Ciszej nad tymi rolandami

Ciszej nad tymi rolandami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ministerstwo Obrony Narodowej nie chce komentować publikacji prasowych na temat wniosków raportu MON w sprawie rakiet Roland.
"Nie komentuję tej publikacji" - powiedział o artykule "gazety Wyborczej" p.o. rzecznik MON płk Adam Stasiński.

Gazeta ujawniła, że dotarła do wniosków raportu, który ma  wyjaśnić przyczyny "międzynarodowej gafy". Według raportu, jak podaje "GW", "błąd popełnił rzecznik MON płk Eugeniusz Mleczak, wydając nieautoryzowany komunikat". 3 października w wypowiedzi dla PAP, a wcześniej dla Reutera, oświadczył on, że cztery francusko-niemieckie rakiety przeciwlotnicze Roland, znalezione w Iraku, mają datę produkcji 2003 r.

Ta informacja wywołała natychmiastową i zdecydowaną reakcję Francji. Jeszcze tego samego dnia rzecznik francuskiego MSZ zaprzeczył doniesieniom i poinformował, że od lipca 1990 roku Francja nie autoryzowała ani jednej dostawy sprzętu wojskowego do  Iraku. Zdecydowanie zdementował je też prezydent Francji Jacques Chirac. 4 października podczas konferencji prasowej w Rzymie, mówiąc, że "nie może być rakiet z 2003 roku, ponieważ nie produkuje się ich już od 15 lat".

Wkrótce potem szef MON Jerzy Szmajdziński wyraził ubolewanie z  powodu informacji podanych przez rzecznika resortu. 7 października Mleczak poprosił o zwolnienie ze stanowisk rzecznika resortu i  Dyrektora Biura Prasy i Informacji, a minister tę rezygnację przyjął.

Po tym, gdy sprawa rakiet stała się głośna, szef Sztabu Generalnego WP gen. Czesław Piątas zapowiedział "konsekwencje dyscyplinarne" wobec polskich żołnierzy z Iraku, którzy błędnie ocenili napis "2003" na Rolandach. Rzecznik Wielonarodowej Dywizji w Iraku mjr Andrzej Wiatrowski został wezwany do Polski na  "konsultacje dotyczące systemu informacyjnego w Polskim Kontyngencie Wojskowym".

Tymczasem według raportu żołnierze są niewinni. Pierwsi informację, że rakiety wyprodukowano w 2003 r., podali reporterzy dwóch stacji telewizyjnych, którzy pokazali znalezisko (na rakiecie widniała data 2003); żaden z oficerów patrolu nie stwierdził jednoznacznie, że rakiety są z 2003 r.; rakiety nie zostały zbadane na miejscu, bo wydana przez koalicyjne dowództwo instrukcja SOP-81 nakazuje natychmiastowe zniszczenie (miejsce znalezienia broni może się okazać zasadzką); w meldunkach dziennych MON nie ma sformułowania o francuskich rakietach z 2003 r., choć są ich zdjęcia.

Z politycznych konsekwencji informacji, że są to francuskie rakiety z 2003 r. (gdyby się to okazało prawdą) nie zdawało sobie sprawy dowództwo wielonarodowej dywizji w Iraku. Zawiodła też współpraca MON z MSZ.

Raport, by zapobiec w przyszłości takim gafom, proponuje zmiany procedury: opóźnienie niszczenia broni w przypadkach wątpliwych oraz konsultacje z  ambasadami państw producentów danego rodzaju uzbrojenia.

W poniedziałek z raportem zapoznał się premier Leszek Miller, we  wtorek prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu przedstawił go szef MON Jerzy Szmajdziński w obecności wiceszefa resortu Janusza Zemke, szefa Sztabu Generalnego WP gen. Czesława Piątasa oraz szefa Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marka Dukaczewskiego. W czwartek mają go poznać sejmowe komisje obrony i spraw zagranicznych.

em, pap