Premier Iraku prosi USA o naloty na dżihadystów

Premier Iraku prosi USA o naloty na dżihadystów

Dodano:   /  Zmieniono: 
USA gotowe do interwencji w Iraku (fot. US DOD)
"New York Times" przekazał informację jakoby premier Iraku Nuri al-Maliki poprosił rząd amerykański o przeprowadzenie nalotów na pozycje dżihadystów.
Według dziennika "New York Times", premier Iraku Nuri al-Maliki zwrócił się do władz w Waszyngtonie z prośbą o przeprowadzenie nalotów na pozycje dżihadystów.

Według doniesień, Irak stanął na krawędzi wojny domowej po tym, jak islamska bojówka przejęła we wtorek kontrolę nad trzecim największym miastem w kraju - Mosulem, a następnie opanowała Tikrit. Islamskie Państwo Iraku i Lewantu reprezentowane przez rzecznika Abu Mohammeda al-Adnaniego zapowiada "marsz na Bagdad" i dalej na południe, do Karbali - świętego miasta muzułmanów.  Terroryści twierzą, że rząd w Iraku wprowadza szyicką dyktaturę i dyskryminuje Sunnitów.

Prezydent Barack Obama zapowiedział, że USA są gotowe podjąć interwencję wojskową, gdyby "amerykańskie interesy w kraju zostały zagrożone". - Nie wykluczam niczego, bo w naszym interesie jest aby dżihadyści nie zajęli na stałe terenów w Iraku albo Syrii - podkreślał.

 - To powinien być dzwonek alarmowy dla rządu. Szyici i sunnici powinni wspólnie budować funkcjonujące państwo, które zapewni bezpieczeństwo i powodzenie całemu narodowi - oświadczył Obama.

Jay Carney, rzecznik Białego Domu uścislał jednak po wystąpieniu prezydenta, że w grę nie wchodzi wysłanie kontyngentu wojskowego, a raczej możliwość przeprowadzenia nalotów. John Biden, wiceprezydent USA, rozmawiał z premierem Iraku i potwierdził, że Waszyngton jest gotowy do zwiększenia i przyspieszenia wsparcia na rzecz irackiego bezpieczeństwa w obliczu ofensywy sunnickich islamistów.

Nieco inne zdanie na ten temat ma sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen. - Nie widzę roli dla NATO w Iraku, lecz bacznie obserwujemy sytuację i apelujemy do wszystkich stron konfliktu, aby położyć kres przemocy - oznajmił.

W podobnym tonie wyraża się brytyjski szef dyplomacji, William Hague. - Nie będziemy się angażować wojskowo w ten konflikt. Wesprzemy Stany Zjednoczone w ich działaniach, jakiekolwiek by były. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że odpowiedź wojskowa jest przede wszystkim rolą irackiego przywództwa - powiedział.

- Bardzo przejmujemy się losem kilkuset tysięcy cywilów, którzy w wyniku działań wojskowych zostali zmuszeni do opuszczenia domów. Liczymy, że będziemy mogli ich wesprzeć naszym dużym budżetem na pomoc humanitarną, i czekamy, by stało się to możliwe - dodał.

Koszty udziału Wielkiej Brytanii w operacji oszacowano na 6,5 mld funtów. Zginęło 179 brytyjskich żołnierzy.

New York Times, Polskie Radio