Seremet: Prokuratorzy są wściekli

Seremet: Prokuratorzy są wściekli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Seremet (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Prokurator Generalny Andrzej Seremet na antenie TVN24 powiedział, że prokuratorzy wojskowi "są wściekli” z powodu wycieku jednego ze stenogramów zapisu rozmów z kokpitu prezydenckiego Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 roku rozbił się pod Smoleńskiem.
Seremet dodał, że do stenogramów dostęp ma wiele osób, w tym biegli. Jego zdaniem, "nie ma racjonalnych powodów"", by to któryś prokuratorów przyczynił się do wycieku tego dokumentu. Dodał tez, że prokuratura jest jak najdalej od gier politycznych.

Seremet odniósł się tym samym do ujawnienia przez RMF FM stenogramu. Z kolei "Wiadomości” TVP 1 ustaliły, że istnieje także drugi stenogram wykonany w oparciu o inną analizę fonoskopijną.

Istnieje drugi stenogram

– Mamy dwa takie załączniki, które obejmują badania fonoskopijne. Jeden fonoskop rozpoznał te wypowiedzi, które ukazały się ostatnio w sferze publicznej. Inny biegły przedstawił tę opinię w nieco zmniejszonym zakresie – powiedział Seremet w rozmowie z dziennikarzem "Wiadomości” Kamilem Dziubką. Jak wyjaśnił, istnieją więc dwie opinie, których autorami są dwie różne osoby.

Prokuratorzy będą konfrontować różnice

Prokurator generalny wyjaśnił, że "na potrzeby tzw. kompleksowej opinii biegłych sporządzono jeszcze jedną opinię fonoskopijną”. Seremet dodał, że stenogramy nie zostały opublikowane podczas konferencji prasowej Naczelnej Prokuratury Wojskowej pod koniec marca, ponieważ śledczy muszą skonfrontować oraz wyjaśnić różnice.

Ujawnione stenogramy

RMF FM dotarło do najnowszej opinii biegłych, którzy odczytywali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego Tu-154 M. Eksperci zdołali odczytać o 1/3 słów więcej niż przy poprzednim badaniu. Stenogram rzuca zupełnie inne światło na to, co działo się w kokpicie przed katastrofą.

Zgodnie ze stenogramem sporządzonym przez biegłych w kabinie pilotów, do samego końca, przebywała osoba opisana jako DSP, czyli Dowódca Sił Powietrznych. Miała ona pozostać w kokpicie mimo wezwań stewardessy do zajęcia miejsc. To tej osobie biegli przypisują słowa dotyczące prób lądowania: "Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku". Po pierwszym komunikacie "TERRAIN AHEAD" miał oczekiwać od załogi "Po-my-słów", zachęcał też pilota "Zmieścisz się śmiało". Sugestie o konieczności lądowania miały paść również z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.  

W ostatnich 20 minutach lotu magnetofon w kokpicie zarejestrował 7 prób uciszania innych osób. Na 2,5 minuty przed katastrofą pada "ku(...), przestańcie proszę".

Piwko na pokładzie

Biegli odczytali także rozmowę, która miała miejsce na 30 minut przed katastrofą. Jeden z członków załogi (raczej nie piloci) miał mówić o piciu piwa w czasie lotu. Rozmowa niezidentyfikowanych osób w kokpicie: -  Co to jest?  - Piwko, a ty nie pijesz?

Po dwóch minutach stewardessa pyta niezidentyfikowaną osobę: "Wypijesz?". W odpowiedzi pada przeciągłe "Taaak".

Nowa kopia

Stenogram opracowano na podstawie kopii zapisu rejestratora dźwięku zarejestrowanej podczas wizyty w Moskwie w lutym 2014. Poprzednie badania wykonywano na kopii zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS. Biegli prokuratury wojskowej ujawnili, że w Tu-154M w rejestratorze wykorzystano taśmę niezgodną ze specyfikacją producenta. Spowodowało to, że rozmowy są zaszumione.

Biegli zakwestionowali też wnioski Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, że rejestrator mógł zarejestrować rozmowy z prezydenckiej salonki, czyli z odległości 5 metrów od wejścia do kokpitu. Eksperci stwierdzili, że przy włączonej awionice wypowiedzi osób znajdujących się w odległości metra od wejścia do kabiny pilotów są już nieczytelne.

Więcej o sprawie w materiale RMF FM

Wiadomości TVP1, RMF FM, TVN24.pl