Borowski: Jagiełło do aresztu (aktl.)

Borowski: Jagiełło do aresztu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
We wtorek wieczorem Sejm może zgodzić się na tymczasowe aresztowanie Andrzeja Jagiełły i Stanisława Łyżwińskiego. Nawet jeśli tak się stanie, nie zostaną natychmiast zatrzymani - informuje minister sprawiedliwości.
Grzegorz Kurczuk powiedział dziennikarzom, że nawet jeśli Sejm wyrazi zgodę na tymczasowe aresztowanie Andrzeja Jagiełły (b.SLD) i Stanisława Łyżwińskiego (Samoobrona) nie  zostaną oni natychmiast zatrzymani. "Czasy kiedy to prokuratura zamykała, kiedy chciała, na szczęście minęły" - dodał minister.

Jak wyjaśnił Kurczuk, "do aresztowania posłów może dojść wtedy, kiedy prokuratura wystąpi z takim wnioskiem do sądu i dopiero ten może wydać zgodę na zatrzymanie obywatela".

"Z reguły jednak zanim prokuratura decyduje się na taki krok, jest zasadą, że daną osobę jeszcze raz się przesłuchuje i dopiero po analizie takiego przesłuchania podejmuje się decyzję o  skierowaniu wniosku do sądu" - powiedział prokurator generalny.

Pytany, jak szybko można się spodziewać takiego wniosku w  przypadku posła Jagiełły, Kurczuk odparł: "Gdybym zajmował się wróżbiarstwem i coś wiedział, to bym przede wszystkim zagrał w  toto-lotka".

Marszałek Sejmu Marek Borowski uważa, że Sejm powinien wyrazić zgodę na tymczasowe aresztowanie Andrzeja Jagiełły. "Po zapoznaniu się z  uzasadnieniem tego wniosku uważam, że jest ono wystarczające, by  posłowie przychylili się do wniosku prokuratury" - powiedział.

Sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich jednogłośnie postanowiła w poniedziałek wieczorem, że  zwróci się do Sejmu o wyrażenie zgody na tymczasowe aresztowanie Jagiełły.

Tymczasem on sam nadal zapewnia o swojej niewinności. Zapowiedział, że zamierza się bronić zarówno w komisji regulaminowej i spraw poselskich, jak i podczas rozpatrywania przez Sejm wniosku o wyrażenie zgody na jego aresztowanie.

"Gdzie się tylko da, to idę i będę bronił swojej czci, bo nie ostrzegałem i nie było żadnych skutków tego ostrzeżenia" -  powiedział poseł.

Pytany, jak wyobraża sobie sprawowanie mandatu po ewentualnym aresztowaniu, odparł: "Nie wiem". "Ale - dodał - jeśli za takie rzeczy będą w Polsce następowały aresztowania, to nie widzę tego kraju w perspektywie". 4 lipca "Rzeczpospolita" poinformowała, że w trakcie śledztwa z  policyjnego podsłuchu wyniknęło, iż poseł (wówczas SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i  ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki.

Starachowicki starosta i ówczesny wiceprzewodniczący rady (obaj z SLD) zostali z kilkunastoma innymi osobami zatrzymani w marcu przez CBŚ i przebywają w areszcie. Prokuratura oskarżyła starostę Mieczysława S. o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód, a Marka B. o wyłudzenie odszkodowania oraz łapówkarstwo.

9 lipca Jagielle postawiono zarzut utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu o planowanej akcji CBŚ. W piątek prokuratura skierowała do  marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na jego aresztowanie.

Posłowie mają też podjąć decyzję w sprawie uchylenia immunitetu i tymczasowego aresztowania posła Łyżwińskiego. W  ubiegłym tygodniu przyjęcie takiego wniosku rekomendowała posłom sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich.

I on czuje się niewinny: "Niech się boją ci, którzy popełnili ogromne przestępstwa i afery, tj. spirytusową, FOZZ, rublową, karabinową, bo to są rzeczy istotne dla kraju. Ja się nie boję" - mówił dziennikarzom.

rp, pap