Kto zmienił ustawę rtv? (aktl.)

Kto zmienił ustawę rtv? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zeznający w środę prawnicy Ministerstwa Kultury i KRRiT twierdzili, że zniknięcie z ustawy o rtv dwóch słów to kwestia nieuwagi. Nic podobnego, twierdzi główny legislator RCL Bożena Szumielewicz.
Sejmowa komisja śledcza drąży sprawę zniknięcia z ustawy o rtv dwóch słów "lub czasopisma", istotnych dla tzw. antykoncentracyjnych regulacji rynku mediów. Ich brak oznaczał, że zakaz posiadania ogólnopolskiej telewizji nie dotyczył wydawców czasopism, a został ograniczony tylko do właścicieli dzienników.

Zeznawała główny legislator Rządowego Centrum Legislacyjnego Bożena Szumielewicz.

Mówiła o spotkaniu 25 marca ub. roku w Rządowym Centrum Legislacyjnym, w którym uczestniczyli prawnicy Ministerstwa Kultury i KRRiT - Tomasz Łopacki (ministerstwo) oraz Janina Sokołowska i Iwona Galińska (KRRiT). Podczas spotkania ustalano poprawki redakcyjno-legislacyjne w przyjętym wcześniej przez Radę Ministrów tekście nowelizacji, przed przesłaniem jej do Sejmu. Według Szumielewicz, przy głośnym odczytywaniu kolejnych przepisów od 1 do 36 ustawy tekst, którym dysponowała, zgadzał się z tekstami, które mieli Łopacki i Galińska aż do artykułu 36. Kiedy przeczytała artykuł 36, oboje zaoponowali, że ten przepis otrzymał inne brzmienie, tj. bez wyrazów "lub czasopisma".

"Zatrzymaliśmy się na dłużej przy tym artykule, bo jest to  sytuacja niecodzienna, że ja mam w tekście oficjalnym, który idzie na Radę Ministrów inne brzmienie przepisu, natomiast państwo twierdzą, że ten przepis został zmieniony" - relacjonowała Szumielewicz.

Pierwszą osobą, która ostro zaooponowała była, według niej, "jedna z pań". Jednak legislatorka nie była w stanie przypomnieć sobie, czy była to Galińska czy Sokołowska, gdyż obie poznała dopiero w dniu spotkania.

Według niej, prawnicy nie "mieli prawa" zajmować się na tym spotkaniu zmianami merytorycznymi, jaką niewątpliwie była zmiana brzmienia art. 36. Dlatego zapytała pozostałe osoby uczestniczące w spotkaniu, czy się nie mylą, i czy aby na pewno ten przepis ma takie brzmienie, który - jak rozumiała - miał być wynikiem ustaleń na posiedzeniach Komitetu Rady Ministrów czy Rady Ministrów.

"Uzyskałam zapewnienie wszystkich tych trzech osób, bez żadnego wahnięcia, bez cienia wątpliwości, że takie brzmienie zostało nadane po ostatecznych ustaleniach, uzgodnieniach i takie brzmienie jest prawidłowe i zgodne z ustaleniami Rady Ministrów" - oświadczyła Szumielewicz .

Jak twierdzi, poprosiła wówczas o dokładne sprawdzenie przepisu gdy będzie opracowany tekst ostateczny, przekazywany do sekretarza RM i Sejmu, i o to, by w stosownym piśmie znalazła się odpowiednia informacja i wyjaśnienia. "Nie wzbudziło to we mnie żadnych podejrzeń, że trzy osoby, trzech prawników może mówić coś przynajmniej do czego nie ma  stuprocentowej pewności" - zeznała przedstawicielka RCL.

Co innego zeznali w środę przed komisją Łopacki i Galińska. Twierdzili oni, że na spotkaniu w RCL 25 marca ub. roku oboje dysponowali tekstem, który zawierał wyrazy "lub czasopisma" i prawdopodobnie wypadły one podczas wprowadzania poprawek na elektroniczną wersję projektu noweli w KRRiT, już po spotkaniu w RCL. Oboje nie przypominali sobie dyskusji na temat art. 36 podczas spotkania w RCL, o której mówi Szumielewicz.

