Jest to pierwszy w historii złoty medal polskich florecistek na mistrzostwach świata.
W sumie polscy szermierze wywalczyli w MŚ 75 medali, w tym 15 złotych, 25 srebrnych i 35 brązowych. Dorobek z turniejów drużynowych to 41 medali (8-14-19). Po raz ostatni "biało- czerwoni" stali na najwyższym stopniu podium w 1998 roku, kiedy w La Chaux de Fonds bezkonkurencyjny był zespół florecistów.
Podopieczne fechmistrza Tadeusza Pagińskiego, ze względu na drugie miejsce w oficjalnym rankingu Międzynarodowej Federacji Szermierczej (FIE), marsz po złoty medal rozpoczęły później niż większość zespołów, bo w 1/8 finału miały wolny los.
Pierwszym rywalem była ekipa Chin, a pojedynek zakończył się zwycięstwem Polek 45:39. Początek rywalizacji półfinałowej z Rumunią nie był udany, gdyż pierwsze pojedynki przegrały Mroczkiewicz i Gruchała. Na szczęście w składzie rywalek była Cristina Stahl, która znacznie ustępowała swoim koleżankom i na niej Polki +zarobiły+ łącznie 15 punktów.
Na prowadzenie (30:26) przyszłe mistrzynie świata wyprowadziła Sylwia Gruchała, a w ostatniej serii walk Rumunkom udało się zadać tylko sześć trafień. Końcowy wynik - 45:32 dla Polski.
Finał był powtórką z ubiegłorocznych MŚ - na drodze polskiej drużyny do złotego medalu stanęły Rosjanki, które w Lizbonie wygrały 45:41.
Jako pierwsze na planszy pojawiły się Gruchała i Wiktoria Nikiszina. Dobry początek został zrobiony, bo gdańszczanka wygrała walkę 5:4. Przewagę powiększyła Wojtkowiak (10:6), a po kolejnych dwóch pojedynkach Polki miały już 14 punktów przewagi (20:6).
Co prawda Gruchała przegrała z Jekateriną Juszewą 2:7, ale świetnie dysponowana Mroczkiewicz ponownie wyprowadziła polski zespół na bezpieczne, 12-punktowe, prowadzenie (27:15).
W następnej walce złoto zaczęło się wymykać z rąk polskich florecistek, bo zupełnie pogubiła się Wojtkowiak i przegrała z Juszewą aż 1:12. Po raz kolejny sytuację musiała +prostować+ Mroczkiewicz - zrobiła to doskonale i Polki przed ostatnim pojedynkiem prowadziły 38:30. Dzieła dokończyła Gruchała. Końcowy wynik - 45:36.
Za postawę w finale największe słowa uznania należą się Magdalenie Mroczkiewicz, która swoje pojedynki wygrała w sumie różnicą 15 trafień.
Jedynym faktem, który mącił zapewne wielką radość w polskiej ekipie, była ubiegłoroczna decyzja władz FIE o wycofaniu drużynowej rywalizacji florecistek z programu igrzysk olimpijskich.
rp, pap