Miller kontra Rokita (aktl.)

Miller kontra Rokita (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostre spięcie premiera z członkiem komisji śledczej. Premier oskarżył posła Rokitę o "ordynarną manipulację". Rokita wytknął premierowi "skrajną niekompetencję".
Premier Leszek Miller powiedział w trakcie poniedziałkowego przesłuchania przed komisją śledczą, że poseł Jan Rokita (PO) dopuścił się "ordynarnej manipulacji", zadając pytania o procedury towarzyszące projektowi nowelizacji ustawy o rtv.

Pytania Rokity - zdaniem premiera - sugerowały, że jakieś procedury nie zostały spełnione. "Pan poseł dopuścił się tutaj - i to mówię z przykrością -  manipulacji, bo nie zacytował pełnego tekstu [regulaminu Rady Ministrów]. Bowiem jeśli czytać art. 2 paragraf 7, jest tu napisane, że przepisu, który nakazuje zastosowanie tych wszystkich procedur, o które pytał pan poseł Rokita, nie stosuje się, jeśli obowiązek opracowania określonego dokumentu rządowego wynika z obowiązujących przepisów, programu prac rządu, albo jeśli organ wnioskujący został zobowiązany do opracowania takiego dokumentu przez Radę Ministrów" - twierdził premier.

Zaś nowelizacja ustawy o rtv wynikała z programu prac rządu. W tej sytuacji zacytowany przez premiera przepis wyklucza stosowanie procedur, o których mówił Rokita. "To jest wyraźnie napisane. Ale pan poseł Rokita nie był uprzejmy zacytować tego fragmentu. Rozumiem, że w określonym celu - celu manipulacyjnym" - oświadczył Miller.

Według niego, Rokita niedokładnie zacytował też jego zeznanie z  10 kwietnia w prokuraturze. "Co jest przykrym dla mnie dowodem, iż  mamy do czynienia z manipulacją. Ja oczywiście w środę otworzę moją obecność na komisji od stosownego oświadczenia w tej sprawie" - zapowiedział premier.

Szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) wezwał premiera, by jako świadek nie oceniał intencji pytającego.

"Panie przewodniczący jednak muszę zwrócić uwagę, że wszystkie pytania, czy większość pytań w tej sprawie, które zadawał pan Rokita po prostu nie mają sensu, w kontekście przepisu, który przed chwilą zacytowałem" - odparł Miller.

Cytaty z regulaminu, o które pytałem premiera "są cytatami bardzo precyzyjnymi" - odpierał zarzuty Rokita. "Po drugie chcę powiedzieć, że skoro pan premier przystąpił do  takich ocen, to uważam, ze swej strony, że te oskarżenia pod moim adresem są próbą ucieczki przed wrażeniem skrajnej niekompetencji jaką wykazał prezes Rady Ministrów w sprawie trybu uchwalania ustawy, przez ostatnią godzinę" - ocenił ze swej strony poseł PO.

Poseł PO wypytywał Millera o procedury zawarte w regulaminie Rady Ministrów, dotyczące tworzenia prawa, jak i o poszczególne decyzje, jakie podejmował jako premier w  związku z przygotowaniem w rządzie projektu nowelizacji ustawy o  rtv.

Ostrą wymianę ocen przerwała interwencja Nałęcza, który poprosił premiera i Rokitę, aby zaprzestali wymieniania takich uwag. Wzajemne oceny przez osobę pytaną i pytającą są nie na miejscu i nie mieszczą się w ramach Kodeksu postępowania karnego - powiedział. Prośby jego nie posłuchała jednak ani jedna, ani druga strona.

"Panie przewodniczący ja nie mam wrażenia, ja mam pewność, ordynarnej manipulacji, jakiej dopuścił się poseł Rokita i muszę to po prostu powiedzieć" - mówił Miller.

"Panie marszałku ile wyzwisk ze strony tego człowieka pod adresem członków komisji pan jeszcze tutaj dopuści?" - nie wytrzymał Rokita.

"Przecież mamy do czynienia z premierem Rzeczpospolitej oraz  jednym z najwartościowszych, najinteligentniejszych posłów tego Sejmu, więc bardzo apeluję o odłożenie na bok emocji" - nawoływał o wyciszenie emocji szef komisji śledczej.

Nie zamierzałem sprowokować Leszka Millera - powiedział po przesłuchaniu Jan Rokita. "Wydaje się, że znając łatwość +wychodzenia z nerwów+ ze strony Leszka Millera, wyzwiska jakie formułował wobec innych członków komisji wcześniej, założyłem, że to przesłuchanie należy prowadzić w sposób szczególnie delikatny, gdy ma się do czynienia z osobą szczególnie delikatną i szczególnie podatną na to, aby wybuchnąć wyzwiskami - powiedział. - Pomimo mojej delikatności, okazuje się, że premier "jest to osoba, która wybucha wyzwiskami niemal zawsze".

"Moje intuicje, dotyczące niesłychanie głębokiego lekceważenia dla  wszystkich przepisów prawa dotyczących tworzenia ustaw w Radzie Ministrów, okazały się intuicjami najprawdopodobniej prawdziwymi. (...) Powiedziałbym, że nawet bardziej prawdopodobnymi niż sądziłem" - tłumaczył zachowanie premiera Rokita.

Mówił, że był zdumiony tym, że premier "nie zna w ogóle nawet tych zasad tworzenia prawa, które sam proklamował niedawno nadanym przez siebie samego regulaminem". Podkreślił, że każda rzecz, o którą pytał premiera, dotyczyła regulaminu Rady Ministrów.

"O ile mnie pamięć nie myli, pytałem go chyba o dziesięć różnych procedur zawartych w tym regulaminie. W żadnej z nich nie potrafił sformułować żadnej konkretnej odpowiedzi. To jest rzeczywistość, te późniejsze nie tyle sprostowania, co inwektywy o +ordynarnej manipulacji+, w moim przekonaniu służyły wyłącznie temu, aby  zatrzeć wrażenie kompletnej niekompetencji w kwestii, na której premier powinien się znać w szczególności" - ocenia Rokita.

"To jest jedyny akt prawny w państwie, który bezpośrednio reguluje działalność codzienną Prezesa Rady Ministrów". Czy ktoś, kto na co dzień stosuje dziesięciostronicowy zbiór przepisów, nie powinien go znać, chociaż w ogólnym zarysie - pytał Rokita. Regulamin ten ma około 10 stron i został nadany przez samego premiera.

***

Premier zeznawał już przed komisją przez dwa dni w kwietniu. 28 kwietnia przez cały dzień pytał go jeden tylko poseł - Zbigniew Ziobro (PiS). Ówczesne przesłuchanie również zakończyło się ostrym spięciem; premier nazwał Ziobrę "zerem".

Tak gwałtowną reakcję premiera wywołało pytanie Ziobry o  zabójstwo gen. Marka Papały i "rozpoznanego jako zleceniodawcę" Edwarda M. Później premier tłumaczył, że nie mógł milczeć, kiedy śmierć przyjaciela i tragedię jego rodziny wykorzystuje się w  haniebny sposób do walki politycznej.

les, pap