HOSSA BESSA

Dodano:   /  Zmieniono: 

Kobieta rakieta

Baza lotnicza Vandenberg na południu Kalifornii jest podstawowym kosmodromem Sił Zbrojnych USA. To stąd w latach 50. ubiegłego wieku startowały rakiety Minuteman II zdolne do przenoszenia ładunku termojądrowego o mocy 2 megaton, 200 razy większego niż bomba zrzucona na Hiroszimę. Baza leży kilkanaście kilometrów na wschód od Lompoc, małego miasteczka, które do tej pory słynęło głównie z produkcji wysokiej jakości gatunków wina. W zeszłym tygodniu Lompoc otrzymało zapowiedź nowej atrakcji turystycznej. To California Space Center, gigantyczny kompleks technologiczno-naukowy, którego pomysłodawczynią i założycielką jest Eva Blaisdell, Amerykanka o polskich korzeniach. W latach 90. była pierwszym prezesem polskiego oddziału amerykańskiego giganta technologicznego Compaq. Jako jedna z niewielu kobiet inwestowała w start-upy wykluwające się w Dolinie Krzemowej. W 2011 r. ku zaskoczeniu wszystkich złożyła konkurencyjną dla Zygmunta Solorza-Żaka ofertę na zakup operatora telefonii komórkowej Polkomtel. Dzisiaj jej oczkiem w głowie jest California Space Center, którego głównym punktem ma być specjalny amfiteatr do obserwacji rakiet startujących z bazy lotniczej Vandenberg. Centrum za 500 mln dolarów to jedynie zalążek większego projektu. Blaisdell zamierza pod Lompoc stworzyć całą Kosmiczną Dolinę – centrum badań i wykorzystania przestrzeni kosmicznej. Chce działać w ramach konsorcjum, które tworzą m.in. takie firmy jak największy koncern budowlany w USA Bechtel oraz dwie firmy technologiczne: japońskie Sony i kanadyjski Imax. Kilkanaście dni temu Eva Blaisdell razem z wydawcą tygodnika ,,Wprost” Michałem Lisieckim utworzyli Copernicus Ventures Int. – międzynarodową platformę oferującą przedsiębiorcom pomoc w dostępie do rynku kapitałowego w USA. Nowo utworzona spółka ma wspierać finansowo i merytorycznie młode europejskie firmy, które chcą zacząć działać globalnie. �

©� WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Biznesmen na aucie

,,SYLWESTER CACEK ZŁOŻYŁ W GO- DZINACH porannych rezygnację z funkcji prezesa spółki RTS Widzew Łódź”– tak przed tygodniem brzmiał suchy komunikat na oficjalnej stronie internetowej łódzkiego klubu. Cacek, bohater listy 100 najbogatszych Polaków i właściciel sieci restauracji Sphinx, od lat powtarzał, że w Widzew zainwestował dużo za dużo. W sumie kilkadziesiąt milionów złotych. Dosypywanie kolejnych nie miało sensu, bo klub ma 20 mln zł niespłaconych zobowiązań i długą listę wierzycieli. Po rundzie jesiennej Widzew z zaledwie 9-punktowym dorobkiem zajął ostatnie miejsce w tabeli pierwszej ligi. Żeby ratować, co się da, Cacek decydował się w ostatnich dniach na tak desperackie kroki jak sprzedaż za 2,5 mln zł herbu klubu, za co oberwało mu się od kibiców Widzewa. – Piłka nożna na najwyższych szczeblach to, z małymi wyjątkami, rozgrywki miast i spółek Skarbu Państwa. Brak wsparcia klubu przez te organizacje powoduje, że musi on pracować z niższym budżetem. Dążenie do bycia poza układami polityczno- -sportowymi prowadzi do braku sukcesów sportowych, a to przekłada się na czarny PR. Nikt tego nie lubi, ale jeżeli chce się coś zmieniać, trzeba mieć twardą skórę. W biznesie wszyscy znają zasadę, że każda zmiana rodzi opór – wyjaśnia „Wprost” Sylwester Cacek.

Więcej możesz przeczytać w 22/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.