Główny legislator RCL twierdzi także, że informowała swych przełożonych o przebiegu spotkania (co innego zeznał sekretarz Rady Ministrów Aleksander Proksa). Jako pierwsza miała się o tym dowiedzieć wicedyrektor departamentu prawnego Ewa Gościcka. Według Szumielewicz, rozmowa odbyła się krótko po zakończeniu spotkania w RCL, między godz. "14 z minutami a 16" w jej gabinecie. Jej świadkami były: osoba, która pracuje z Szumielewicz w jednym pokoju oraz osoba z sąsiedniego pokoju. Skoro ci prawnicy: Tomasz Łopacki z Ministerstwa Kultury oraz Janina Sokołowska i Iwona Galińska z KRRiT, twierdzą, że przepis ma takie brzmienie, to "należy sądzić, że tak rzeczywiście jest" - skwitowała sprawę wicedyrektor Gościcka.

Kiedy sprawa "zaczęła być dużą", Szumielewicz sporządziła 28 marca notatkę o tym spotkaniu na polecenie wiceszefowej RCL Beaty Hebdzyńskiej. Ta w jej obecności dzwoniła do  Łopackiego i Sokołowskiej, którzy mieli potwierdzić treść jej notatki. Nie pamiętałam jednak szczegółów, bo "byłam bardzo zdenerwowana" - powiedziała Szumielewicz.

Ostateczny projekt ustawy powinien skontrolować jeszcze, pod względem zgodności z ustaleniami Rady Ministrów, departament prezydialny Kancelarii Premiera. Nie wiadomo ona jednak, czy taka kontrola miała miejsce w tym przypadku.

"Mam nadzieję, że dożyjemy kiedyś takich czasów, kiedy Polska będzie miała tylko takich urzędników, jak Bożena Szumielewicz" -  oświadczył na koniec Jan Rokita (PO). "Chciałbym się pod tym podpisać" - dodał szef komisji Tomasz Nałęcz (UP), dodając, że "gorąco wierzy" w to, iż przytłaczająca większość urzędników jest taka, jak mecenas Szumielewicz.

Po przerwie zeznania przed komisją składa dyrektor departamentu prawnego w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji Janina Sokołowska.

Jak to możliwe - próbował się dowiedzieć Jan Rokita (PO) - że Bożena Szumielewicz poinformowała o braku słów "lub czasopisma" w projekcie ustawy o  rtv, zanim - według zeznań Sokołowskiej - mogło dojść do ich usunięcia z tekstu. Sokołowska bowiem zeznała, że według niej - prace nad wprowadzaniem poprawek, kiedy jej oraz Łopackiego i Galińskiej zdaniem - mogło dojść do przeoczenia tych słów - mogły się rozpocząć najwcześniej po godz. 16. Zaś między godz. 14. a 16. po spotkaniu 25 marca ub.r. Szumielewicz poinformowała swoich zwierzchników o tym, że to m.in. na wniosek Sokołowskiej nastąpiła zmiana w tekście projektu polegająca na wykreśleniu rzeczonych słów.

"Na jakiej podstawie pani Szumielewicz mogła poinformować wcześniej swoich zwierzchników o tej zmianie przepisów?" - pytał.

Sokołowska odpowiedziała, że według niej nie jest to możliwe. Wreszcie przyznała, że nie "jest w stanie tego wytłumaczyć".

"A nie nasuwa się pani przypuszczenie, że jedynym wyjaśnieniem jest to, że pani składa fałszywe zeznania?" - spytał Jan Rokita.

"Zostawiam to do oceny pana posła" - odparła Sokołowska.

Wcześniej Sokołowska zaprzeczyła, by Szumielewicz podniosła na  spotkaniu jakieś wątpliwości w związku z brakiem słów "lub czasopisma" w projekcie. "Myśmy zresztą w naszym tekście mieli ten zapis +lub czasopisma+" - upierała się Sokołowska.

em, pap