Rolandy raportów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Własny raport w sprawie rakiet przeciwlotniczych "Roland" oraz rozpowszechniania informacji na ten temat przygotował dla prezydenta szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec.
Siwiec, poniedziałkowy gość telewizyjnej "Jedynki", powiedział, ze nie zna treści raportu w tej sprawie, przygotowanego przez Sztab Generalny dla prezydenta, premiera i sejmowych Komisji Obrony Narodowej oraz Komisji Spraw Zagranicznych.

Z tym raportem zapoznał się w poniedziałek premier Leszek Miller. Prezydent Aleksander Kwaśniewski przebywał tego dnia z wizytą oficjalną w Danii.

"Przygotowałem swój raport w tej sprawie prezydentowi" -  poinformował szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Według Siwca, jego raport "opisuje obieg informacji, opisuje to, co było rozpowszechniane przez agencje prasowe" od momentu potwierdzenia przez rzecznika MON znalezienia rakiet i roku ich produkcji do momentu francuskiego dementi w tej sprawie.

"Wszyscy, zapewne zajmując się ważnymi sprawami, trwali w pewnego rodzaju błogostanie, że właściwie nie ma sprawy; skoro nikt się do  tego nie odnosi - mówię +nikt+ w sensie instytucji państwowych, publicznych - ani w Polsce, ani we Francji, no to nie ma sprawy. Okazuje się, że sprawa była" - powiedział szef BBN.

Siwiec zaprzeczył, że sam - przed rzecznikiem MON - podał informację o znalezieniu rakiet wyprodukowanych w 2003 roku. "Nie, nic takiego nie podałem" - odpowiedział na pytanie w tej sprawie.

"Pytanie - skierowane zresztą do prof. Zbigniewa Brzezińskiego -  brzmiało tak: czy należy karać Francuzów za to, że sprzedawali rakiety do Iraku? A podpowiedź moja brzmiała tak, że z faktu wyprodukowania nie może wynikać wniosek, że państwo jest zaangażowane w nielegalny proceder, ponieważ nie wiadomo jeszcze było, jakie to rakiety, kiedy zostały sprzedane i czy zostało złamane prawo międzynarodowe" - powiedział Siwiec.

"Przestrzegałem, aby jakichkolwiek wniosków nie wyciągać, które mogą być upokarzające dla strony francuskiej - i to jest wypowiedź zapisana, którą potwierdzam - nie miała ona nic wspólnego z potwierdzeniem informacji, że wyprodukowano te rakiety w 2003 roku" - dodał szef BBN.

"Protestuję. Ani chwili takiego myślenia, rozumowania nie ma, żeby znaleźć +kozła ofiarnego+: im niżej, im dalej od kraju, tym lepiej" - zapewnił Siwiec w reakcji na uwagę, że za całą sprawę próbuje się obwiniać żołnierzy w Iraku.

"Odpowiedzialność ponoszą osoby publiczne i odpowiedzialne za  potwierdzenie bądź brak potwierdzania tej informacji. Żołnierze wykonali swoje obowiązki w stopniu co najmniej odpowiednim, co  najmniej dostatecznym, posługując się tymi regulaminami i tymi poleceniami, które ich obowiązywały" - dodał.

"Kto popełnił tutaj niedopatrzenie, kto przyczynił się do tej sytuacji?" - padło pytanie.

"Myślę, że nie ma jednej osoby, która powinna czuć się komfortowo, że dopełniła wszelkiej staranności. To jest szerokie gremium osób, no ale osobą, która jakby przypieczętowała tę  lawinę, która później się wysypała, był rzecznik prasowy MON, który podał się do dymisji - to jest rzecz bardzo jednoznaczna" -  odpowiedział szef BBN.

Informacja, potwierdzona przez rzecznika MON, że cztery francusko- niemieckie rakiety przeciwlotnicze Roland, znalezione w Iraku, mają datę produkcji 2003 r., wywołała zdecydowaną reakcję francuskich polityków. Podczas konferencji w Rzymie prezydent Jacques Chirac stanowczo zdementował doniesienia strony polskiej. Wkrótce potem minister obrony Jerzy Szmajdziński wyraził ubolewanie z powodu informacji podanych przez rzecznika swego resortu. Rzecznik MON płk Eugeniusz Mleczak poprosił o zwolnienie z funkcji, a minister tę rezygnację przyjął.

Szef sztabu Generalnego gen. Czesław Piątas zapowiadał "konsekwencje dyscyplinarne" wobec polskich żołnierzy z Iraku, którzy błędnie ocenili napis "2003" na rakietach Roland jako rok ich produkcji.

sg, pap