Bomba tygodnia

Dodano:   /  Zmieniono: 

Pan Darek z CNN

Dariusz Michalczewski, bokser, postać kultowa, jeden z niewielu szczerych i autentycznych ludzi w szołbizie, nie powalał jakoś intelektem. Do tego my, jego widzowie, przekonani o tym, że na ringu dostał sporo po głowie, nie braliśmy zbyt poważnie jego wypowiedzi. Ale Pan Darek nagle nas zaskoczył. Megapozytywnie. Po tym jak właściciel pewnego browaru pożyczył mu „mamusi z fujarką”, stał się bohaterem mediów. Przypomnijmy – Michalczewski dzielnie stanął w obronie homoseksualistów, za co oblano go tradycyjnym polskim prawicowym szlamem, co natomiast wywołało gremialne wylewanie do ścieków pewnego piwa [rozmowa z właścicielem browaru na str. 34]. Michalczewski został poproszony o komentarz do całego zajścia. Oczywiście nie raz, ale wiele razy. W końcu wylądował w studiu telewizyjnym z przedstawicielem prawicy Krzysztofem Bosakiem. I tam Michalczewski powiedział: „Rozmawiamy już z 15 minut, ale wydaje mi sie, że nadajemy w innych stacjach. Pan na telezakupach, a ja w CNN”. Panie Darku, uwielbiam pana za to! Wreszcie ktoś do wielce emocjonalnej, często przekraczającej granice kultury i zdrowego rozsądku – i to po obu stronach barykady – krwiożerczej dyskusji wprowadził coś, czego wszystkim tutaj brakuje – poczucie humoru, dystans i ironię. Wreszcie nie było wołań bidulek-sierotek o akceptację, wreszcie nie było palenia stosów dla niewiernych i kochających inaczej. Ktoś to cudnie obśmiał. I co ciekawe, zrobił to kipiący testosteronem, mający bogate życie erotyczne (do czego szczerze i po męsku się przyznaje) bokser, którego wielu nawet nie podejrzewało o to, że z taką klasą ośmieszy przeciwnika. Oby więcej takiego CNN! Bardzo tego sobie i nam wszystkim, coraz bardzej zmęczonym jałową, momentami żenującą dyskusją, życzę.

Orgazm w majtkach

DO POLSKI WPADŁA ZAPOMNIANA GWIAZDA POPU, NAZYWANA W CHWILACH EKSCYTACJI KSIĘŻNICZKĄ, CZYLI BRITNEY SPEARS. Po co? By otworzyć sklep z bielizną sygnowaną jej nazwiskem. Jej płyty już mało kto kupuje, podobnie jak bilety na koncerty z playbacku. A że rachunki płacić trzeba, więc sprzedajemy gacie. Britney przyjechała, zrobiła sobie słitfocie z szafiarkami, dostała od Dody wisiorek i pojechała precz. Ale to wystarczyło, aby polskie media oszalały. Orgazmotron emocji walił jak oszalały. A po paru godzinach ekscytacji została tylko czarna medialna dziura po Britney. Są jeszcze jakieś gwiazdy do odkopania?

Ból

ANNA WENDZIKOWSKA ZASZOKOWAŁA.

Zasiadła na kanapie telewizji śniadaniowej i obwieściła narodowi, że ma plan porodu – będzie to cesarskie cięcie. A w ogóle miała bolesne miesiączki. To nowa jakość w szołbizie. Po wyznaniach celebrytów o chorobach, publikowaniu badań lekarskich, zdjęć z kroplówką w szpitalu mamy teraz zejście poniżej pasa i bolesne miesiączki. Czekam na bolesny wytrysk. Jacyś chętni do wyznań?

SŁOWA, SŁOWA...

Marek B., gwiazdor telewizji, po tym jak został przyłapany na posiadaniu narkotyków i jak napisałam o nim na tej kolumnie, że stawianie go na równi z Joanną L. czy Dariuszem K. to niesprawiedliwość, postanowił wylać żale na Facebooku. No i czar prysł. Pan Marek bowiem w ramach niedawania komentarzy do mediów, co zaznacza na początku odezwy, walnął całkiem długi felietonik, w którym – co już jest tradycją w polskim szołbiznesie – winę za swoją słabą sytuację zrzucił na dziennikarzy. Są osoby, którym natychmiast należałoby odciąć dostęp do mediów społecznościowych, a wręcz internetu w ogóle. Marek B. zajmuje na tej liście pierwsze miejsce. No, chyba że potraktujemy tego typu wpisy jako teksty komediowe. Marek B. ma dryg do zabawiania

Więcej możesz przeczytać w 40/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.