Kreml nie rozumie internetu? Projekt specjalnej ustawy

Kreml nie rozumie internetu? Projekt specjalnej ustawy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjskie władze chcą cenzurować internet? (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Partia znanego z ekscentrycznych pomysłów Władimira Żyrinowskiego przedstawiła projekt ustawy, wedle którego sieci społecznościowe, poczta mailowa i serwisy sprzedaży biletów powinny przechowywać dane rosyjskich obywateli na serwerach w Rosji. Mało tego; firmy z branży IT będą musiały informować władze, gdzie fizycznie znajdują się serwerownie.
„To nie będzie kosztowało grosze. Takie centrum obróbki danych kosztuje setki tysięcy dolarów, jeśli nie miliony" – powiedział agencji Rosbiznes konsulting ekspert od internetowego bezpieczeństwa Aleksiej Łukackij.

Projekt jest kolejnym, po takich posunięciach, jak zwrównanie blogerów w obowiązkach z dziennikarzami (wymóg rejestracji w urzędach, etc.) czy zablokowanie niezależnych portali informacyjnych, krokiem do objęcia całkowitą kontrolą sieci. Twórca największej "społecznościówki", nazywanej "rosyjskim Facebookiem" - portalu WKontaktie, na znak protestu wobec kolejnych restrykcji godzących w prywatność internautów, wyjechał z kraju, a wraz z nim Rosję opuściło kilka średnich firm programistycznych.

„Obecny projekt obejmie swym działaniem cały internet, łącznie z wewnątrzfirmowymi intranetami" – sądzi Matwiej Aleksiejew, menedżer jednej z największych rosyjskich firm internetowych Rambler.

Wśród wnioskodawców nowego projektu jest Andriej Ługowoj, poszukiwany przez Wielką Brytanię w związku z podejrzeniem zamordowania Aleksieja Litwinienki, byłego oficera rosyjskiego wywiadu, który emigrował na Wyspy.

Jeśli ustawa wejdzie w życie, międzynarodowe portale takie jak Facebook czy Twitter, będą musiały przenieść swoje bazy danych na serwery do Rosji. Nie wiadomo, jak na to zareagują.

Pod koniec maja prezydent Władimir Putin mówił, że internet „na pierwszym etapie to był projekt specjalny CIA i tak się dalej rozwija" i „wszystko idzie przez serwery, które znajdują się w Stanach, wszystko tam jest kontrolowane". Dodał również, że rosyjska wyszukiwarka Yandex musi przetrzymywać dane na zachodnich serwerach po to zapewne, by łatwiej współpracować z tamtejszymi służbami bezpieczeństwa.

"Rzeczpospolita" przytacza sytuację, kiedy po krytyce Putina próbowano do ustawy o środkach masowego przekazu wciągnąć internetowe wyszukiwarki, skoro zamieszczają linki do portali informacyjnych. "Rz" pisze: "programiści próbowali tłumaczyć, że zawartość takich działów jest generowana automatycznie, ale niewiele to pomogło. Jednego z inicjatorów zaostrzania prawa, deputowanego Wadima Dzieńgina, zaproszono do firmy Rambler, by pokazać, jak działają programy komputerowe automatycznie umieszczające informacje na internetowej stronie. „Widzę tu rękę człowieka" – upierał się Dzieńgin".

Rzeczpospolita