Dossier Wariata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kto się boi notesu zamordowanego przywódcy Wołomina?
Gdy w lutym ubiegłego roku zastrzelono w Warszawie Wiesława N. (ps. Wariat), brata Henryka N. (Dziada), domniemanego szefa mafii wołomińskiej, ujawniono, że w jego notesie znajdują się nazwiska zaprzyjaźnionych polityków i biznesmenów, prokuratorów, policjantów, sumy wypłat dla różnych osób, plany inwestycyjne, a nawet rozliczenia z hurtowymi handlarzami amfetaminy. Jan Olszewski, lider Ruchu Odbudowy Polski, domagał się nawet, by śledztwo w tej sprawie nadzorowała specjalna komisja rządowo-parlamentarna. W ubiegłym roku śledztwo prowadziła warszawska prokuratura, lecz jesienią je umorzyła. Niedawno sprawę przekazano do Prokuratury Okręgowej w Radomiu. "W świetle zebranych dotychczas dowodów brak jest jakichkolwiek podstaw do uznania, że zachodzi uzasadnione podejrzenie zaistnienia przestępstwa, polegającego na przyjmowaniu korzyści majątkowych przez osoby publiczne, w tym również prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Warszawie" - napisał w ubiegły czwartek rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Przekazanie sprawy do Radomia uzasadniono możliwością przesłuchania warszawskich prokuratorów w innej sprawie, wykrytej przy okazji śledztwa dotyczącego zabójstwa Wariata. W ubiegłym tygodniu Prokuratura Krajowa zdecydowała jednak, że dochodzenie w sprawie zabójstwa Wariata należy kontynuować. Czynności zostaną podjęte dopiero jesienią, gdyż najważniejszy świadek - jeden z warszawskich prokuratorów - uległ niedawno wypadkowi samochodowemu. A właśnie od jego wyjaśnień radomska prokuratura zamierza rozpocząć śledztwo. Policjantom badającym sprawę zabójstwa Wariata udało się tymczasem ustalić, że był on prawdziwym mózgiem Wołomina. Przede wszystkim odpowiadał za inwestycje gangu oraz plan legalizacji większości interesów. W tym celu pokazywał się w towarzystwie znanych osobistości, płacił rachunki za kolacje z niektórymi posłami, wynajmował prawników, w tym dwóch bardzo znanych warszawskich adwokatów szukających "dobrych" długów do kupienia (po przejęciu zobowiązań stał się wspólnikiem w przynajmniej dwóch szanowanych firmach), zatrudnił kilku ekspertów podatkowych. Przez podstawione osoby nawiązał kontakty z kierownictwem co najmniej czterech spółek giełdowych. Zapiski w notesie potwierdzają też, że miał swoich ludzi w policji i prokuraturze. Przy okazji wyszło na jaw, że informatorów w policji miał również gang pruszkowski. Wiesława N. zamordowano w lutym ubiegłego roku pod jednym ze sklepów na warszawskiej Pradze. Tego samego dnia zastrzelono Cezarego D., związanego z konkurencyjnym gangiem pruszkowskim, ale sekretnie współpracującego z Wariatem. Powodem obu egzekucji był najprawdopodobniej przeciek z policji: gangsterzy z "Pruszkowa" otrzymali informację, że brat Dziada przekazuje policjantom uzyskane od Cezarego D. informacje o ich amfetaminowych interesach. Wiesław N. nie tylko bowiem konkurował z "Pruszkowem" na rynku produkcji i obrotu narkotykami, lecz także uczestniczył w policyjnej prowokacji przeciwko Pershingowi. Informatorzy tego ostatniego w po- licji obawiali się, że zostaną przez kolegów wykryci, dlatego udostępnili "Pruszkowowi" operacyjne dane o konkurencji. Wiesław N. nie mógł w tej sytuacji przeżyć. W notesie odnalezionym przy zwłokach Wariata znaleziono cenne informacje o planowanych przez niego inwestycjach na warszawskim rynku nieruchomości, choć największą sensację wzbudziły nazwiska kilku polityków, dziennikarzy i biznesmenów - m.in. Krzysztofa H., do niedawna uważanego za jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. Choć prokuratura apelacyjna temu zaprzecza, informacje z notesu Wiesława N. dowodzą, że mógł on mieć kontakty w prokuraturze. W notatniku znaleziono przecież kompletną listę świadków mających zeznawać w procesie przeciwko jego bratankowi Pawłowi N. (ps. Mrówa), synowi Dziada. Jest on oskarżony o udział w bójce w dyskotece Acapulco w Wesołej, która zakończyła się śmiercią przypadkowej osoby. Aresztowano go po kilku miesiącach poszukiwań listem gończym. Wcześniej za udział w tej samej bójce na siedem lat więzienia skazano Roberta N., drugiego syna Dziada. O kontaktach przywódców wołomińskiego gangu z prokuratorami miały też świadczyć tajemnicze zapiski znalezione w notesie Wariata: "prokurator - 1000" i "prokurator X (inicjał) - 2000 USD". W tej sprawie wszczęto specjalne śledztwo. Prowadząca je Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie znalazła jednak żadnych dowodów świadczących, że chodziło o wręczanie łapówek polskim prokuratorom. Okazało się natomiast, że zapiski sporządził krewny Wariata, a dotyczyły one niemieckiego prawnika Friedricha W. Kilka miesięcy przed śmiercią, kiedy Wiesława N. aresztowano w związku z odkryciem przez policję wytwórni amfetaminy w podwarszawskiej Woli Karczewskiej, Niemiec zapewniał go, że w zamian za odpowiednią sumę pieniędzy zapewni mu wyjście na wolność. Umożliwić mu to miały jego rzekomo świetne znajomości w polskich organach ścigania. Śledztwo nie potwierdziło jednak, by którykolwiek z polskich prokuratorów wziął od Friedricha W. pieniądze. Śmierć Wiesława N. zapoczątkowała fatalną passę jego rodziny. Informacje zawarte w notesie, a także w kilku innych notatnikach, które policja odnalazła później w jego mieszkaniu, posłużyły do zebrania obciążających dowodów przeciwko jego żonie i bratu. W maju tego roku białostocki sąd aresztował Dziada i Ewę N., wdowę po Wariacie.

Więcej możesz przeczytać w 30/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.