„Prezydent” Doniecka. Człowiek Achmetowa liderem separatystów?

„Prezydent” Doniecka. Człowiek Achmetowa liderem separatystów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Renat Achmetow wciąż jest najbogatszym Ukraińcem? (fot. wikimedia.org) 
Pomimo apeli Kijowa i Unii Europejskiej, separatyści rozpoczęli dziś „wybory” w Donbasie. Politologowie nie mają wątpliwości, że wyścig „wygra” lansowany przez Moskwę premier samozwańczej DRL. Kim jest Ołeksandr Zacharczenko?
W „wyborach” do tzw. Rady Ludowej czyli parlamentu samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) startują dwie „partie”: Doniecka Republika oraz Wolny Donbas. O fotel „prezydenta” (szefa władz wykonawczych) walczą trzech kandydatów: premier Ołeksandr Zacharczenko, szef parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandr Kofman oraz deputowany Jurij Sywokonenko.

Ukraińscy politologowie uważają, że „wybory” są od początku do końca farsą, a wyniki są z góry ustalone. „Prezydentem” samozwańczej republiki ma zostać Zacharczenko, którego od miesięcy lansuje Moskwa. Potwierdzają to również rosyjskie media. Na kilka dni przed „wyborami”  poinformowały o rzekomym sondażu, przeprowadzonym w Doniecku. Według tych badań Ołeksandra Zacharczenko ma popierać ponad połowa mieszkańców zniszczonego wojną miasta.

O Zacharczence niewiele wiadomo. Na stanowisko „premiera” samozwańczej republiki czterdziestolatek został naznaczony niedługo po tym, jak doszło do zestrzelenia malezyjskiego boeinga na wchodzie Ukrainy. Według obserwatorów konfliktu na Ukrainie, Rosja wymieniła dotychczasowych watażków separatystów, którzy mogli być zamieszani w tragedię. Zacharczenko był idealnym kandydatem: urodził się w Doniecku, zdobył tu wykształcenie oraz przez jakiś czas pracował w górnictwie. Osobiście uczestniczył w walkach, dowodził atakiem na miejscowość Korzewnia, gdzie został ranny.

Człowiek Achmetowa

Według analityków ukraińskiego Centrum badań nad polityką zewnętrzną, Zacharczenko to człowiek ściśle powiązany z strukturami Partii Regionów byłego prezydenta Wiktora Janukowycza oraz najbogatszego ukraińskiego oligarchy Rinata Achmetowa. Jednak do rozpoczęcia konfliktu był  marginalną postacią. W ostatnich latach zajmował się małym biznesem. Według ukraińskich mediów, Zacharczenko kierował nielegalnymi kopalniami węgła, „patronat” nad którymi sprawowali miejscowi urzędnicy. Zacharczenko również miał zajmować się drobnym przemytem na ukraińsko-rosyjskiej granicy.

Zacharczenko był jednym z liderów donieckiej komórki bojówki „Opłot”, która zrzeszała byłych i obecnych milicjantów. To właśnie ta organizacja miała kierować oddziałami tzw. tituszków – dresiarzy, którzy u boku milicji polowali na aktywistów Majdanu. Zarzuca się im przynajmniej kilka zabójstw, w tym dziennikarza.

Zacharczenko zasłynął, kiedy w kwietniu, na samym początku konfliktu w Donbasie, wraz ze swoim ugrupowaniem „wziął pod ochronę” doniecki ratusz. - Cała ta akcja była wyreżyserowana przez Partię Regionów i w zgodzie z ratuszem - pisze analityk Ołeksandr Nikonorow. - Była to próba zabezpieczyć ratusz przed bojówkami innych liderów DLR – tłumaczy. Według analityków, od tego czasu Zacharczenko i jego ugrupowanie walczyło o wpływy Janukowycza i Achmetowa z ugrupowaniami wysłanników z Moskwy. 

Twarz terrorystów

7 sierpnia Zacharczenko zamienił na stanowisku „premiera” DLR Rosjanina Aleksandra Borodaja. Od tego czasu stał się twarzą separatystów w rosyjskich mediach, które nie żałują, ani miejsca w gazetach, ani czasu w telewizji, aby opowiadać o działalności „lidera powstańców”. Jeśli Zacharczenko nie stoi za mównicą na posiedzeniu „Rady Ludowej” i nie opowiada o światłej przyszłości republiki, to działa na rzecz społeczeństwa: odwiedza rannych bojowników w szpitalu, sprawdza czy są przygotowane szkoły, spotyka się z prostymi mieszkańcami republiki. Ostatnio zaśpiewał w duecie z Józefem Kobzonem, znanym rosyjskim piosenkarzem należącym do kremlowskich elit. A przygrywała im orkiestra wojskowa w zestawie 70 muzyków z MSW Rosji. 

Zacharczenko jest też specem od „sensacyjnych” wypowiedzi. Na łamach rosyjskich gazet obiecuje „wywalczyć spod ukraińskiej okupacji Mariupol”. Twierdzi też, że nie wyklucza, iż po pseudowyborach ponownie rozpęta się wojna. Choć w rzeczywistości od momentu zawieszenia broni, walki na wschodzie Ukrainy trwają bez przerwy.

Moskwa uzna wybory

Kijów i Unia Europejska zadeklarowali, że nie uznają wyników „wyborów” w Donbasie, ponieważ stanowią one naruszenie umowy zawartej w Mińsku. Rosja ma jednak odmienne zdanie. - Wybory, które zostaną przeprowadzone 2 listopada na terytorium ługańskiej i donieckiej narodowej republice będą ważne z punktu widzenia legitymizacji władz. Uważamy, że jest to jeden z najważniejszych kierunków mińskich negocjacji – powiedział podczas wywiadu minister spraw zagranicznych, Siergiej Ławrow.