Uchwalenie rządowego projektu reformy, podwyższającej wiek emerytalny w sektorze publicznym, to wielkie zwycięstwo polityczne prawicowego gabinetu premiera Jean-Pierre'a Raffarina, który nie poddał się presji ulicy, choć strajki sparaliżowały na wiele dni transport we Francji. Reforma była jednak niezbędna, gdyż w przeciwnym razie systemowi emerytalnemu groziłaby niewydolność.
Ustawa przeszła stosunkiem głosów 389 do 132, po najdłuższej od 1981 r. debacie we francuskim Zgromadzeniu Narodowym. Dyskusja w parlamencie trwała 19 dni, gdyż lewicowa opozycja próbowała nie dopuścić do uchwalenia nowego prawa, stosując obstrukcję.
Komuniści i socjaliści zgłosili 9 tys. poprawek do rządowego tekstu, składającego się z 81 artykułów. Przyjęto 453 poprawki, nie poczyniono jednak wielkich ustępstw.
Podczas gorącej debaty posłowie uciekali się do niekonwencjonalnych argumentów: prawica śpiewała "Marsyliankę", a lewica odpowiadała "Międzynarodówką".
Ustawa przewiduje, że dla urzędników sektora publicznego do roku 2008 staż pracy niezbędny do uzyskania pełnej emerytury wydłuży się z obecnych 37,5 lat składkowych do 40 lat (taki obowiązuje obecnie w sektorze prywatnym). Do roku 2012 - okres ten zostanie przedłużony do 41 lat, a do 2020 r. - do 42 lat.
em, pap