Premier Jean-Pierre Raffarin zarządził dochodzenie, które ma ustalić rzeczywistą liczbę zgonów w następstwie upałów. Decyzja premiera jest reakcję na szacunki PFG.
W zeszły poniedziałek, rząd francuski przyznał że liczba śmiertelnych ofiar sierpniowych upałów - z temperaturami przekraczającymi 40 stopni Celsjusza - może sięgać pięciu tysięcy (!) i że winny jest system, który nie przekazywał na czas tych alarmujących informacji do odpowiednich władz. Z tego powodu z urzędu zrezygnował główny lekarz kraju.
Po czwartkowym posiedzeniu Rady Ministrów, prezydent Francji Jacques Chirac zapowiedział podjęcie wszelkich działań, by zapobiec w przyszłości podobnym dramatom. "Zostaną podjęte wszelkie wysiłki w celu usunięcia niedociągnięć w naszej organizacji służby zdrowia" - powiedział prezydent.
"Wszystkie przyczyny ostatnich dramatów zostaną dokładnie przeanalizowane, przy zachowaniu pełnej przejrzystości" - podkreślił. Przyrzekł też medycznym służbom ratowniczym i ekipom pogotowia wszelkie środki, niezbędne, by sprostać sytuacjom wyjątkowym i kryzysom.
Liczba śmiertelnych ofiar ostatniej fali upałów "najprawdopodobniej" sięga 10 tys. - powiedział po czwartkowym posiedzeniu rządu sekretarz stanu ds. ludzi starszych Hubert Falco.
Agencje zwracają uwagę, że Jacques Chirac przemawiał wkrótce po powrocie z trzytygodniowych wakacji w Kanadzie, w czasie których nie wypowiadał się publicznie na temat skutków fali upałów we Francji. Opozycja zarzucała prezydentowi, że w najgorętszym momencie kryzysu nie przerwał wakacji i nie powrócił do kraju. Krytycy wypomnieli Chirakowi, że np. poprzedni premier Francji Lionel Jospin przerwał wakacje w Egipcie, kiedy Francję nawiedziła fala gwałtownych burz w 1999 r.
AFP podała, że - według najnowszego sondażu - 51 proc. Francuzów uważa, iż rząd nie dopełnił swych obowiązków w czasie najnowszego kryzysu sanitarnego. em, pap