W imię ojca

Dodano:   /  Zmieniono: 
O Polakach, Żydach, dobrym Niemcu i Hollywood – opowiada Andrzej Szpilman, syn „Pianisty”, Władysława Szpilmana.

Skąd pomysł, by wydać książkę ojca po 50 latach od jej premiery?

W ogóle takiego pomysłu na początku nie było.

A jednak się ukazała.

To z powodu Wolfa Biermanna, niemieckiego poety i barda. Ale po kolei. Jestem lekarzem dentystą. W Hamburgu w latach 90. otworzyłem swój gabinet w najlepszym miejscu, obok instytutu filmowego, redakcji „Spiegla” i „Sterna”. Tak trafiła do mnie Nina Hagen, piosenkarka rockowa. Potem przyszedł były mąż jej matki, Wolf Biermann, i się z nim zaprzyjaźniłem. Wolf napisał nowe tłumaczenie poematu Icchaka Kacenelsona pt. „Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie” i bardzo się interesował tym, co działo się w warszawskim getcie. Gdy dowiedział się, że mój ojciec również tam był, zamęczał mnie pytaniami. W końcu pożyczyłem mu wydaną w Niemczech antologię Karin Wolff „Hiob 1943”, w której były trzy rozdziały wydanej w 1946 r. książki taty. „Jak to przeczytasz, to dowiesz się, jak było” – zachęciłem. „Wiesz – powiedział po przeczytaniu – ja tę książkę chciałbym przeczytać w całości”.

Przetłumaczył pan mu resztę?

Więcej możesz przeczytać w 51/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.