Większość ofiar ataku stanowią afgańscy policjanci. Na miejscu zginęło także 15-20 napastników.
Zdaniem gubernatora, w ataku wzięło udział co najmniej 400 partyzantów. Dotychczas w podobnych akcjach nie uczestniczyło więcej niż 80 bojowników. Nie jest jasne, w jaki sposób całej zmotoryzowanej grupie udało się przekroczyć granicę.
Dżalali twierdzi, że wśród napastników byli zarówno talibowie jak i siły lojalne wobec Gulbuddina Hekmatiara - przywódcy islamskiej organizacji Hezbe Islami, byłego mudżahedina i premiera, skłóconego z obecnym kierownictwem Afganistanu.
***
Zarówno lider Al-Kaidy, Osama bin Laden jak i przywódca afgańskich talibów mułła Omar mają się doskonale - podała w poniedziałek rano agencja Reutera, powołując się na informacje stacji telewizyjnej Al-Arabija.
Wiadomości na temat kondycji bin Ladena i Omara nadająca z Dubaju stacja otrzymała od jednego z przywódców Al-Kaidy, który przysłał Al-Arabii taśmę z nagranym oświadczeniem.
Abdel Rahman al-Nadżi, uważany za jednego z liderów Al-Kaidy, pełniący rolę rzecznika Osamy bin Ladena, powiedział, że poszukiwani przez Amerykanów bin Laden i mułła Omar nadal kierują islamskim ruchem oporu, wymierzonym przeciwko Amerykanom.
Al-Nadżi wezwał muzułmanów do kontynuowania świętej wojny - przede wszystkim na terenie Iraku. "Amerykanie błagają świat by opowiedział się po ich stronie w Iraku" - oświadczył rzecznik Al- Kaidy, wzywając wyznawców islamu do wypowiedzenia totalnej wojny siłom USA w tym kraju.
Abdel Rahman al-Nadżi znajduje się na 16. miejscu amerykańskiej listy najbardziej poszukiwanych członków terrorystycznej Al-Kaidy.
sg, pap