkolwiek wiem, że w dalszym ciągu trwały jakieś prace".

sg, pap