To żądanie sformułowane kilkadziesiąt godzin przed głosowaniem w Sejmie wotum zaufania dla Leszka Millera, nabrało znaczenia politycznego - ocenia gazeta. Według "SE", takie polecenie przyszło przed południem do Warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, w której prowadzone są najpoważniejsze w Polsce śledztwa. Wykaz miał być gotowy do godz. 14. Podobne żądanie dotarło do dziewięciu prokuratur apelacyjnych w Polsce. Im dano czas do godz. 16.
W kuluarach sejmowych "SE" usłyszał, że SLD zbiera "haki" na Samoobronę, która będzie głosować przeciwko rządowi Millera, a także na posłów z koła PBL Wojciecha Mojzesowicza. Informator gazety z SLD twierdzi jednak, że cel tego działania jest inny. Leszek Miller potrzebuje - według niego - informacji z prokuratur, bo przed głosowaniem mogą paść pytania np. o śledztwa wobec członków Sojuszu. Chodzi o to, by premier mógł z trybuny sejmowej odeprzeć te ataki przykładami polityków opozycyjnych zamieszanych w afery - zapewniał informator.
Również urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości zapewniali się, że nie ma to nic wspólnego z dzisiejszym głosowaniem. "Zbieramy te informacje na potrzeby prokuratury krajowej" - tłumaczył gazecie zastępca prokuratora generalnego, Kazimierz Olejnik.