Hurtownia seksu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Reporterzy "Wprost" i telewizji Polsat zdemaskowali gang handlarzy kobietami.
Jeśli nie oddały zarobionych pieniędzy, były bite i poniżane. Często stosowaną karą był zbiorowy gwałt połączony z wkładaniem do pochwy różnych przedmiotów: butelek po piwie, puszek, kamieni. Tak były zmuszane do posłuszeństwa prostytutki więzione i wykorzystywane przez gang sutenerów i handlarzy żywym towarem, działający w Kole w województwie wielkopolskim. Po pracy 21 kobiet przetrzymywano w szopie, w której Sławomir G., szef gangu, wcześniej trzymał psy. Bijąc, kalecząc, upokarzając i gwałcąc, przygotowywano dziewczyny do wywozu do tanich domów publicznych na Zachodzie, głównie w Niemczech. W slangu przestępców takie traktowanie kobiet nazywa się ujeżdżaniem. Ma ono stępić ich wrażliwość i złamać opór. Reporterzy "Wprost" i telewizji Polsat pomogli policji rozbić gang i uwolnić kobiety.

Na trop gangu wpadliśmy dzięki listowi od jednej z prostytutek. Napisała go po przeczytaniu artykułu "Sekscasting" (nr 30), w którym opisywaliśmy targ "ujeżdżonych" już niewolnic spod Słubic. Ona sama była jedną z takich kobiet. W ostatni czwartek policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu oraz z Komendy Powiatowej Policji w Kole zatrzymali Sławomira G. oraz trzech innych mężczyzn, pomagających mu w przestępczym procederze. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Kole.

Niewolnice z Koła

Kobiety więziono m.in. na posesji Sławomira G. na obrzeżach Koła. Stamtąd były codziennie rano rozwożone na trasę A2 w okolicach motelu i baru Europa w Dąbrowicach, w połowie drogi z Koła do Konina. To miejsce jest od lat znane klientom tzw. tirówek. Mało kto przypuszczał jednak, że dziewczyny są ofiarami gangu handlarzy żywym towarem. W Dąbrowicach już w latach 70. milicja tolerowała przydrożną prostytucję, zwalczaną w innych częściach Polski. Powód był prosty - milicjanci otrzymywali od kobiet prowizję. A one świadczyły usługi głównie kierowcom tirów z zachodniej Europy, płacącym twardą walutą. W latach 90. seksualne zagłębie bardzo się rozbudowało: wraz ze wzrostem liczby prostytutek powstały kolejne restauracje i motele. Korzystają z nich przeważnie na godziny kierowcy ciężarówek z Niemiec, Holandii, Francji, a także Polski.

Mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek nie przejmowali się losem dziewczyn, bo często dzięki ich klientom mieli pracę (właśnie w barach, restauracjach i motelach). - Zadziwia stępienie wrażliwości tych ludzi. Prawie wszyscy wiedzieli, co się dzieje z kobietami, ale nikt nie interweniował. Obowiązywało niepisane prawo, że gang może robić z prostytutkami wszystko, a widząc gwałty i pobicia, ludzie po prostu odwracali głowy. Dlatego tak długo gangsterzy byli bezkarni - mówi Krzysztof Rutkowski, detektyw i poseł, który pomagał nam w zdemaskowaniu gangu Sławomira G.

Dług

Kilka tygodni temu, udając pośredników, uczestniczyliśmy w kilku castingach do domów publicznych m.in. w okolicach Słubic. Dziewczyna, która do nas napisała, podczas castingu poznała kobiety torturowane wcześniej przez gangsterów z okolic Koła. Później namówiła je do opisania tego, czego doświadczyły od członków gangu Sławomira G. Opisana historia to prawdziwy horror. Kobiety spały po trzy, cztery godziny na dobę, bo w ciągu dnia pracowały jako tirówki, a wieczorem i nocą świadczyły usługi nocującym w okolicy kierowcom ciężarówek i innym gościom. Każdy przejaw niesubordynacji był karany biciem, torturowaniem, gwałtem albo grzywną w wysokości 2-3 tys. zł, co oznaczało konieczność pracy przez kilka tygodni za darmo. Dziewczyny nie mogły chorować, menstruacja zwalniała je z obowiązków tylko na dobę.

Piotr Kudzia

Grzegorz Pawelczyk

Pełny tekst w najnowszym 1085 numerze "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 8 września

W tym samym numerze: Meduza w bandażach (Igor Mitoraj, najlepiej zarabiający rodzimy artysta, za granicą uważany jest za największego z kontynuatorów Augusta Rodina) oraz Trzęsienie Episkopatu ( W polskim kościele szykują się największe zmiany od czasu odzyskania niepodległości w 1918 roku).