Kandydat PiS na prezydenta Warszawy Jacek Sasin w rozmowie z RMF FM odniósł się do zbliżających się wyborów samorządowych.
– Wybory w „Lemingradzie”? Nie lubię tego określenia „Lemingrad”, bo jest w jakimś stopniu obraźliwe wobec tych, których nazywa się lemingami – zaczął Sasin. Przyznał przy tym, że prawdopodobnie definicją leminga jest ktoś, kto bezrefleksyjnie głosuje na PO, jednak on sam nie wierzy, „że są ludzie, którzy bezrefleksyjnie głosują”. – Uważam, że każdy jednak waży ten swój głos przed wyborami i głosuje na tego, kto daje mu lepszą ofertę. Walka o Warszawę na pewno jest bardzo trudna, ale ona jest trudna we wszystkich dużych miastach, gdzie są osiadli prezydenci. Dysponują ogromnym aparatem, możliwościami również finansowymi, żeby się lansować. I Hanna Gronkiewicz-Waltz to robi.
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy komentował też swoją propozycję dotyczącą darmowej komunikacji miejskiej. Jego zdaniem „to realny biznesowy projekt”, a pieniądze na jego realizację mają pochodzić z „nowych podatników”. Sasin zwrócił uwagę, że w Warszawie jest ponad 300 tys. ludzi, którzy pracują w stolicy, ale nie płacą w niej podatków. Odniósł się też do osób, które „de facto żyją w Warszawie, ale śpią tuż pod Warszawą”. Posłużył się przy tym własnym przykładem – zaznaczył, że sam mieszka „900 metrów od granicy Warszawy”.
Zdaniem Sasina „Warszawa w żaden sposób nie zachęciła tych ludzi, żeby swoje podatki umieszczali w budżecie tego miasta, w którym żyją”. – Ja nie płacę podatków w Warszawie, ponieważ - jak mówię - Warszawa nie dała mi żadnej oferty, która by mnie do tego skłoniła. Ja wierzę, że Polacy, warszawiacy, w ogóle: ludzie patrzą na to wszystko racjonalnie i płacą podatki tam, gdzie im się to po prostu opłaca. Ironia losu że kandydat na prezydenta Warszawy mieszka poza nią i nie płaci w niej podatków? Nie, dlaczego? W czym jestem gorszy? W związku z tym, że mieszkam 900 metrów od granic Warszawy od pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, która mieszka od centrum Warszawy dalej niż ja? Tylko dlatego jest w Warszawie, że Wawer kiedyś do Warszawy przyłączono a Ząbek, w których mieszkam, nie przyłączono, chociaż ze wszystkich stron są otoczone przez Warszawę.
RMF FM
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy komentował też swoją propozycję dotyczącą darmowej komunikacji miejskiej. Jego zdaniem „to realny biznesowy projekt”, a pieniądze na jego realizację mają pochodzić z „nowych podatników”. Sasin zwrócił uwagę, że w Warszawie jest ponad 300 tys. ludzi, którzy pracują w stolicy, ale nie płacą w niej podatków. Odniósł się też do osób, które „de facto żyją w Warszawie, ale śpią tuż pod Warszawą”. Posłużył się przy tym własnym przykładem – zaznaczył, że sam mieszka „900 metrów od granicy Warszawy”.
Zdaniem Sasina „Warszawa w żaden sposób nie zachęciła tych ludzi, żeby swoje podatki umieszczali w budżecie tego miasta, w którym żyją”. – Ja nie płacę podatków w Warszawie, ponieważ - jak mówię - Warszawa nie dała mi żadnej oferty, która by mnie do tego skłoniła. Ja wierzę, że Polacy, warszawiacy, w ogóle: ludzie patrzą na to wszystko racjonalnie i płacą podatki tam, gdzie im się to po prostu opłaca. Ironia losu że kandydat na prezydenta Warszawy mieszka poza nią i nie płaci w niej podatków? Nie, dlaczego? W czym jestem gorszy? W związku z tym, że mieszkam 900 metrów od granic Warszawy od pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, która mieszka od centrum Warszawy dalej niż ja? Tylko dlatego jest w Warszawie, że Wawer kiedyś do Warszawy przyłączono a Ząbek, w których mieszkam, nie przyłączono, chociaż ze wszystkich stron są otoczone przez Warszawę.
RMF FM