Kłopotek, Kurski i Tyszkiewicz o matce Dudy. "Czepianie się matki, że pomaga dziecku, jest niskie"

Kłopotek, Kurski i Tyszkiewicz o matce Dudy. "Czepianie się matki, że pomaga dziecku, jest niskie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Duda, fot. JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA / NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
"Fakt" opublikował film z mamą Andrzeja Dudy, prof. dr hab. inż. Janiną Milewską-Dudą, która zbierała podpisy pod listami poparcia syna na wykładzie. - Jest to niesmaczne i nie powinno się tego robić. Jest to naruszenie ordynacji wyborczej. Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości - odniósł się do sprawy w rozmowie z "Wprost" polityk PSL, Eugeniusz Kłopotek. - Formalnie to jest pewne uchybienie, czy też naruszenie, natomiast moralnie i sytuacyjnie czepianie się matki, że pomaga dziecku, jest bardzo niskie - powiedział Jacek Kurski z Solidarnej Polski.
- Nie powinna tego robić, bo to jest łamanie przepisów ordynacji wyborczej, kodeksu wyborczego. Na terenie uczelni i zakładów pracy nie powinno się prowadzić agitacji wyborczej, a zbieranie podpisów jest swego rodzaju agitacją wyborczą. Nie jest to jakiś grzech śmiertelny, ale jest to nie fair. To nieładne - skomentował zbieranie podpisów przez mamę Dudy Eugeniusz Kłopotek z PSL. Na stwierdzenie, że zbieranie podpisów może nie być traktowane jako agitacja odpowiedział, że jest to "falandyzacja prawa w drugą stronę". - Jest to niesmaczne i nie powinno się tego robić. Jest to naruszenie ordynacji wyborczej. Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości - stwierdził.

Zdaniem Jacka Kurskiego z Solidarnej Polski mówienie o tej sprawie jest "nieprawdopodobnym czepianiem się". - Formalnie to jest pewne uchybienie, czy też naruszenie, natomiast moralnie i sytuacyjnie czepianie się matki, że pomaga dziecku, jest bardzo niskie. Po ludzku jest to czepianie się. Gdyby to nie była matka, a polityk, czy członek komitetu, ale to matka. Tak samo nie czepiałbym się innych członków rodziny. Tym bardziej, że gdyby Duda złożył 125 tys. podpisów to można by mieć wątpliwości, ale on złożył 1,6 mln - powiedział w rozmowie z "Wprost".

Bez komentarza tę sprawę zostawił Robert Tyszkiewicz, szef sztabu Bronisława Komorowskiego. - Nie komentujemy tej sprawy, ze względu na to, że jest to najbliższa rodzina konkurenta - powiedział.

Politycy odnieśli się również w tym kontekście do sytuacji, w której podczas jednego z wieców prezydenta Bronisława Komorowskiego wspierały dzieci z transparentami. - Bardzo nieładne, bardzo niesmaczne, niestety zdarzyło się to w moim województwie i niestety burmistrz, może nie do końca świadomie, dał na to przyzwolenie. Nie było to też do końca przemyślane. Zabrakło wyobraźni. Obie sytuacje są nie fair i nie w porządku. Tylko że w przypadku Komorowskiego nie jest winien sam kandydat, a gorliwość miejscowych notabli, którzy niestety wykorzystali nie do końca świadome dzieciaki - powiedział Kłopotek. - Na lekcje patriotyzmu jest czas poza kampanią wyborczą - dodał.

Kurski stwierdził, że sytuacji tych "nie można porównać". - Tam te dzieci zostały spędzone bez ich, czy też ich rodziców, wpływu. Mówimy o dzieciach, osobach niepełnoletnich. Było to uchybienie. Pani Duda nikogo nie zmuszała, powiedziała, że jest taka możliwość dorosłym ludziom. Tam dzieci wzięto za wszarz i zapędzono na akademię ku czci. To jest jednak różnica - podsumował.